#241 Justin Bieber “My World 2.0” (2010)

Skąd właściwie wziął się Justin Bieber? Został odkryty za pośrednictwem portalu YouTube. Wzbudził zachwyt samego Uchera i podpisał kontrakt płytowy. Na ile albumów? Boję się spytać. Zdecydowałam się ocenić „My World 2”, bo stwierdziłam, że i tak nic nie stracę. Czy to „My World” czy „My World 2.0”… te numerki to chyba tylko po to, by fanki nie musiały zbyt dużo pamiętać. Wystarczy, że pójdą do sklepu i poproszą o „My World 4.0” czy „My World 12.0”. Kto by sobie zawracał głową jakimiś tytułami? Nastolatek skosił konkurencję i w przeciągu kilku miesięcy stał się najpopularniejszym dzieciakiem na świecie. Sława, pieniądze i wielka kariera, chciałoby się zacytować Dżoanę Krupę z „Tap Madl”. Tak to właśnie wyglądało w przypadku Justina. Zastanawiam się, za co fanki tak go kochają. Za wygląd? Hmmm, pozostawię to bez komentarza. Głos? Muzykę? Przekonam się po przesłuchaniu „My World 2.0”. trzymajcie kciuki, bym i ja nie wpadła w ‘bieberkomanię’.

Czytaj dalej #241 Justin Bieber “My World 2.0” (2010)

#236 Aaliyah “Age Ain’t Nothing but a Number” (1994)

Aaliyah była amerykańską wokalistką r&b. Pracę nad swoim debiutanckim albumem „Age Ain’t Nothing Buta Number” rozpoczęła już w 1992 roku, mając wtedy niespełna 13 lat. Dwa lata później płyta ujrzała światło dzienne. Nad jej tworzeniem czuwał R. Kelly.Szybko pojawiły się plotki, że między 15-letnią wokalistką a starszym o ponad 10 lat muzykiem coś jest. Czy te doniesienia okazały się prawdziwe czy też nie, wnikać nie będę. Liczy się przecież muzyka. Tak czy inaczej, intrygujący może być tytuł debiutanckiej płyty Aaliyah – „Age Ain’t Nothing But a Number” (PL: Wiek jest niczym tylko liczbą). Ja interpretuję go w świetle twórczości młodej, zmarłej tragicznie artystki. Nadal nie mogę uwierzyć, jak młoda była, kiedy nagrywała ten materiał. Niesamowite. Jak dużo trzeba przeżyć, by oddać choć odrobinę tyle emocji co ona.

Czytaj dalej #236 Aaliyah “Age Ain’t Nothing but a Number” (1994)

#234, 235 Katie Melua “Pictures” (2007) & Kelis “The Hits” (2008)

Dwa lata po naprawdę świetnej płycie zatytułowanej „Piece by Piece”, Katie Melua powróciła z nowym materiałem. Nie jest już znaną w wąskich kręgach artystką, ale prawdziwą gwiazdą. Przed wydaniem trzeciego krążka mówiła: Na “Pictures” są piosenki napisane z dwoma kompozytorami, z którymi wcześnie nie pracowałam i to doświadczenie było dla mnie zupełnie nowe. Świetnie się jednak zgrali, bo na płycie nie ma nic, czego byśmy wcześniej nie znali w wykonaniu Katie.

Czytaj dalej #234, 235 Katie Melua “Pictures” (2007) & Kelis “The Hits” (2008)

#233 Sade “Diamond Life” (1984)

Jeszcze kilka tygodni temu myślałam, że Sade to po prostu jedna wokalistka. Kiedy jednak postanowiłam zapoznać się z jej twórczością bliżej, okazało się, że to zespół. A artystka,którą miałam przed oczami, gdy padała nazwa ‘Sade’ to tylko liderka grupy – Folasade Adu. Razem z kilkoma przyjaciółmi założyła zespół. Zadebiutowali w Wielkiej Brytanii w 1984 roku albumem „Diamond Life”. Niespełna rok później trafił on na rynek amerykański. Na płycie znalazło się jednie dziewięć utworów, ale nie ma się wrażenia, że to za mało. Wielki sukces „Diamond Life” oraz promujących go singli zaowocował wieloma nagrodami oraz zainteresowaniem słuchaczy. Sade do dzisiaj jest na topie, a każdy ich koncert gromadzi masę wielbicieli. Jak się to wszystko właściwie zaczęło?

Czytaj dalej #233 Sade “Diamond Life” (1984)

#232 Maroon 5 “Songs About Jane” (2002)

Zespół Maroon 5 istnieje już od dobrych dziesięciu lat. Swój debiutancki krążek wydali w 2002 roku. Kilka singli (m.in. „This Love” czy „She Will Be Loved”) znałam już wcześniej, ale nigdy nie miałam większej ochoty na zapoznawanie się z twórczością Maroon 5. Do tego zraził mnie występ wokalisty (a zarazem lidera grupy) – Adama Levina – u boku Alicii Keys w utworze „Wild Horses” (więcej o tym tutaj). Poza tym zawsze kojarzyli mi się z grupą założoną przez paru kolegów z liceum, którym zamarzyło się zostanie gwiazdami rocka. Jak widać – kolorowo nie było. Gdyby nie utwór „Moves Like Jagger”, hit zeszłego roku, moje zdanie na temat zespołu pewnie by się nie zmieniło, a taki krążek jak „Songs About Jane” przeszedł pewnie koło nosa. A tymczasem ta niepozorna, składająca się z dwunastu utworów płyta, z ciekawą, rzucającą się w oczy okładką, zmieniła moje zdanie na temat Maroon 5.

Czytaj dalej #232 Maroon 5 “Songs About Jane” (2002)

#226 Mariah Carey “Daydream” (1995)

W czasie, kiedy ukazała się płyta„Daydream” (tj. 1995 rok), Mariah Carey była już wielką gwiazdą. Miała za sobą masę występów. Jej płyty sprzedawały się lepiej niż świeże bułeczki (poprzedni krążek – „Music Box” – zakupiło około 30 milionów słuchaczy!). Czego się nie dotknęła, zamieniało się w złoto. Wszyscy z niecierpliwością czekali na jej nowy album. No i w końcu się ukazał. Promowany całą masą singli, sprzedał się w nakładzie 25,000,000 stanowiąc drugi najlepszy wynik Carey.

Czytaj dalej #226 Mariah Carey “Daydream” (1995)

#222 Nelly Furtado “The Best of Nelly Furtado” (2010)

Fanką Nelly Furtado nie byłam nigdy. Podziwiałam ją oczywiście jako artystkę, dużo w końcu osiągnęła. Jej muzyka jednak często była mi po prostu obojętna. Do czasu, aż zagłębiłam się w jej dyskografii. Debiutancki album „Whoa Nelly” oraz drugi, rewelacyjny krążek „Folklore” bardzo mi się podobają. Są szczere, autentyczne. Pokazują słuchaczom prawdziwe oblicze Nelly. Gorzej z „Loose”. Z pomocą Timbalanda nagrała utwory o nieograniczonym potencjale, które z szybkością światła zawojowały listy przebojów. Ale czy to jeszcze ta sama Furtado? Można o tym dyskutować. Po wielokrotnym przesłuchaniu „Loose” w miarę przekonałam się do prezentowanej przez nią na tej płycie muzyce. Czwarte wydawnictwo, „Mi Plan”, w porównaniu do poprzedniego albumu przeszło prawie nie zauważalne. Cóż, cena autentyczności. Kariera Nelly Furtado trwa już dobrą dekadę. Z tej okazji wokalistka postanowiła wydać składankę największych hitów.

Czytaj dalej #222 Nelly Furtado “The Best of Nelly Furtado” (2010)