RECENZJA: Harry Styles “Harry’s House” (2022) (#1308)

O brytyjskim wokaliście Harrym Stylesie już dawno przestano mówić w kontekście talent show i boysbandu, w którym przez kilka lat działał. Wszystko zmieniła debiutancka, imienna płyta, a opinię, że artysta zdecydowanie nie jest gwiazdką jednego sezonu, tylko ugruntował wydany dwa lata później krążek “Fine Line”. Tamten album był swoistym sprawdzianem, czy twórczość Harry’ego ma szansę zostać z nami na dłużej. Po pozytywnym werdykcie Brytyjczyk mógł odetchnąć.

Efektem jego odnalezienia się w solowej rzeczywistości jest krążek “Harry’s House”, który brzmi niezwykle lekko i przywołuje klimat zbliżającego się małymi kroczkami lata. To spora zmiana w stosunku do starszych dokonań Stylesa, choć już na poprzednim wydawnictwie wykazywał zainteresowanie bezwstydnie przebojowymi melodiami z pogranicza popu i rocka, zabarwionych r&b czy funkiem (“Watermelon Sugar”, “Adore You”, “Lights Up”). Na “Harry’s House” nawet już nie udaje, że chce być spadkobiercą dokonań takich legend jak David Bowie, Queen czy The Beatles, co nieźle wychodziło na debiucie. Wypracowuje swój własny styl.

Rozpoczęcie krążka jest co najmniej intrygujące. Dance-funkowe, wzbogacone dźwiękami basu “Music for a Sushi Restaurant” jest nagraniem zabawnym, euforycznym i wyróżniającym się z tłumu. Jego następca, “Late Night Talking”, atakuje oldskulowymi, indie-synth melodiami będąc piosenką, bez której nie powinna obejść się żadna wakacyjna domówka. Utwór już stał się singlem, choć na tym polu na głowę bije go “As It Was” – pop-synth-rockowy kawałek o melancholijnym wydźwięku. Te zderzenie ponurego głosu Harry’ego z napędzanym przez perkusję rytmem daje niesamowity efekt.

Moje ulubione momenty albumu nie należą jednak do kompozycji najbardziej przebojowych i sprawiających, że chce się wstać z krzesła i szaleć u boku artysty. Szybko zakochałam się w ujmującym, folkowym “Boyfriends”, które Harry poświęcił tematyce partnerów źle traktujących swoje dziewczyny. Uwielbiam też romantyczne, choć smutne “Love of My Life” pełne harmonii i inspirowane synth popem, choć skręcające w mroczniejsze rejony; indie popowe, zwracające uwagę wokalnymi obróbkami “Grapejuice” czy w końcu folkowo-elektroniczne “Little Freak”, które urzeka słodkimi, miękkimi melodiami i historią dawnej znajomości, która aż ocieka nostalgią.

Co jeszcze czeka na nas po przekroczeniu progu Domu Harry’ego? Otrzymujemy chociażby “Daylight”, którego rozmarzony klimat co jakiś czas burzą ściany gitar; funk-rhythm’and’bluesowe “Cinema” czy popowe “Daydreaming”, które przenosi nas do lat 70. Podobać się może smutna “Matilda” – minimalistyczna, prosta ballada o dziewczynie zmagającej się z traumą. Nie jestem za to fanką “Keep Driving” i “Satellite”. W żadnym momencie przesłuchiwania płyty nie zwróciłam na te kompozycje większej uwagi.

Jaki jest ten dom Harry’ego Stylesa? Kameralny. Nieduży. Pełen światła, miękkich tkanin i beży. Taki, podczas wizyty w którym każdy może poczuć się jak u siebie w domu, i którego gospodarz zapewnia gościom sporo rozrywki, ale i nie ucieka od trudniejszych tematów. Jednocześnie mniej chętnie ma Harry ochotę rozprawiać o samym sobie i swoim życiu, co nie zmienia jednak faktu, iż w kilku utworach odsłania się przed nami. A sama muzyka? Dopracowana w każdym calu i bazująca na sprawdzonych pomysłach. Nadal wolę album “Harry Styles”, ale tegoroczny materiał Brytyjczyka uczepił się mnie mocniej niż “Fine Line”.

Warto: Boyfriends & Love of My Life & Grapejuice

____________

Harry Styles ♣ Fine Line

2 Replies to “RECENZJA: Harry Styles “Harry’s House” (2022) (#1308)”

  1. Z całej dyskografii Stylesa ten album podoba mi się najmniej. Rzeczywiście “Harry’s House” brzmi kameralnie, jednak w moim odczuciu dość nijak… Najbardziej podoba mi się kawałek “Cinema”.
    Pozdrawiam. 🙂

  2. Dobry wieczór.

    Artysta ten jest mi średnio znany. Nie mniej coś niecoś przemknęło mi przed oczami kilka razy. Na pewno początki kariery mogły być dobrą nauką na solowe działania. Sporo jest przykładów muzyków, którzy najpierw działali w jakimś zespole, zdobyli popularność, usprawnili warsztat, po czym zdecydowali się na solowe dokonania.

    Zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam!

Odpowiedz na „Mozaika RzeczywistościAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *