#257 Tony Bennett “Duets II” (2011)


Album „Duets II” to następca krążka „Duets: an American Classic” z 2006 roku a jednocześnie jednej z najpopularniejszych płyt w karierze Tony’ego Bennetta.Jednak bez wątpienia większe zainteresowanie wzbudziła nowa część. Może na początek napiszę co nieco o samym Bennecie. Jest jednym z najbardziej cenionych jazzowych wykonawców. Karierę zaczął w 1952 roku. W chwilę wydania „Duets II” miał 85 lat. Niesamowicie się trzyma. Wskażcie mi innego staruszka, który ma tyle werwy co on.

Czytaj dalej #257 Tony Bennett “Duets II” (2011)

#256 Kylie Minogue “The Best of Kylie Minogue” (2012)

 

Bardzo lubię płyty z serii „Best of…”. Są ciekawym dodatkiem do dyskografii danego artysty, a przy okazji pozycją, która zawiera w sobie wszystkie najpopularniejsze utwory, by fani mieli wszystko w jednym miejscu, a osoby, którym muzyka danego wykonawcy jest obca, mogli wszystko szybko nadrobić. Kylie Minogue takich składanek miała całą masę. Tym razem jednak powód wydania „The Best of Kylie Minogue” jest bardzo ważny – w tym roku przypada 25-lecie jej pracy artystycznej. Zadebiutowała w 1987 roku singlem „I Should Be so Lucky”. Do dzisiaj wydała 11 studyjnych płyt.

Czytaj dalej #256 Kylie Minogue “The Best of Kylie Minogue” (2012)

#255 Coldplay “Viva la Vida or Death and All His Friends” (2008)

 

„Viva la Vida or Death and All His Friends” znalazło się na moim celowniku już dość dawno temu. Ciągle jedna było coś innego do przesłuchania i ocenienia, że na ten album brakowało mi po prostu nie tylko czasu ale i najzwyczajniej chęci. Zanim sięgnęłam po „Viva la Vida or Death and All His Friends” zdecydowałam się spojrzeć na recenzje, jakie ten album otrzymywał. Nie zdarza mi się to i raczej na tym jednym razie zaprzestanę. Polscy ‘krytycy’ obrzucili krążek Coldplay błotem. Może to dziwnie zabrzmi, ale właśnie po tym zarezerwowałam sobie czas na czwarty album brytyjskiego zespołu by skonfrontować ich opinie z…rzeczywistością.

Czytaj dalej #255 Coldplay “Viva la Vida or Death and All His Friends” (2008)

COVER: Wróciła do gry

Kariera Jennifer Lopez nabrała rozpędu po zagraniu w filmie „Selena”. Została za to nominowana do Złotych Globów w kategorii Najlepsza Aktorka. Jednocześnie Lopez spróbowała swoich sił jako wokalistka. Wydała w 1999 roku album zatytułowany „On the 6” (moja recenzja). Wylansowała z niego hit „If You Had My Love”, który do dzisiaj jest chętnie grany w radiu. Podobny los spotkał kawałek „Waiting For Tonight”. Lopez z dnia na dzień stała się rozpoznawaną na całym świecie gwiazdą. Z czasem przyszły kolejne role oraz nowe muzyczne projekty. Coś jednak zaczęło się psuć w 2007 roku. Reżyserzy stawiali na inne aktorki, Jennifer musiała więc zadowolić się głównie epizodycznymi rolami. Jej muzyka też nie budziła już takiego zainteresowania jak wcześniej. Mimo to właśnie z 2007 roku pochodzą dwa najlepsze krążki w jej karierze: hiszpańskojęzyczne, subtelne „Como Ama Una Mujer” oraz taneczne „Brave”. Od 2007 roku Lopez pracowała nad kolejną płytą. Miała nagranych już wiele utworów, a nawet jeden singiel – „Fresh Out the Oven” z Pitbullem. Niestety, piosenka przeszła bez echa a wytwórnia, niezadowolona z obrotu spraw, zerwała z Jennifer kontrakt. Zaczęto mówić, że Lopez nie ma już fanów, a ją samą z rynku wyparły młodsze konkurentki: Lady GaGa, Rihanna i Beyonce. Wtedy pomocną dłoń do upadającej latynoskiej gwiazdy wyciągnęła wytwórnia Def Jam Records.

R U N  T H E  W O R L D

W styczniu 2011 w Internecie pojawiła się piosenka “On the Floor”, którą Jennifer Lopez nagrała wraz z Pitbullem. Jest całkiem inna od utworów, które J.Lo nagrywała do tej pory. Wokalistka postawiła na klubowe brzmienie, odchodząc tym samym od swojego stylu, za który pokochali ją fani. Eksperymenty się jednak powiodły. Jennifer wróciła na szczyt. Piosenka “On the Floor” była jednym z największych hitów 2011 roku. Do dzisiaj teledysk na YouTube został obejrzany ponad 500,000,000 razy! A sam singiel wylądował na 1. pozycji w ponad 20 krajach na całym świecie. Szybko otrzymaliśmy i płytę. Album “Love?” to 7. płyta Jennifer. Niestety, najsłabsza. Fani pokochali, inni kręcili nosem. Nie przeszkodziło to jednak w szybkim powrocie Lopez na szczyt. Została jurorką w “American Idol”, nazwana przez magazyn “People” najpiękniejszą kobietą świata oraz najpotężniejszą osobą świata wg. “Forbes”. Świetnie rozwija się też jej kariera muzyczna. Podobno już pracuje nad nowym krążkiem. A w międzyczasie nagrywa duety: “Dance Again” (ft. Pitbull), “Goin’ In” (ft. Flo Rida), “Follow the Leader” (ft. Wisin & Yandel).

I  N E E D  L O V E

Jennifer Lopez i jej mąż, MarcAnthony, uchodzili za wzorową parę. Coś jednak zaczęło się między nimi psuć.Pierwsza informacja o rozwodzie pojawiła się w lipcu zeszłego roku. Gwiazdorskapara wydała oświadczenie, w którym tłumaczy, dlaczego musiało się tak skończyć: Podjęliśmy decyzję, aby zakończyć nasze małżeństwo. Był to dla nas bardzo trudny krok, udało nam się jednak dojść do porozumienia we wszystkich ważnych kwestiach. Byli razem siedem lat. Wywołało to lawinę plotek. Dlaczego się rozstali? Ani Jennifer ani Marc nie udzielili na ten temat żadnego wylewnego wywiadu. Pojawiały się jednak różne plotki. Według jednej z nich, Anthony znęcał się psychicznie nad J.lo. Jak twierdzą przyjaciele Lopez, Anthony czuł się źle z faktem, że to Jennifer jest głową rodziny. Większość z ich 350-milionowej fortuny zostało bowiem zarobione przez nią dzięki jej licznym kontraktom reklamowym. Gwiazda od dłuższego czasu czuła się zaszczuta. Nie mogła znieść też, że mąż ją kontroluje. Według jeszcze innej Marcowi nie podobał się seksowny wizerunek Jennifer. Chciał, aby ubierała się w grzecznym stylu statecznej i wiernej żony. Nie mógł znieść faktu, że jest symbolem seksu. Za najgłupszą można uznać chyba plotkę numer 3: złość Marca, którą wyładowywał rzucając różnymi przedmiotami. Pojawiły się również informacje, że Lopez tylko dlatego wyszła za Marca, by pocieszyć się po poprzednim mężu – Benie Afflecku. Dzisiaj jednak nie widać po Jennifer, że jeszcze kilka miesięcy wcześniej przeżywała trudne chwile. Zaczęła spotykać się z 24-letnim tancerzem, Casperem Smartem. Parę można oglądać razem w teledysku do “Dance Again”.

#253 Joss Stone “Colour Me Free” (2009)

Ach, ta Joss. Swoimi dwoma pierwszymi płytami („The Soul Session”, „Mind, Body & Soul”) wyrobiła sobie u mnie ciepłą posadkę w zbiorze najbardziej cenionych przeze mnie artystek.Potem trochę spadła za sprawą wtórnego „Introducing Joss Stone”, by z podwójną mocą uderzyć z krążkiem „Colour Me Free”. Romans ze zwykłym popem i r&b, który zaprezentowała na trzecim albumie średnio jej się udał. Mnie niestety zawiódł. O ile zazwyczaj muzyka Joss często wywoływała na mojej twarzy uśmiech, tak przy “Introducing Joss Stone” ciężko było mi powstrzymać ziewanie. Inaczej więc być nie może – “Colour Me Free” to powrót do formy. A nawet o krok dalej.

Czytaj dalej #253 Joss Stone “Colour Me Free” (2009)