Wywiad: Fink [Interview: Fink]

Niegdyś DJ, dziś wrażliwy twórca muzyki z pogranicza bluesa i indie rocka. Jeden z moich ulubionych wokalistów, który, gdy śpiewa, powoduje, że przechodzą mnie ciarki. W lipcu wydał piąty studyjny album “Hard Believer”, który – ciężko uwierzyć – jest płytą jeszcze lepszą niż “Perfect Darkness”.

ZUZANNA JANICKA: Która piosenka z “Hard Believer” jest twoją ulubioną, i dlaczego właśnie ta?

FINK: Moja ulubiona piosenka z albumu zmienia się prawie codziennie – jestem naprawdę dumny z utworu tytułowego “Hard Believer” gdyż dzięki niemu znalazłem swoje miejsce w blusie, w którym czuję się komfortowo – ale teraz wyruszamy w trasę i myślę, że to prawdopodobnie “Pilgrim” – to prawdziwa muzyczna podróż i faktyczna przyjemność śpiewania i grania… niektóre piosenki są trudne do wykonania na żywo, ale “Pilgrim” zdaje się wychodzić mi z łatwością.

ZJ: Ile czasu zajęło ci nagranie tej płyty?

F: Powróciliśmy z trasy Perfect Darkness Tour pod koniec 2012 roku, i, oprócz jednego koncertu w lato 2013 roku, któremu po prostu nie mogliśmy powiedzieć nie (występ przed The Rolling Stones w Hyde Parku), spędziliśmy cały rok na pisaniu i myśleniu o pisaniu, oraz odpoczywaniu po ostatnim albumie, jednocześnie szykując się do nagrania kolejnego. Spędziliśmy trochę czasu w Los Angeles pisząc, w Londynie w przyjaznej atmosferze, w Amsterdamie na próbach – zajęło nam 6 miesięcy, by napisać piosenki i 17 dni, by je nagrać.

ZJ: Wolisz koncerty klubowe czy występy na dużych festiwalach?

F: Zdecydowanie wolę klubowe koncerty – myślę, że wszystkie zespoły są tego zdania. Festiwale są świetne – właśnie zakończyliśmy naszą festiwalową częśc trasy. Praktycznie całe lato spędziliśmy za kulisami na festiwalowych polach. Podczas klubowych koncertów masz o wiele większą kontrolę nad show, możesz kreować atmosferę – na festiwalach widzisz wiele innych zespołów dzielących twoje doświadczenia… uwielbiamy to, ale oczekujemy z niecierpliwością na kontrolę, która przychodzi wraz z klubowymi koncertami.

ZJ: Pracowałeś już z Johnem Legendem i Amy Winehouse. Z kim jeszcze chciałbyś współpracować w przyszłości?

F: Uwielbiam pracować z moim zespołem i nad wszystkimi projektami, których częścią jestem – wszyscy jesteśmy teraz na podobnym etapie psychicznym. Marzę o wyluzowaniu się i muzykowaniu wraz z Nickiem Mulveym, Joshem Recordem, Benem Howardem. Jutro gram z Tomerem Moked, czego z niecierpliwością oczekuję, ten chłopak Kwabs ma wielki głos, chciałbym z nim współpracować i ta dziewczyna z Nowego Orleanu, Maggie Koerner, sprawia, że ostatnio odlatuję. No i oczywiste nazwiska typu Karen O czy Björk.

ZJ: Zaczynałeś swoją muzyczną podróż jako DJ, lecz teraz twoje piosenki są bardziej akustyczne. Myślałeś kiedyś nad tym, by połączyć swoje obecne brzmienie z elektroniką?

F: Gdy próbuję, brzmi to bardzo dziwnie… Myślę, że Thom Yorke oraz Radiohead dosyć dobrze odnajdują się również i w takich brzmieniach. Moja elektroniczna  strona ujawnia się teraz tylko w pobocznych projektach i okazjonalnych gościnnych występach. Może spróbuję tego w przyszłości – co zabawne, jeden z moich starych przyjaciół zasugerował mi to kilka tygodni temu. Aczkolwiek, jak tylko ukazuje się nowy album Aphex Twin, wyobrażam sobie, że gdy tylko usłyszałbym jego geniusz, najprawdopodobniej powróciłbym do własnego akustycznego brzmienia, by nie najeść się wstydu.

10 Replies to “Wywiad: Fink [Interview: Fink]”

Odpowiedz na „justysia_koninAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *