#208, 209 Amy Winehouse “Lioness: Hidden Treasures” (2011) & “Burlesque” (soundtrack) (2010)

 

Śmierć Amy Winehouse spadła na nas nagle, niespodziewanie. Myśleliśmy, że poradziła sobie ze swoimi problemami. Wiele osób mówiło, że się zaćpała na śmierć. Błąd. Nie brała od ponad roku. Tak wykazały badania. Zabił ją alkohol. Amy chciała normalnie żyć. Przygotowywała długo oczekiwanego następcę genialnego albumu „Back to Black”. Pisała nowe utwory, nagrywała dema, jakieś piosenki były już gotowe. Według zapowiedzi fani już w tym roku mogliby wybrać się do sklepu po jej nowy krążek. Po śmierci artystki jasne było, że wydanie trzeciej płyty zostanie przyspieszone. I tak się stało. Album „Lioness: Hidden Treasures” ukazał się w grudniu. I tu zawód. Zamiast samych nowych utworów, które ponoć były już przygotowane za życia Amy, otrzymaliśmy składankę, na której znalazły się dema, wcześniej wydane kawałki i w końcu kilka nowych.
Czytaj dalej #208, 209 Amy Winehouse “Lioness: Hidden Treasures” (2011) & “Burlesque” (soundtrack) (2010)

#191, 192 Destiny’s Child “8 Days of Christmas” & Christina Aguilera “My Kind of Christmas”

 

Po trzech studyjnych płytach dziewczyny z Destiny’s Child postanowiły przygotować coś specjalnie z myślą o świętach Bożego Narodzenia. Tym ‘czymś’ jest album “8 Days of Christmas”. Beyonce, Kelly i Michelle połączyły w piosenkach gospel oraz typowe dla siebie r&b. A to wszystko utrzymane w tradycyjnym bożonarodzeniowym klimacie. Wyszła im bardzo ciekawa mieszanka.

Cechą charakterystyczną płyt świątecznych jest to, że znajduje się na niej sporo coverów. Nie inaczej jest w przypadku Destiny’s Child. Na dwanaście utworów zaledwie trzy są stworzone specjalnie na ten krążek: “8 days of Christmas”, “Winter Paradise” oraz “Sperad a Little Love on Christmas Day”. Reszta to klasyki. Począwszy od “Silent Night” i “O Holy Night”, przez “This Christmas” po “Little Drummer Boy”.

Czytaj dalej #191, 192 Destiny’s Child “8 Days of Christmas” & Christina Aguilera “My Kind of Christmas”

RANKING: 2011 roku w moich głośnikach

Top 1OO piosenek w 2011 (najchętniej słuchanych; data wydania nie ma znaczenia)

 01. Christina Aguilera “Can’t Hold Us Down”
W rankingu moich ulubionych piosenek Aguilery ta przegrywa z “Mercy on Me” czy “Fighter”, ale nie potrafię się od niej uwolnić. Ile to ona razy rozbudzała mnie po przebudzeniu. Świetny, zadziorny rytm, mocny głos Xtiny oraz tekst, który potrafię zacytować o każdej porze dnia. A szczególnie wers, który jest ze mną zawsze: Call me a bitch cause i speak what’s on my mind (PL: Nazwij mnie dziwką ponieważ mówię to co myślę). Feministyczne cudo.

02. Selah Sue “Just Because I Do”
Na początku byłam tak zachwycona “This World”, że nie zauważałam tego numeru. Nagle jednak przyszło olśnienie i zakochałam się w “Just Because I Do”. Uwielbiam to połączenie śpiewu ze zwykłą rozmową. Sprawia to, że piosenka jest bardzo tajemnicza. Super, że Selah mówi w tajemniczy i intrygujący sposób. Potrafię “Just Because I Do” słuchać i słuchać. Nigdy mi się chyba nie znudzi.

03. Rihanna “Man Down”
Największe zaskoczenie na płycie “Loud”. Słoneczny, a jednocześnie zabójczy numer. Kiwamy się w rytm muzyki, a znacznie bardziej warto wyłapać tekst. A ten jest jednym z lepszych od Rihanny. Uwielbiam szczególnie bridge: When mi pull the trigger pull the trigger pull it pon you Somebody tell me what im gonna what im gonna do (PL: Kiedy pociągnęłam za spust, pociągnęłam za spust, pociągnęłam go w twoim kierunku Niech ktoś mi powie, co teraz zrobię, co teraz zrobię). I jest git.

04. Sylwia Grzeszczak “Leć”
Największe zaskoczenie tego roku. Nigdy nawet nie przypuszczałam, że na tak wysokim miejscu umieszczę jakąś polską wokalistkę. Sylwia się jednak wyróżnia. Dokładną recenzję jej płyty znajdziecie w dziale “Muzyka”. Ja chciałam zwrócić uwagę na utwór “Leć”. Świetny. Więcej o nim – zajrzyjcie do oceny “Snu o przyszłości”.

 05. Amy Winehouse “Back to Black”
“Back to Black” podobało mi się od zawsze. Po śmierci Amy ten utwór nabrał dla mnie nieco innego znaczenia. Jest trochę ponury, ale jakże genialnie zaśpiewany. my wytworzyła świetny klimat. Podoba mi się tekst tego utworu: We only said good-bye with words I died a hundred times (PL:  Pożegnaliśmy się tylko słowami umarłam setki razy). Chciałabym, aby na moim pogrzebie był grany ten numer.

Pełna lista:

  1. Christina Aguilera “Can’t Hold Us Down”
  2. Selah Sue “Just Because I Do”
  3. Rihanna “Man Down”
  4. Sylwia Grzeszczak “Leć”
  5. Amy Winehouse “Back to Black”
  6. Norah Jones “Sinkin’ Soon”
  7. Gwen Stefani “Harajuku Girls”
  8. Selah Sue “This World”
  9. Christina Aguilera “La Casa”
  10. Adele “Someone Like You”
  11. Alicia Keys “The Thing About Love”
  12. Evanescence “Like You”
  13. Beyonce “I Care”
  14. Christina Aguilera “Birds of Prey”
  15. Katie Melua “Crawling up a Hill”
  16. Gabriella Cilmi “Cigarettes and Lies”
  17. Mariah Carey “Hero”
  18. Ayo “Down on My Knees”
  19. Rihanna “G4L”
  20. Christina Aguilera “My Girls”
  21. Selah Sue ft. Cee Lo Green ‘Please”
  22. Christina Aguilera “Walk Away”
  23. M.I.A. “Bucky Done Gun”
  24. Norah Jones “My Dear Country”
  25. Shakira “Underneath Your Clothes”
  26. Alicia Keys “Go Ahead”
  27. Pink “Family Portrait”
  28. Amy Winehouse “Me & Mr Jones”
  29. Toni Braxton “Love Affair”
  30. Kelis “Milkshake”
  31. Nicole Scherzinger “Everybody”
  32. Melanie Fiona “It Kills Me”
  33. Rihanna “Music of the Sun”
  34. Destiny’s Child “Survivor”
  35. Alicia Keys “So Simple”
  36. Ewa Farna “Ewakuacja”
  37. Lady GaGa “Gevornment Hooker”
  38. Nelly Furtado “Island of Wonder”
  39. Gwen Stefani “Orange Country Girl”
  40. Nicki Minaj “Dear Old Nicki”
  41. Shakira “Hips Don’t Lie”
  42. Nirvana “Smels Like Teen Spirit”
  43. Christina Aguilera “The Voice Within”
  44. Joss Stone “I Had a Dream”
  45. Ayo “Help Is Coming”
  46. Britney Spears “Gasoline”
  47. Madonna “Love Profusion”
  48. Nicole Scherzinger “AmenJena”
  49. Pixie Lott “Nothing Compares”
  50. Evanescence “My Immortal”
  51. Amy MacDonald “Youth of Today”
  52. Shakira “Timor”
  53. M.I.A. “10 Dollar”
  54. Adele “Hometown Glory”
  55. Christina Aguilera “Mercy on Me”
  56. Britney Spears “Early Mornin”
  57. Madonna “Like a Prayer”
  58. Nicole Scherzinger “Club Banger Nation”
  59. Evanescence “What You Want”
  60. Pussycat Dolls “Takin’ Over the World”
  61. Christina Aguilera “I Got Trouble”
  62. Lady GaGa “Americano”
  63. Rihanna “Birthday Cake”
  64. Joss Stone “You Had Me”
  65. Toni Braxton “Secrets”
  66. Madonna “Express Yourself”
  67. Corinne Bailey Rae “Put Your Records on”
  68. Amy MacDonald “This Is the Life”
  69. Melanie Fiona “Sad Songs”
  70. Pink “Fingers”
  71. Beyonce “Love on Top”
  72. Katy Perry “Who Am I Living For”
  73. Christina Aguilera ft. Nicki Minaj “Woohoo”
  74. Shakira “Loca”
  75. Christina Aguilera “Genie 2.0”
  76. Adele “Rumour Has It”
  77. Madonna “Mother and Father
  78. Jennifer Hudson “And I’m Telling I Not Going”
  79. Eliza Doolitlle “A Smokey Room”
  80. Mariah Carey “You’re so Cold”
  81. Pink “Nobody Knows”
  82. Evanescence “Lost in Paradise”
  83. Adam Lambert “Soaked”
  84. Shakira “Escondite Ingles”
  85. Joss Stone “Dirty Man”
  86. Ashley Tisdale “He Said She Said”
  87. Sylwia Grzeszczak “Tęcza”
  88. Britney Spears “Inside Out”
  89. Jennifer Lopez “On the Floor”
  90. M.I.A. “Tequilla”
  91. Avril Lavigne “Take Me Away”
  92. Ciara “Oh”
  93. Norah Jones “Humble Me”
  94. Taylor Swift “Haunted”
  95. Katy Perry “I Kissed a Girl”
  96. Linkin Park “Numb”
  97. Christina Aguilera “Desnudate”
  98. Beyonce “1+1”
  99. Lady GaGa “Bloody Mary”
  100. Black Eyed Peas “My Humps”

20 ‘nowych’ wykonawców, z którymi się bliżej ‘zaprzyjaźniłam’ w 2011

 

  1. Selah Sue
  2. Jessie J
  3. Adele
  4. Ayo
  5. Melanie Fiona
  6. Mariah Carey
  7. LaFee
  8. Joss Stone
  9. Keri Hilson
  10. Eliza Doolittle
  11. Destiny’s Child
  12. Toni Braxton
  13. Jennifer Lopez
  14. Kelly Rowland
  15. Pixie Lott
  16. M.I.A.
  17. Linkin Park
  18. Nirvana
  19. Natalia Kills
  20. Nightwish
 
Najczęściej słuchane płyty w 2011 (TOP 3O)
 
 

 

  1. Christina Aguilera “Bionic”
  2. Selah Sue “Selah Sue”
  3. Amy Winehouse “Back to Black”
  4. Adele “19”
  5. Avril Lavigne “Under My Skin”
  6. Alicia Keys “As I Am”
  7. Duffy “Rockferry”
  8. Evanescence “The Open Door”
  9. Christiina Aguilera “Stripped”
  10. Rihanna “Rated R”
  11. Christina Aguilera “Back to Basics”
  12. Shakira “Oral Fixation vol. 2”
  13. Beyonce “4”
  14. Gwen Stefani “L.A.M.B.”
  15. Madonna “Like a Prayer”
  16. Gabriella Cilmi “Lessons to Be Learned”
  17. Norah Jones “Not Too Late”
  18. The Pretty Reckless “Light Me Up”
  19. Nelly Furtado “Folklore”
  20. Toni Braxton “Secrets”
  21. Joss Stone “Mind, Body & Soul”
  22. P!nk “I’m Not Dead”
  23. Duffy “Endlessly”
  24. Rihanna “talk That Talk”
  25. Destiny’s Child “Survivor”
  26. Madonna “Bedtime Stories”
  27. Amy MacDonald “This Is the Life”
  28. LaFee “Jetzt erst recht”
  29. Britney Spears “In the Zone”
  30. Nicole Scherzinger “Killer Love”

 

#172 Christina Aguilera “Back to Basics” (2006)

Na początku była niewinną dziewczynką pamiętającą czasy “Klubu Myszki Miki”. Później zrzuciła ubranie, zaczęła zachowywać się kontrowersyjnie i wulgarnie i kazała mówić na siebie Xtina. A przy okazji nagrała krążek o jakim jej fani mogli tylko pomarzyć. Perfekcyjny pod każdym względem. Więc kiedy fani zobaczyli teledysk do “Ain’t No Other Man”… Przynajmniej dwa razy się upewnili, że kosmici nie podmienili nam Christiny. To już nie jest ta sama artystka. Miłość do Jordana bardzo ją zmieniła. Zaczęła ubierać się elegancko, zerwała z imprezowym życiem no i nagrała płytę, na której składa hołd złotej erze Hollywood. Mimo tak wielu zmian, jedna rzecz pozostała taka sama: Aguilera nadal stawia przede wszystkim na rozwój oraz tak samo jak wcześniej (a momentami jeszcze lepiej) czaruje głosem.

Czytaj dalej #172 Christina Aguilera “Back to Basics” (2006)

RANKING: Najlepsze ballady śpiewane przez wokalistki

Najlepsze ballady śpiewane przez wokalistki. Ballad jest naprawdę sporo. Ciężko wybrać te najlepsze. Chyba każdy artysta ma choć jedną na koncie. Przy wyborze tych 10 najlepszych kierowałam się nie tylko poruszającą, często smutną muzyką i wokalem, ale i tekstem. Właśnie w przypadku ballad zwraca się na niego największą uwagę. Nie da się przecież śpiewać o ‘dupie Maryni’ stojąc prawie bez ruchu przy mikrofonie. Widzowie mają też uszy.

Czytaj dalej RANKING: Najlepsze ballady śpiewane przez wokalistki

#108, 109, 110 Christina Aguilera “Mi Reflejo” (2000) & P!nk “Can’t Take Me Home” (2000) & Norah Jones “Feels Like Home” (2004)

Rok po wydaniu hitowego albumu “Christina Aguilera”, piosenkarka postanowiła nagrać coś po hiszpańsku. I bynajmniej nie było to zwykłe “widzimisię” (o co można podejrzewać Shakirę, która chce śpiewać po arabsku). Aguilera ma latynoskie korzenie, co zresztą wielokrotnie podkreślała w wywiadach itp. Mimo, iż od debiutu minął rok, mam wrażenie, że Christina dojrzała. Nawet jej głos się nieco zmienił. Na lepsze, na szczęście. Na “Mi Reflejo” umieściła 11 piosenek. 5 z nich to hiszpańskojęzyczne wersje znanych utworów: “Genio Atrapado” (“Genie in a Bottle”), “Ven Conmigo” (“Come on Over”), “Por Siempre Tu” (“I Turn to You”), “Una Mujer” (“What a Girl Wants”) oraz “Mi Reflejo” (“Reflection”). Pozostałe 6 to utwory nagrane specjalnie na krążek. “Falsas Esperanzas” to szybki, energiczny kawałek. “El Beso Del Final” to piękna ballada. “Pero Me Acuerdo De Ti” również należy do tych wolniejszych piosenek. Przyznam, że trzy pozostałe nowe utwory mylą mi się. Myślę “Contigo En La Distancia”, nucę “Cuando No Es Contigo”. Razem z “Si No Te Hubiera Conocido” (ft. Luis Fonsi, nie pomaga!) należą do tych gorszych. Pozytywne wrażenie zrobiły na mnie hiszpańskojęzyczne wersje piosenek z “Christiny Aguilery”. Powiem więcej – bardziej wolę kilka z nich niż ich angielskie odpowiedniki. “Genio Atrapado” brzmi dojrzalej niż “Genie in a Bottle”. “Ven Conmigo” jest ciekawsze, “Mi Reflejo” po hiszpańsku brzmi równie dobrze. O “Una Mujer” mam podobne zdanie jak o “What a Girl Wants”. Obie wersje mnie jakoś specjalnie nie zachwycają. Na język angielski stawiam w przypadku “I Turn to You”, tutaj występującego jako “Por Siempre Tu”. Ogólnie jednak Christina dobrze sobie poradziła. Na pewno jej latynoskim fanom miło było dostać od niej taki prezent. Ale ja chyba wolę ją w wersji ‘english’.

.

“Can’t Take Me Home” to debiutancka płyta znanej wszystkim doskonale P!nk. Znacznie różni się od tego, co teraz serwuje nam wokalistka. Mniej tu rockowych melodii. Co więcej – kto po przesłuchaniu “Can’t Take Me Home” pomyślałby, że P!nk skieruje się ku cięższym brzmieniom. Debiutancka płyta jest nagrana w stylu r&b. Lubię ten gatunek, ale nie cierpię, gdy dochodzi do tego, że nie mogę rozpoznać piosenek, nie wiem, gdzie się która kończy a gdzie zaczyna. A tak mam niestety słuchając “Can’t Take Me Home”. Zacznę może od tych, które najbardziej się wyróżniają z tłumu, czyli tych spokojniejszych. Typową balladą jest “Stop Falling”. Musze niestety przyznać, że nie zachwyca. Trwa na dodatek ponad 5 minut, co tylko potęguje moje ziewanie. Bardziej podoba mi się P!nk w szybszych numerach. Jeśli chodzi jeszcze o te spokojniejsze, to posłuchajcie “Let Me Let You Know”, które (w moim przypadku) nie pozostaje w pamięci po 8-krotnych przesłuchaniach, oraz całkiem niezłe, kołyszące “Love Is Such a Crazy Thing”. Z szybszych piosenka najbardziej podobają mi się te z początku płyty. “Split Personality” po prostu uwielbiam. Ma w sobie coś takiego, że aż chce się ponownie wcisnąć ‘play’. Lubię również “Hell Wit Ya”. Całkiem znośne są również single: “You Make Me Sick” oraz “There You Go”. Pozostałe piosenki nie zrobiły na mnie większego wrażenia podczas słuchania, ani tym bardziej nie pozostały w pamięci. Mimo wszystko to była jej debiutancka płyta i mogła do końca nie wiedzieć, w czym będzie czuła się najlepiej.

Odkąd usłyszałam “Come Away With Me” zapragnęłam mieć kolejny album tej utalentowanej wokalistki. I tak oto od dwóch tygodni w mojej domowej muzycznej ‘biblioteczce’ znajduje się “Feels Like Home”. Debiutancki krążek nieznanej wcześniej jazzowej pianistki był prawdziwym hitem. O ile oczywiście w kwestii wykonywanej przez nią muzyki można tak powiedzieć. Mnie na pewno zachwycił. Niezwykle trafny jest tytuł drugiego krążka. Czuj się jak w domu, zdaje się przekonywać nas Norah – ciepło, bezpiecznie. Warto już na wstępie uprzedzić – nie jest to płyta na wakacyjne dyskoteki. Ale wieczorami, przy ciepłej herbacie, przygaszonym świetle jest jak znalazł. “Feels Like Home” jest płytą niezwykle spójną. Od początku do końca Norah wierna jest muzyce łączącej w sobie jazz, country (ze smakiem, nie bójcie się), soul i folk. I dobrze. Widać, że przy delikatnych dźwiękach czuje się najlepiej. Jednak największym – moim zdaniem – problemem może być monotonia. W pewnym momencie pogubiłam się. Tylko od czasu do czadu pojawiają się szybsze punkciki. Moim numerem jeden jest duet z Dolly Parton pt. “Creepin’ In”. Dolly jest wokalistką country. Norah bardziej jazzową. Razem stworzyły niezwykły duet. Nieco żywsze jest również “Sunrise”. Znałam ten utwór, zanim zakupiłam ten krążek. Początek jest nieziemski. Nie podoba mi się jedynie końcówka. Tam, gdzie pojawiają się takie, hmmm, jęki? “Feels Like Home” słuchałam już z 6 razy. Nie jestem na razie w stanie napisać coś więcej o innych utworach, bo nie zostały mi w pamięci. Cóż, może taki jest ich urok? Uważam jednak, że mimo płyta nie jest tak świetna jak “Come Away With Me”, warto jej posłuchać.

#107 Christina Aguilera “Bi~ΟΠ~iC”

Kiedy w 2007 Christina zaczęła rozmyślać nad nowym krążkiem, nikt nie przypuszczał, że w końcu wykona obrót o 180 stopni. W końcu poprzedni krążek nawiązywał do stylistyki lat 30. i 40. ubiegłego wieku. Bałam się “Bionic”. Obawiałam się, jak taka znakomita wokalistka jak Christina odnajdzie się w electro. Jednak jak już coś Xtina robi, to na 100%. Teraz wszyscy tańczylibyśmy do np. “Prima Donny” czy “Glam”, gdyby wytwórnia Christiny tego nie sp*eprzyła. Album miał minimalną promocję. Nie pomogły mu też porównywania Aguilery do GaGi. Albo ja jestem głucha, albo te dwie artystki są zupełnie różne. Swoją drogą – czy każdy, kto nagrywa taneczną muzykę musi być od razu nazywany ‘nową GaGą’? Na “Bionic” nie znajdziemy dwóch takich samych numerów. Często zdarza się, że za czyjś album odpowiedzialny jest jeden, no dwóch producentów. Tu czegoś takiego nie ma. Właśnie ta spora grupa producentów sprawiła, że “Bionic” jest różnorodnym albumem, ale wciąż albumem electro i pop. Zupełnie inne kawałki przygotował dla Christiny Polow da Don (“Not Myself Tonight”, “I Hate Boys”), a inne Tricky Stewart (“Glam”, “Desnudate”). Album zaczyna się mocnym uderzeniem – piosenką “Bionic” o ciekawym początku. Przez jakieś pół roku miałam ją ustawioną jako dzwonek w komórce (ten początek właśnie) i kiedy tylko ją słyszę, biegnę do telefonu 😉 Świetnie wypada też hip hopowe “Woohoo” (ft. Nicki Minaj), niesamowite “Elastic Love” (w którym maczała palce M.I.A.), lekko latynoskie “Desnudate” (z partiami po hiszpańsku), uzależniająca “Prima Donna”, dyskotekowe “My Girls (ft. Peaches) oraz bogate w wulgaryzmy, nieco nawet śmieszne “Vanity”. Te taneczne piosenki wręcz uwielbiam. Ale pozostałe szybkie numery też nie są złe np. “Glam” to całkiem urocza piosenka, a w “I Hate Boys” obrywa się chłopakom, kiedy Xtina w bridge’u śpiewa Make me sick Inflated egos Little dicks Use ’em up Spit ’em out(PL: sprawiają że jest mi niedobrze, napompowane ego, małe penisy, użyj ich, wywal!). To była ta taneczna wersja Christiny. Na “Bionic” nie mogło zabraknąć poruszających ballad. Nie są to wprawdzie utwory pokrewne “Walk Away” czy “I’m OK”, ale równie dobre. Moją ulubioną balladą z “Bionic” jest “You Lost Me”. Wzruszający, pełen bólu numer. Lubię również nieco leniwe “Sex for Breakfast” i łagodne, urocze “All I Need”. W ostatnim czasie przekonałam się nawet do “I Am”. Najmniej z ballad podoba mi się wyprodukowane przez Lindę Perry “Lift Me Up”. Piosenka jest bardzo prosta, ale jakaś taka nudna. O wiele bardziej lubię ją w wersji live. Trochę się na Lindzie zawiodłam. W końcu to ona jest odpowiedzialna za takie hity Xtiny jak “Hurt” czy “Candyman”. Esencję bionicznej artystki znajdziemy na wersji deluxe. Zawiera ona cztery nowe utwory i nieco zmienioną wersję “I Am”. Ja osobiście posiadam taką wersję i jestem z niej bardzo zadowolona. Mamy tu radosne, popowe “Monday Morning”, zakręcone, oryginalne, nienormalne “Bobblehead”, elektryczną perełkę “Birds of Prey” (brawa dla Ladytron!) oraz uderzająco emocjonalne “Stronger Than Ever”. Wiecie, jaka piosenka z “Bionic” wbiła mnie w fotel, zaskoczyła? Bynajmniej nie “Bionic” czy “Glam”, ale właśnie “Birds of Prey”. Niesamowity numer, pokazujący inną, nieznaną stronę artystki. Najmniej podoba mi się pomysł umieszczenia interlude’ów. O ile “Morning Dessert” fajnie wprowadza w strefę ballad, tak “Love & Glamour” i “My Heart” są zbędne. Podsumowując, polecam wam “Bionic”. Mi ta płyta bardzo kojarzy się z wakacjami. Brawo, Christina!