COVER: The diary of Alicia Keys | #312 Alicia Keys “Girl on Fire” (2012)

The Diary of… Alicia Keys – czyli jak przebiegała kariera popularnej wokalistki.

A WOMAN’S WORTH (2001-2002)
Pojawiła się nagle. W czerwcu 2001 nakładem wytwórni J Records wydała debiutancki album “Songs in A Minor”. Zadebiutował na #1 listy Billboard 200 (236,000 sprzedanych kopii przez tydzień). Do dzisiaj zakupiło go ponad 12 milionów osób (w tym 6,000,000 w samych Stanach). Jednak ogromna popularność Alicii nie wzięła się znikąd. Duży swój udział miał wydany w kwietniu 2001 roku singiel “Fallin”, który spędził 6 tygodni na #1 Billboard Hot 100. Nie da się ukryć, że był wielkim hitem, a dziś jest utworem, z którym większość osób kojarzy Keys. Można powiedzieć – to jej znak rozpoznawczy. Z popularnością przyszła również lawina nagród, z 5 Grammy na czele m.in. za debiut i najlepszy album r&b. Pod koniec 2002 roku ukazała się reedycja “Songs in A Minor” zawierająca remixy utworów i kilka kawałków w wersji live. Od stycznia 2001 do sierpnia 2002 Alicia odbywała po USA trasę Songs in A Minor Tour. Artystka bardzo chętnie zapraszana była przez innych artystów do współpracy. Napisała (i zagrała na pianinie) utwór “Impossible” na drugi album Christiny Aguilery, zaśpiewała razem z Angie Stone i Eve (“Brotha Part II”) i “Gangsta Lovin” z samą Eve.

DIARY (2003-2005)
Ogromna popularność, która przyszła wraz z albumem “Songs in A Minor” nie mogła się tak po prostu zakończyć. Na początku grudnia 2003 roku ukazał się drugi album Alicii – “The Diary of Alicia Keys”, uznawany przez wielu za jej najlepszy (podpisuję się pod tym). Tak jak debiut i drugi krążek Keys od razu po premierze wskoczył na #1 Billboard 200 (618,000 sprzedanych kopii przez tydzień). Dzisiaj ilość osób posiadających płytę na swojej półce wynosi ponad 8 milionów. Popularnością cieszyły się takie single jak “If I Ain’t Got You” czy “Diary”. W 2004 Alicia wyruszyła w trasę razem z Beyonce i Missy Elliott zatytułowaną Verizon Ladies First Tour, która cieszyła się umiarkowanym zainteresowaniem. W 2005 odbyła The Diary Tour (tylko po Ameryce Północnej). W 2005 do sklepów trafił album “Unplugged”, zawierający wystąp Alicii bez prądu. Razem z wokalistką zaśpiewał m.in. Adam Levine (Maroon 5) i Damian Marley. W 2006 za utwór pochodzący z tego krążka (“Unbreakable”) nominowana była do nagrody Grammy.

SUPERWOMAN (2006-2008)
Po zakończonej trasie Alicia zrobiła sobie krótką przerwę od muzyki i skupiła się na swojej drugiej pasji – aktorstwie. Wzięła udział w serialu animowanym “Przyjaciele z podwórka” użyczając głosu jednej z postaci oraz śpiewając piosenkę o tytule “Almost Everything Is Being Here”. Zagrała w komedii kryminalnej “As w rękawie” i komedii romantycznej “Niania w Nowym Jorku”. Jakiś czas później pojawiła się w serialu “Rodzina Duque”, gdzie zagrała samą siebie. W listopadzie 2007 ukazała się długo oczekiwana trzecia płyta Alicii – “As I Am” (742.000 sprzedanych kopii w ciągu tygodnia). Ogółem album nabyło ponad 7 milionów fanów. Pierwszy singiel – “No One” – został pierwszym od dłuższego czasu numerem 1 Keys na listach przebojów. Pozostałe, “Superwoman” czy “Teenage Love Affair”, nie weszły do pierwszej pięćdziesiątki. W 2008 Alicia nagrała piosenkę “Another Way to Die” z gościnnym udziałem Jacka White’a promująca kolejny film o Bondzie – “Quantum of Solace”. Oprócz tego pod koniec 2008 roku do kin wszedł film “Sekretne życie pszczół”, w którym Alicia zagrała u boku Jennifer Hudson i Queen Latify. Oprócz tego od lutego do grudnia 2008 Keys odbyła pierwszą ogólnoświatową trasę As I Am Tour, podczas której odwiedziła Polskę.

ELEMENT OF FREEDOM (2009-2011)
Zanim skupię się na muzycznych dokonaniach Alicii, napisze co nieco o jej życiu prywatnym. 31 lipca 2010 poślubiła producenta Swizz Beatz’a. Para ma dziecko – Egypta Dauode’a, urodzonego 14 października 2010 roku. Podobnie jak wiele innych małżeństw (z Beyonce i Jay’em Z na czele) często razem współpracują. Razem skomponowali piosenkę “Million Dollar Man” na pierwszy po latach przerwy studyjny album Whitney Houston. Alicia pojawiła się również w utworze Swizza’a “International Party”, czym zdenerwowała wiernych fanów, którym nie podobał się kierunek obrany przez artystkę. Znacznie cieplej przyjęty został kawałek “Empire State of Mind”, w którym obok Alicii pojawia się Jay-Z. Utwór był wielkim hitem na całym świecie. Oprócz Jay’a Z Keys pojawiła się na albumie Alejandro Sanz w nagraniu “Looking for Paradise”. Nagrała też piosenkę “Rapture: do filmu “Seks w wielkim mieście 2”. A czwarty album? “The Element of Freedom” pojawił się 11 grudnia 2009 i zadebiutował na #2 Billboard 200 (417,000 sprzedanych kopii przez tydzień). Single promujące krążek (m.in. “Doesn’t Mean Anything” i “Try Sleeping with a Broken Heart”) cieszyły się średnim zainteresowaniem. Na początku 2010 roku Alicia wyruszyła w Freedom Tour. Tym razem Polskę ominęła, ale pojawiła się m.in. w Niemczech i Belgii. W 2011 Keys świętowała 10-lecie albumu “Songs in A Minor”. Z tej okazji dała 5 ekskluzywnych koncertów i wydała reedycję debiutanckiej płyty.

Party people say, party people say, it’s a new day, it’s a new day… Takimi oto słowami zaczyna się piosenka Alicii “New Day”, którą mogliśmy usłyszeć już w czerwcu. Była ona zwiastunem piątego już albumu Keys, zatytułowanego “Girl on Fire”. Ta, wydawałoby się, niepozorna piosenka r&b mocno mnie zmartwiła. Zaczęłam się zastanawiać, co też Alicia przygotuje dla nas na kolejnym krążku.

Na pewno się ze mną zgodzicie, że dzisiaj bardzo wielu wokalistom zależy na popularności. W tym ‘wyścigu szczurów’ zatracają swoją osobowość, autentyczność. Dobrym przykładem jest Madonna, która, chcąc przypodobać się młodszej publiczności, zaserwowała nam muzykę poniżej swoich możliwości (i wieku). Albo Maroon 5, którzy porzucili chwytliwy, przyjemny pop-rock na rzecz tanecznego, banalnego popu. Niestety, kochanego przez miliony. Nie dziwne więc, że byłam bardzo ciekawa (ale też pełna obaw), jaka będzie odpowiedź Alicii na to, co się dzieje.

Muzyka Keys jest mi bliska od kilku lat. Uwielbiam jej teksty, muzykę (cudownie gra na pianinie) oraz wokal. Mam wszystkie jej płyty. Chociaż dwie pierwsze (“Songs in a Minor” i “The Diary of…”) są nie do pobicia, pozostałych również miło się słucha. Chociaż trochę narzekałam na ostatnią (“The Element of Freedom”) i na niej znalazłam kilka perełek. Alicia jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Czy “Girl on Fire” trzyma poziom?

Alicia nie zmieniła więc diametralnie swojej muzyki. Cały czas nagrywa to, w czym czuje się najlepiej. No i w czym fani kochają ją najbardziej. Po bardziej popowej płycie ponownie zaserwowała nam cudowną mieszankę soulu i r&b. I to naprawdę udaną. Rzadko mi się zdarza, by polubić jakiś album już po pierwszym przesłuchaniu.

To, co najbardziej podoba mi się na “Girl on Fire”, to spora ilość ballad. Wiem, że niektórych mogą one nudzić, ale uważam, że muzyka Keys bez spokojnych kawałków nie byłaby tym samym. Zakochałam się w instrumentalnym intrze “De Novo Adiago”. Jest trochę smutne, tajemnicze. Na mojej twarzy przywołało jednak uśmiech, bo po przesłuchaniu go od razu wiedziałam, że muzyka Alicii nie stała się do końca mainstreamowa.

Zaraz po pięknym, zagranym na pianinie intrze usłyszeć możemy utrzymane w podobnej stylistyce nagranie “Brand New Me”. Można było obawiać się, że utwór będzie jednostajny. Na szczęście Keys na to nie pozwoliła – piosenka jest pełna emocji, co doskonale słychać w głosie artystki. Spokojnym kawałkiem jest również rhytm-and-bluesowe “Fire We Make”, gdzie obok Alicii pojawia się wokalista r&b Maxwell. Moment, w którym śpiewa on cienkim głosem, jest nie do wytrzymania. Za każdym razem, kiedy słucham “Fire We make”, zmuszona jestem przewijać. Najbardziej do gustu przypadła mi delikatna ballada “101”. Jest bardzo długa (trwa ponad 6 minut), ale kiedy się jej słucha, czas przestaje mieć znaczenie.  Perfekcyjna w każdym calu. Lubię też “Not Even the King” oraz “One Thing”.

Chociaż na początku utwór “New Day” zupełnie nie przypadł mi do gustu, dziś patrzę na niego łaskawszym okiem. Uważam, że to całkiem mocne, wyraziste nagranie. Nie podoba mi się natomiast tytułowa piosenka – “Girl on Fire”. Doczekała się ona chyba z trzech wersji, ale ostatecznie na albumie znajdziemy tą z Nicki Minaj. Tak, nie mylicie się, Keys nagrała z tą zakręconą raperką piosenkę. Początek w wykonaniu Nicki bardzo mi się podoba. Nie rozumiem natomiast po co umieszczony został jeszcze jeden fragment w jej wykonaniu w środku utworu. Że tak powiem, nie trzyma się to kupy. Na dokładkę sądzę, że Alicia w “Girl on Fire” brzmi po prostu okropnie. Szkoda.

Do bardziej przebojowych kawałków zaliczyć możemy “When It’s All Over” oraz “Limitedless”. Ta druga propozycja jest bez wątpienia ciekawsza. Takiego kawałka w swojej karierze Alicia nie miała. “Limtedless” to utwór łączący w sobie pop, r&b i elementy muzyki tanecznej. Jednak to właśnie “When It’s All Over” bardziej mi się spodobało. Ma wyrazistą melodię i niesamowicie urocze zakończenie. Usłyszeć w nim możemy synka Alicii. Mówi m.in. mommy, I love you. Zachęcony przez mamę wymawia również swoje imię. Na uwagę zasługuje również odrobinę elektroniczne “Listen to You Heart”.

Jako wielka fanka Alicii obawiałam się nowej płyty. Jednak po przesłuchaniu “Girl on Fire” cały strach gdzieś uleciał. Nie jest to wprawdzie ta sama dziewczyna w warkoczykach, śpiewająca i grająca na pianinie kompozycje z dwóch pierwszych albumów, ale nie mniej ciekawa młoda kobieta. Alicia wykonała naprawdę porządną robotę. Może nie wszystkie piosenki od razu wpadają w ucho, ale warto dąć im szansę i sięgnąć po nie ponownie. “Girl on Fire” to jeden z najlepszych krążków tego roku.

2 Replies to “COVER: The diary of Alicia Keys | #312 Alicia Keys “Girl on Fire” (2012)”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *