#452 Kylie Minogue “Kiss Me Once” (2014)

Australijka wokalistka Kylie Minogue dość długo kazała nam czekać na swój dwunasty studyjny album pełen premierowych kompozycji. Poprzedni, “Aphrodite”, ukazał się cztery lata temu. Nie można jednak powiedzieć, że Minogue próżnowała i spędziła długie miesiące na leniuchowaniu. W 2012 roku wydała, z okazji 25-lecia swojej pracy artystycznej, składankę z największymi przebojami (przy okazji podzieliła się kawałkiem “Timebomb”, który odnalazłby się na “Kiss Me Once”). Zrobiła również fanom prezent w postaci krążka “The Abbey Road Sessions”, na potrzeby którego w słynnym londyńskim studiu Abbey Road Studios nagrała orkiestrowe wersje starszych kawałków. Pokazała się wówczas z innej strony – dojrzalszej, poważniejszej, ale wciąż kobiecej i seksownej. Na wydanym kilkanaście dni temu “Kiss Me Once” serwuje nam jednak zupełnie inną muzykę.

Czytaj dalej #452 Kylie Minogue “Kiss Me Once” (2014)

#448 Russian Red “Agent Cooper” (2014)

Patrząc na pseudonim artystyczny bohaterki dzisiejszej recenzji, Russian Red, i mając na uwadze ostatnie wydarzenia, można mieć niezbyt pozytywne skojarzenia. Red kojarzyć się może z krwią. Rosja jak to Rosja. Dodajmy do tego wszystkiego okładkę albumu “Agent Cooper”, na której wokalistka trzyma w rękach pistolet, i małą burzę mamy gotową. Zostawmy jednak politykę. Pseudonim Lourdes Hernández (tak naprawdę się nazywa) w rzeczywistości zainspirowany został nazwą pomadki, której wokalistka zwykła używać.

Czytaj dalej #448 Russian Red “Agent Cooper” (2014)

#445 Sophie Ellis-Bextor “ШАNDԐЯLUЅT” (2014)

Metamorfoza. Przekształcenie. Odmiana. Transformacja. Zwał jak zwał. Każde z tych słów jak ulał pasuje do brytyjskiej wokalistki Sophie Ellis-Bextor. Kojarzyłam ją z zupełnie inną muzyką, a otrzymałam coś całkiem innego. Jej pójście w przeciwnym kierunku bardzo mnie zaskoczyło. Jednak kiedy zaczęłam grzebać w biografii Sophie, coraz mniej mnie jej metamorfoza zadziwiała. Artystka nigdy bowiem do jednego gatunku nie była przywiązana. Zaczynała w indie rockowym zespole Theaudience, potem podbijała klubowe parkiety jako solistka. Dziś zaś opuszcza densflor i kieruje swoje kroki na wschód Europy. Czy taka radykalna zmiana stylu jej się opłaci?

Czytaj dalej #445 Sophie Ellis-Bextor “ШАNDԐЯLUЅT” (2014)

#444 Katy B “Little Red” (2014)

Każdy, kto choć trochę mnie zna, wie, jak bardzo cenię żywą muzykę. Prawdziwe instrumenty, nieskażony komputerową obróbką wokal, szczere, niewyreżyserowane emocje. Dlatego też na co dzień najczęściej w moich głośnikach usłyszeć można utwory Coldplay, Alicii Keys czy The National. A muzyka taneczna? Jeśli zaś mam ochotę na odrobinę lżejszych, mało wymagających dźwięków, starannie dobieram artystów.

Uważam, że trzeba dać szansę każdemu muzycznemu gatunkowi i dopiero potem wybrać ten, którego słuchanie daje nam nie chwilowe, lecz długotrwałe zadowolenie i przyjemność. U mnie do takowych brzmień należy chociażby indie rock czy r&b. Nie pozostaję obojętna również na muzykę elektroniczną.

Czytaj dalej #444 Katy B “Little Red” (2014)

#440 Toni Braxton & Babyface “Love, Marriage & Divorce” (2014)

Na początku zeszłego roku amerykańska wokalistka r&b, Toni Braxton, ogłosiła, że kończy muzyczną karierę. Autorka wielkiego przeboju “Un-Break My Heart” i jedna z ikon muzyki lat 90. należy do grona moich ulubionych artystek. Nic więc dziwnego, że ze smutkiem przyjęłam jej decyzję. Na szczęście Toni jeszcze raz wszystko przemyślała i postanowiła wrócić do gry. Już nie jako osoba, która chce zagrozić na listach przebojów topowym wokalistkom (pamiętacie jej taneczny, słaby kawałek “I Heart You” z 2012 roku?), ale jako spełniona kobieta, której zależy przede wszystkim na muzyce. Efektem jej niewielkiej przemiany (bądź co bądź studyjne albumy Braxton nigdy nie aspirowały do bycia kopalnią chwilowych hitów) jest jej wspólna płyta z producentem i wokalistą – Babyfacem.

Czytaj dalej #440 Toni Braxton & Babyface “Love, Marriage & Divorce” (2014)