5 singli, za które lubię Jessie Ware

Już tylko nieco ponad miesiąc dzieli nas od premiery nowej studyjnej płyty jednej z najlepszych brytyjskich wokalistek ostatnich lat. Jessie Ware chętnie dzieli się z nami kolejnymi piosenkami zapowiadającymi wydawnictwo “What’s Your Pleasure?”, a ja postanowiłam odświeżyć sobie jej dyskografię i wybrać te singlowe utwory, które najbardziej przypadły mi do gustu.

5. SELFISH LOVE (2017)

O ile Jessie Ware zawsze mocno identyfikowała się z brytyjską sceną muzyczną, singiel “Selfish Love”, który promował album “Glasshouse”, niewiele ma w sobie z tych dość chłodnych, popowo-elektronicznych klimatów, jakimi artystka nas wcześniej raczyła. To raczej najbardziej letnia piosenka w jej karierze. Swoista wycieczka do Hiszpanii w celu podłapania promieni tamtejszego słońca. Wyszło niezwykle stylowo i zmysłowo. Seksownie, ale z ogromną dozą elegancji. Dla mnie singiel jest jednym z tych utworów, które najlepiej wybrzmiewają u schyłku wakacji.

“Selfish Love” przypomniało mi, jak bardzo kocham śpiewać – mówiła po premierze albumu Ware, która po premierze płyty “Tough Love” zmagała się ze zmęczeniem i twórczym kryzysem. Pomogli znajomi z branży. W tym jednym kawałku spotkali się bowiem Cashmere Cat, Ryan Tedder i Benny Blanco.

4. OOH LA LA (2020)

Do premiery płyty “What’s Your Pleasure?” – czwartego studyjnego krążka Jessie – zostało jeszcze trochę czasu, ale po ujawnionych nagraniach wnioskuję, że będzie to jedno z najlepszych imprezowych wydawnictw ostatnich miesięcy. Szczególnie zauroczył mnie numer “Ooh La La”. Zazwyczaj brytyjska wokalistka zawsze starała się prezentować nam swoją wersję nowoczesnego elektro-popu. Tym razem postanowiła zerknąć w przeszłość. Za sprawą “Ooh La La” lądujemy na przełomie lat 70. i 80. na niezłej domówce, gdzie bawimy się do funkowo-synthpopowych melodii.

Za produkcję singla (jak i innych kompozycji, które wejdą w skład “What’s Your Pleasure?”) odpowiada James Ford – połowa duetu Simian Mobile Disco. Co ciekawe z Jessie Ware znają się od paru lat. Kilka piosenek jego produkcji znalazło się na krążku “Tough Love”.

3. IF YOU’RE NEVER GONNA MOVE (2012)

“If You’re Never Gonne Move” to nie tylko bardzo udana piosenka, ale także ciekawa historia. Kompozycja początkowo zatytułowana była “110%”, gdyż Jessie chciała nawiązać do “100%” zmarłego w 2000 roku rapera Big Puna. Sample z innego jego utworu przewijają się w nagraniu. Niezadowoleni z tego byli spadkobiercy rapera, którzy wymogli na ekipie Ware, by zmienili tytuł piosenki. Na szczęście nie porzucono kawałka i możemy dziś mówić o jednym z lepszych singli w karierze Brytyjki.

W swojej kompozycji Jessie postawiła na ciekawy i przyjemny dla ucha kontrast. Do swoich niezwykle delikatnych i spokojnych wokali dołożyła elektroniczno-rhythm’and’bluesowy bit charakteryzujący się szybszym tempem. Całość jest jednym z najcieplejszych i najszybciej wpadających w ucho momentów albumu “Devotion”.

2. OVERTIME (2018)

Mało kto w 2018 roku tak mnie zaskoczył, jak Jessie Ware. Artystka zaledwie rok wcześniej zaprezentowała nam swoją najmniej elektroniczną płytę – “Glasshouse”. Nowoczesne, komputerowe bity zamieniła na szlachetny pop, ale taka chwila oddechu była jej potrzebne. “Overtime” jak mało która jej poprzednia piosenka zachęca do beztroskiego podrygiwania na parkiecie. Za sprawą utworu Ware wraca do swych klubowych korzeni i lat, gdy spędzała dużo czasu z SBTRKT. A my możemy ruszyć się z miejsca i dać się prowadzić przez głęboki, szybki bit.

Premiera singla odbyła się w październiku 2018 roku. Kompozycja nie zadebiutowała na listach przebojów, ale podpowiedziała nam, w jakim kierunku na swojej kolejnej płycie chce podążyć Brytyjka.

1. NIGHT LIGHT (2012)

Wiele znajdziemy na debiucie Brytyjki przestrzennych, elektroniczno-soulowych dźwięków, lecz jedna kompozycja wyłamuje się z tych ram. Umiejscowione na samym środku płyty nagranie “Night Light” jest najbardziej zaskakującym utworem ze zbioru “Devotion”. Chłodniejsza od swoich albumowych kolegów piosenka przedstawia nam nieco inne oblicze Jessie Ware. Dotychczas niezwykle taktowna i delikatna wokalistka pozwala sobie na mocniejsze, akcentujące jej zniecierpliwienie wokalizy. Świetnie koresponduje to z gitarami i filmowymi, podszytymi pewnym dramatyzmem smyczkami. Całość faktycznie tworzy nocny klimat, będąc kawałkiem, który Ware zadedykowała swojemu ukochanemu.

A ten, co ciekawe, nie do końca docenił jej pracę, twierdząc, że… nie lubi tej piosenki. Polubili ją za to słuchacze w Belgii, wprowadzając ją do pierwszej dziesiątki najpopularniejszych singli. W UK fani tak przychylni nie byli. “Night Light” zatrzymało się na 95. miejscu lokalnej listy przebojów.

One Reply to “5 singli, za które lubię Jessie Ware”

  1. Nie było mi dotychczas po drodze z Jessie Ware. W zasadzie nie wiem czemu. Być może “przejadły” mi się najbardziej znane jej utwory. Niemniej jednak trafiłem przez przypadek na “Ooh La La” i muszę przyznać, że ten kawałek jest genialny!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *