COVER: Wróciła do gry

Kariera Jennifer Lopez nabrała rozpędu po zagraniu w filmie „Selena”. Została za to nominowana do Złotych Globów w kategorii Najlepsza Aktorka. Jednocześnie Lopez spróbowała swoich sił jako wokalistka. Wydała w 1999 roku album zatytułowany „On the 6” (moja recenzja). Wylansowała z niego hit „If You Had My Love”, który do dzisiaj jest chętnie grany w radiu. Podobny los spotkał kawałek „Waiting For Tonight”. Lopez z dnia na dzień stała się rozpoznawaną na całym świecie gwiazdą. Z czasem przyszły kolejne role oraz nowe muzyczne projekty. Coś jednak zaczęło się psuć w 2007 roku. Reżyserzy stawiali na inne aktorki, Jennifer musiała więc zadowolić się głównie epizodycznymi rolami. Jej muzyka też nie budziła już takiego zainteresowania jak wcześniej. Mimo to właśnie z 2007 roku pochodzą dwa najlepsze krążki w jej karierze: hiszpańskojęzyczne, subtelne „Como Ama Una Mujer” oraz taneczne „Brave”. Od 2007 roku Lopez pracowała nad kolejną płytą. Miała nagranych już wiele utworów, a nawet jeden singiel – „Fresh Out the Oven” z Pitbullem. Niestety, piosenka przeszła bez echa a wytwórnia, niezadowolona z obrotu spraw, zerwała z Jennifer kontrakt. Zaczęto mówić, że Lopez nie ma już fanów, a ją samą z rynku wyparły młodsze konkurentki: Lady GaGa, Rihanna i Beyonce. Wtedy pomocną dłoń do upadającej latynoskiej gwiazdy wyciągnęła wytwórnia Def Jam Records.

R U N  T H E  W O R L D

W styczniu 2011 w Internecie pojawiła się piosenka “On the Floor”, którą Jennifer Lopez nagrała wraz z Pitbullem. Jest całkiem inna od utworów, które J.Lo nagrywała do tej pory. Wokalistka postawiła na klubowe brzmienie, odchodząc tym samym od swojego stylu, za który pokochali ją fani. Eksperymenty się jednak powiodły. Jennifer wróciła na szczyt. Piosenka “On the Floor” była jednym z największych hitów 2011 roku. Do dzisiaj teledysk na YouTube został obejrzany ponad 500,000,000 razy! A sam singiel wylądował na 1. pozycji w ponad 20 krajach na całym świecie. Szybko otrzymaliśmy i płytę. Album “Love?” to 7. płyta Jennifer. Niestety, najsłabsza. Fani pokochali, inni kręcili nosem. Nie przeszkodziło to jednak w szybkim powrocie Lopez na szczyt. Została jurorką w “American Idol”, nazwana przez magazyn “People” najpiękniejszą kobietą świata oraz najpotężniejszą osobą świata wg. “Forbes”. Świetnie rozwija się też jej kariera muzyczna. Podobno już pracuje nad nowym krążkiem. A w międzyczasie nagrywa duety: “Dance Again” (ft. Pitbull), “Goin’ In” (ft. Flo Rida), “Follow the Leader” (ft. Wisin & Yandel).

I  N E E D  L O V E

Jennifer Lopez i jej mąż, MarcAnthony, uchodzili za wzorową parę. Coś jednak zaczęło się między nimi psuć.Pierwsza informacja o rozwodzie pojawiła się w lipcu zeszłego roku. Gwiazdorskapara wydała oświadczenie, w którym tłumaczy, dlaczego musiało się tak skończyć: Podjęliśmy decyzję, aby zakończyć nasze małżeństwo. Był to dla nas bardzo trudny krok, udało nam się jednak dojść do porozumienia we wszystkich ważnych kwestiach. Byli razem siedem lat. Wywołało to lawinę plotek. Dlaczego się rozstali? Ani Jennifer ani Marc nie udzielili na ten temat żadnego wylewnego wywiadu. Pojawiały się jednak różne plotki. Według jednej z nich, Anthony znęcał się psychicznie nad J.lo. Jak twierdzą przyjaciele Lopez, Anthony czuł się źle z faktem, że to Jennifer jest głową rodziny. Większość z ich 350-milionowej fortuny zostało bowiem zarobione przez nią dzięki jej licznym kontraktom reklamowym. Gwiazda od dłuższego czasu czuła się zaszczuta. Nie mogła znieść też, że mąż ją kontroluje. Według jeszcze innej Marcowi nie podobał się seksowny wizerunek Jennifer. Chciał, aby ubierała się w grzecznym stylu statecznej i wiernej żony. Nie mógł znieść faktu, że jest symbolem seksu. Za najgłupszą można uznać chyba plotkę numer 3: złość Marca, którą wyładowywał rzucając różnymi przedmiotami. Pojawiły się również informacje, że Lopez tylko dlatego wyszła za Marca, by pocieszyć się po poprzednim mężu – Benie Afflecku. Dzisiaj jednak nie widać po Jennifer, że jeszcze kilka miesięcy wcześniej przeżywała trudne chwile. Zaczęła spotykać się z 24-letnim tancerzem, Casperem Smartem. Parę można oglądać razem w teledysku do “Dance Again”.

#253 Joss Stone “Colour Me Free” (2009)

Ach, ta Joss. Swoimi dwoma pierwszymi płytami („The Soul Session”, „Mind, Body & Soul”) wyrobiła sobie u mnie ciepłą posadkę w zbiorze najbardziej cenionych przeze mnie artystek.Potem trochę spadła za sprawą wtórnego „Introducing Joss Stone”, by z podwójną mocą uderzyć z krążkiem „Colour Me Free”. Romans ze zwykłym popem i r&b, który zaprezentowała na trzecim albumie średnio jej się udał. Mnie niestety zawiódł. O ile zazwyczaj muzyka Joss często wywoływała na mojej twarzy uśmiech, tak przy “Introducing Joss Stone” ciężko było mi powstrzymać ziewanie. Inaczej więc być nie może – “Colour Me Free” to powrót do formy. A nawet o krok dalej.

Czytaj dalej #253 Joss Stone “Colour Me Free” (2009)

#252 Jazmine Sullivan “Fearless” (2008)

 

Co roku tysiące młodych artystów debiutuje. A to w różnych programach typu talent show, a to przy pomocy bogatych rodziców itp. Inni mają po prostu szczęście i dobrych ludzi wokół siebie. Ale co z tego, skoro mało komu udaje się wybić ponad przeciętność i zainteresować sobą słuchaczy. Zaliczyć do tych szczęśliwców możemy młodą amerykańską wokalistkę – Jazmine Sullivan. Zaczynała od pisania piosenek dla takich sław jak Christina Milian czy Monica. Później przy pomocy samej Missy Elliott i innych producentów m.in. Staregate (współpracującego z Beyonce, Rihanną i Ne-Yo) oraz Saalama Remi’ego (wieloletni współpracownik samej Amy Winehouse), wydała debiutancki krążek „Fearless”. Zachwyciła krytyków, słuchaczy. Została nominowana do nagrody Grammy w 5 kategoriach. Nagrała duety z Mary J. Blige i Snoop Doggiem.

Czytaj dalej #252 Jazmine Sullivan “Fearless” (2008)

#251 Placebo “Placebo” (1996)

Placebo to brytyjska grupa założona w 1994 roku przez Briana Molko oraz Stefana Olsdala. Do współpracy zaprosili również przyjaciela Stefana – perkusistę Roberta Schultzberga. Duży wpływ na promowanie młodego wówczas zespołu miał David Bowie. Po usłyszeniu kilku nagranych przez Placebo kawałków poprosił ich, by grali jako support przed jego koncertami. Zainteresowała się nimi publiczność oraz wytwórnie płytowe. Wkrótce zespół podpisał kontrakt z Caroline Records i wydał swój pierwszy album zatytułowany „Placebo”.

Czytaj dalej #251 Placebo “Placebo” (1996)

#250 Katie Melua “The House” (2010)

Kiedy świat obiegła informacja,że nad czwartą już płytą Katie Meluy ma pracować m.in. William Orbit (do znudzenia – genialne „Ray of Light” Madonny) ja jeszcze byłam na bakier z muzyką tej artystki. Specjalnie odkładałam sobie przyjemność posłuchania „The House” aż poznam poprzednie krążki. No i stało się. Nie można czekać w nieskończoność, tym bardziej, że na półce czeka już „Secret Symphony”. Album Katie zebrał różne recenzje. Jedni pisali, że artystka się sprzedała i żałują, że nie otrzymują już utworów stylistycznie bliskich „Piece by Piece” czy „Pictures”. A drudzy? Po prostu przesłuchali „The House” i dali Katie iść do przodu. I chociaż singlowy kawałek „The Flood” zaskoczył fanów, uspokajam, że to nadal ta sama Katie Melua, tylko trochę bardziej odświeżona. Zaprasza nas do swojego ‘domu’. Otwórzmy drzwi, wejdźmy i dajmy muzyce działać.

Czytaj dalej #250 Katie Melua “The House” (2010)