FELIETON: Jedna piosenka – wiele wspomnień

O Madonnie powiedziano, napisano czy nawet zaśpiewano już wiele. Niekwestionowana królowa muzyki pop dzierży berło już od kilkunastu lat i ani myśli abdykować. Nagrała właśnie nowy, najlepszy od dziesięciu lat album, na którym pozwala sobie na sentymentalne wycieczki w przeszłość.

I came, I saw, I conquered śpiewa artystka w utworze “Veni Vidi Vici”, który niesłusznie trafił jedynie na rozszerzoną edycję “Rebel Heart”. Chociaż wielu fanów narzeka na zbyt rozlazły i spokojny refren tej kompozycji, zwrotki mogą im sporo wynagrodzić. Mnie zainteresowały nie tylko ze względu na swój czarny charakter. Zaintrygował mnie tekst. Może i ślęczało nad nim kilka osób, ale dawno już Madonna nie miała piosenki, która tak dobrze przybliżyłaby nam jej postać. Jej wielkim atutem są wplecione subtelnie tytuły niezapomnianych przebojów Amerykanki. Zainspirowało mnie to do przyjrzenia się tym kompozycjom, by lepiej zrozumieć czemu zapisały się w historii muzyki pop.

Seemed like yesterday (…) I took a holiday

Niby o celebrowaniu czasu wolnego i niekończącej się zabawie, ale to właśnie “Holiday” z 1983 roku sprawiło, że Madonna musiała wziąć się ostro do pracy, by zadowolić słuchaczy kolejnymi numerami. Może i dziś słuchaniu tej piosenki towarzyszą mi takie myśli jak ależ wzbudza to politowanie albo ciekawe, czy Madonna dziś wstydzi się tej kompozycji,  lecz nie sposób nie docenić błogiego, wakacyjnego klimatu “Holiday”. Każdy ma ochotę na odrobinę luzu. I chyba właśnie dlatego jest to jedyna piosenka z debiutu, którą Madonna mimo upływu lat wciąż chętnie wykonuje na koncertach.

I knew I walked the borderline

Madonna potrzebowała pięciu singli, by w końcu wskoczyć do pierwszej dziesiątki amerykańskiej listy przebojów. Dziś, jak widać na ubiegłorocznych przykładach Sama Smitha czy Meghan Trainor, udaje się to dużo szybciej. Ech, te internety.

Came like a virgin down the aisle

“Like a Virgin” – klasyk klasyki. Piosenka, po sukcesie której nawet malkontenci przyznali, że przed Madonną wielka, długa kariera. Spora w tym i zasługa całkiem ładnego klipu, który powstawał m.in. we włoskiej Wenecji. Chociaż do tego numeru ja prędzej widziałabym sceny z Madonną przechadzającą się po Watykanie. Jak szaleć to szaleć.

I started writing songs, I kinda got into the groove

Po premierze tej kompozycji pojawiły się głosy, że to najlepszy z dotychczasowych singli Madonny. Chwilę później magazyn Billboard obwieścił ją mianem tanecznego utworu dekady. A konkurencja była duża, bo nie ma chyba osoby, która nie kojarzyłaby lat 80. z dobrą, lecz niekoniecznie gustowną taneczną zabawą.

I opened up my heart

Miało być “Follow You Heart” i nie dla Madonny, lecz Cyndi Lauper. Trafiło do Królowej, a prosto z jej rąk na szczyty list przebojów. W czym tkwi sukces tego kawałka? Prosty tekst o miłości mógł zrobić swoje. A gdyby YouTube powstał w latach 80., seksowny teledysk z wokalistką przebraną za Lizę Minnelii  i noszącą stożkowy, jakże funkcjonalny stanik, miałby więcej odsłon niż niejedna jadowita Anakonda.

I made you say your little prayer

Kiedy twój teledysk krytykuje sam papież, możesz być pewien, że wykonałeś dobrą robotę. Na potępianie byle czego nie traciłby czasu. Bojkotowany przez środowiska katolickie teledysk do “Like a Prayer” nie opuszcza dziś zestawień najlepszych klipów w historii. Czarny Jezus, płonące krzyże, stygmaty. A to wszystko jest tylko częścią porywającej historii z morderstwem w tle, którą mimo upływu lat wciąż ogląda się z niemalejącym zainteresowaniem.

I expressed myself

Nie, idei wyrażania siebie nie wymyśliła żadna Lady Gaga. Zachęcała do tego pod koniec lat 80. Madonna w przeboju “Express Yourself”. Jeśli nie powiesz, czego chcesz, nigdy tego nie dostaniesz, zwykła opowiadać artystka w wywiadach po premierze utworu. Z pewnością zastosowanie jej rady łatwe nie jest, ale warto się tego nauczyć.

And when I struck a pose, all the gay boys lost their mind

Możecie się zarzekać, że w ostatnich latach powstała masa dobrych tanecznych utworów, ale ja swoje wiem. Nie ma na tym polu lepszego utworu od “Vogue”, które jest z nami już dwadzieścia pięć lat. Dużo blasku piosence dodają wymieniane przez wokalistkę nazwiska gwiazd złotej ery Hollywood (m.in. Marilyn Monroe, Lauren Bacall). Chociaż wszyscy z jej listy wybrali się już na tamten świat, nieustannie żyją w nagraniu Madonny.

I justified my love

Wspaniały wstęp do najlepszych lat w karierze wokalistki. Trip hopowa melodia do madonnowej opowieści o seksie i romansie pasuje jak ulał. Zbanowany przez wiele telewizyjnych stacji teledysk pokazuje nam więcej niż “Pisiąt twarzy Greya”.

And when it came to sex

Gdyby autorka zekranizowanej, wspomnianej chwilę temu powieści tworzyła ją podczas słuchania albumu “Erotica”… . Ech, marzenie. Wydany w 1992 roku przepełniony subtelnym erotyzmem album od lat okupuje pierwsze miejsce na mojej liście ulubionych płyt Madonny. Dziś tak by już nie szokował, bo nagość na dobre przeniknęła do muzycznego światka. Jednak mało która piosenkarka potrafi wcielić w życie radę Madonny: bądź seksowna na scenie i mądra poza nią.

I saw a ray of light

Dwie płyty – dwie komercyjne klapy. Pierwsza połowa lat 90. nie była dla Madonny zbyt łaskawa. Wokalistka nie miała nic do stracenia, nagrała genialne, nie mainstreamowe “Ray of Light” i… znów była na topie. Umie ktoś to logicznie wyjaśnić?

I learned the power of good-bye

Uderzająca w balladowy ton, przepełniona bólem piosenka promowała album “Ray of Light”. Pierwszych miejsc na listach przebojów z tego nie było, ale pochlebne słowa od słuchaczy i krytyków się pojawiały.

Music saved my life

Nie rozumiem płyty “Music”. Z jednej strony Madonna pozuje na gwiazdę country (image), z drugiej proponuje muzykę na parkiet. A w środku tego zamieszania pierwsza większa piracka afera. Niedokończony singiel wycieka do sieci, artystka wytacza proces firmie Napster, wygrywa, a piosenka staje się jej kolejnym numerem jeden.

13 Replies to “FELIETON: Jedna piosenka – wiele wspomnień”

  1. Artykuł ciekawy, ale jeśli chcesz serio dobrego napisać o Madonnie, powinnaś przede wszystkim zacząć od przeczytania “Grzesznej Madonny” Lucy O’Brien. Wtedy z pewnością zrozumiesz o co chodzi z country imagem na “Music” i tanecznym klimatem płyty. Ale tekst czyta się przyjemnie 🙂

  2. Tak, “Veni Vidi Veci” ma fajne zwrotki i zbyt rozległy i spokojny refren :P. Zabrakło mi w niej czegoś na temat twórczości Madonny z XXI wieku, np. o albumie “American Life” albo “Hung Up”. Ciekawy pomysł na notkę.

    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

  3. Kiedyś byłem jej wielkim fanem, ale obecnie jakoś nie zachęca mnie to co ona robi…
    Bardzo fajny post 🙂

    mlwdragon.blogspot.com

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *