Relacja z koncertu Kasi Lins

Naprawdę nazywa się Katarzyna Zielińska (nie, nie jest tą aktorką znaną z “Barw szczęścia”) i poznaliśmy ją przy okazji trzeciej edycji “X-Factora”. Zaszła daleko, ale jurorzy nie zdecydowali się przepuścić jej do etapu, gdzie po pięć uczestników z każdej kategorii prezentuje się opiekunom grup w domach jurorskich. Nie przeszkodziło jej to jednak w wydaniu debiutanckiej płyty.


Kasia Lins (taki przyjęła pseudonim) 4. listopada w poznańskim klubie jazzowym Blue Note dała swój pierwszy w życiu koncert. Promowała album zatytułowany “Take My Tears”, który wydała pod skrzydłami wytwórni Evosound. Co ciekawe, płyta ukazała się w kilku azjatyckich państwach, a lada dzień pojawi się i w USA. A Polska? Tego na razie nie wiadomo, choć sądzę, że miło byłoby zobaczyć ją na sklepowych półkach.

Koncert zacząć się miał o godzinie 20, jednak Kasia na scenie pojawiła się dopiero dwadzieścia minut później. Długie czekanie umiliły nam jazzowo-soulowe melodie płynące z głośników. W końcu na scenę weszła wokalistka wraz ze swoim zespołem: perkusistą, dwoma gitarzystami, klawiszowcem oraz chórkiem. Jak na razie twórczość Lins nie jest obfita w utwory, dlatego sam koncert nie trwał nie wiadomo ile czasu. Podczas występu artystka zaśpiewała dwanaście piosenek z debiutanckiej płyty oraz swoją wersję przeboju Nneki “Heartbeat”. Koncert rozpoczęła przebojową kompozycją “Sober”. Następnie przeszła do singlowych utworów “Ain’t Gonna Wait” oraz “Hold On” (w koncertowej reggae wersji!). Wartym zapamiętania momentem była chwila, kiedy Kasia pozostała na scenie jedynie z chórkiem i sama zasiadła do keyboarda, by wykonać “Cover Me” oraz “Yesterday”. Przy okazji zdradziła publiczności, że druga kompozycja, ballada “Yesterday”, będzie trzecim singlem promującym “Take My Tears”. Co więcej jeszcze w listopadzie ukazać ma się teledysk do tej piosenki. Podczas występu mogliśmy również przekonać się, że Kasia dobrze radzi sobie również z gitarą akustyczną.

Chociaż poznański koncert był pierwszym koncertem w karierze Lins, po wokalistce nie było widać tremy. Na scenie czuła się bardzo swobodnie, tańczyła w rytm swoich piosenek, miała dobry kontakt z publicznością, której w Blue Note było sporo.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *