#CUTOFF: maj ’15

#FEMALE

Biała wokalistka o czarnym głosie. Tak zwykło się nazywać Joss Stone, która zadebiutowała w 2003 roku pełnym coverów albumem “The Soul Sessions”. Dziś popularność brytyjskiej artystki mocno przygasła, i z powodzeniem Stone otwierać mogłaby listę “najbardziej niedocenianych”. Jeśli dotąd nie mieliście styczności z jej twórczością, warto to zmienić. Tym bardziej, że jej nowa płyta “Water for Your Soul” ukazać ma się za dwa miesiące. Zapowiada ją singiel “Stuck on You”, przyjemna piosenka, która sugeruje nam, że Joss powróci z krainy ostrzejszych brzmień, dokąd zawędrowała z autorskim “LP1” z 2011 roku. Czy krążek ten faktycznie będzie, jak sugeruje tytuł, wodą dla naszej (spragnionej dobrej muzyki) duszy? Ja sądzę, że tak. Joss ma głowę na karku i tandety nam nie wciśnie.

#BAND

 Nie minął rok od premiery “Ghost Stories”, a Chris Martin poinformował nas, że na 2015 rok planowana jest premiera kolejnego wydawnictwa Coldplay – “A Head Full of Dreams”. Zespół jest w dobrej formie. Udowadnia to piosenka, którą po raz pierwszy usłyszeliśmy 22. maja. “Gone But Not” powstało z myślą o Fearne Cotton, popularnej brytyjskiej prezenterce radiowej, której program w Radio 1 przyciągał rzesze słuchaczy. 22. maja zakończył on swoją emisję. Piosenka Coldplay to powrót do starych, dobrych, nie-elektronicznych czasów. Jest błogo, jest nostalgicznie. Nawet nieco smutno. Ale bardzo pięknie.

#COVER

 Chwilę temu Sia czarowała na soundtracku “Fifty Shades of Grey” piosenką “Salted Wound”. Teraz zachwyca jeszcze bardziej. Na potrzeby filmu “San Andreas” nagrała cover utworu “California Dreamin’ popularnego w latach 60. zespołu The Mamas & the Papas. Jej wersja charakteryzuje się ogromnym przepychem i patosem. Wykonana jest z rozmachem. Uderza w słuchacza całą paletą emocji. Warto zaznaczyć, że chwilę temu ten sam kawałek na swoją modłę przerobiła kanadyjska jazzowa wokalistka Diana Krall. Polecam przesłuchać i jej wersji, by przekonać się, jak wiele jedna kompozycja może mieć twarzy.

#SMILE

Christina Aguilera uwielbia pokazywać, że ma dystans do siebie. Teraz postanowiła sprawdzić, czy posiadają go jej koleżanki po fachu. Z okazji finału ósmej edycji amerykańskiego talent show The Voice artystka nagrała zabawne video, na którym podziwiać możemy jej talent do… parodiowania innych gwiazd. Na krótkim filmiku widzimy, jak według Christiny sprawdziłyby się inne wokalistki w roli trenera w programie. Wokalistka przebrała się za Miley Cyrus, Się, Lady Gagę, Britney Spears, Shakirę oraz Cher. Jako Miley zachęca, że w jej drużynie nauczymy się twerkować. Jako Lady Gaga chętnie wymieniłaby obicie krzesła na bekonowe. Jako Sia… zasypia. To oczywiście nie wszystko, ale nie chcę wam psuć radości z oglądania 😉 Aguilera wygrała internety tym filmikiem.

#FAUX.PAS

Ciekawi mnie, czy Britney Spears zdaje sobie sprawę, że jej ostatnią płytą wcale nie jest ‘Femme Fatale”, ale kompletnie nieudane “Britney Jean”. W sumie i tak nie powinna się do albumu z 2013 roku przyznawać, bo to wstyd. Wokalistka bardziej świadoma jest dzisiaj, kiedy przygotowuje kolejny krążek. Jej producenci trzymają rękę na pulsie – zaprosili do współpracy popularną obecnie raperkę Iggy Azaleę. Ich wspólny kawałek “Pretty Girls” jest jednym z najgorszych nagrań tego roku. Nieznośnie infantylnym, irytującym a do tego kompletnie pozbawionym rytmu. nie jest to piosenka, do której chciałabym się bawić. Wisienką na torcie jest występ obu gwiazdek podczas Billboard Music Awards. A raczej odtworzenie wcześniej przygotowanego show. Technologia technologią, ale było to wyjątkowo nieudane. “Pretty Girls” to dno. Bez wodorostów, bo powiędły.

#AWAITED.ALBUM

Bardzo lubię otrzymywać albumy będące wspólnymi projektami różnych gwiazd muzyki. Coś od jednej strony, fragment osobowości drugiej, no i mamy niezłe utwory. FFS jest połączeniem popularnej alternatywno-rockowej kapeli z Wysp Brytyjskich – Franz Ferdinand – i amerykańskiego zespołu Sparks (działającego od… lat 70.). Ich pierwsze wspólne single (“Piss Off, “Johnny Delusional”) mnie nie porwały. Zakochałam się w kolejnym. “Collaborations Don’t Work” to niesamowicie ciekawa, bogata w wiele muzycznych patentów kompozycja. Świetnie wypada także “Call Girl”, przywołująca na myśl wcześniejsze utwory Franz Ferdinand. Płyta FFS (zatytułowana nazwą zespołu) ukazać ma się 9. czerwca. Na pewno jej nie przegapię. Kołyszącego, lekkiego rocka nigdy mało.

#SURPRISE

Od dawna mówiło się, że prowadzący popularny amerykański talk show “The Late Show With David Letterman” przejdzie na emeryturę. program emitowany był od (wcześniej pod nieco zmienioną nazwą) od początku lat 80. Ostatnie odcinki musiały być więc przygotowane z pompą. I były. Bo jak inaczej nazwać to, że rzadko pojawiający się publicznie Tom Waits przyjął zaproszenie Lettermana i na dodatek… zaśpiewał premierowy utwór. Nostalgiczna piosenka nosi tytuł “Take One Last Look”. Zaaranżowana jest na gitarę, kontrabas i akordeon. Pytanie, czy zapowiada ona nowy album artysty. Jego ostatnia płyta, “Bad as Me”, ukazała się cztery lata temu.

#EVENT

Chociaż Eurowizja uznawana jest za festiwal kiczu, tandety i słabych piosenek, usiadłam w pewien sobotni wieczór by obejrzeć finał tego wydarzenia. Po części z nudów, po części z ciekawości. Werdyktem zdziwiona nie byłam. Piosenka Szweda Månsa Zelmerlöwa, “Heroes”, to wpadający w ucho utwór, choć podobieństwa do “Lovers of the Sun” Guetty mogą przeszkadzać w jego odbiorze. Które kraje mnie pozytywnie zaskoczyły? Przede wszystkim Łotwa – Aminata “Love Injected”. Wokalistka zaprezentowała nam elektroniczną kompozycję i z miejsca porównana została do FKA twigs. Podobały mi się także propozycje Belgii (“Rhythm Inside” Loïca Notteta – inspiracja Lorde), Austrii (“I Am Yours” The Makemakes – tu z kolei dostrzegłam Hoziera i Jamesa Bay’a), Niemiec (soulowe “Black Smoke” Ann Sophie) oraz Gruzji (waleczne “Warriors” Niny Sublatti). Tych artystów warto obserwować.

#COMEBACK

Tegoroczny maj wspominać będę miło głównie ze względu na powroty kilku wokalistek, które niegdyś należały do grona tych gwiazd, które bardzo ceniłam, ale z czasem poszły w odstawkę. Leona Lewis w swojej karierze nagrała właściwie tylko jeden dobry album (“Spirit”). Nowy singiel “Fire Under My Feet” daje jednak nadzieję na kolejne dobre dzieło. Dobra, popowa kompozycja. Niegdyś nagrywająca piosenkę za piosenką Keri Hilson uparcie od kilku lat milczała. Do czasu. Jej kawałek “Keep It 100” to niezły rhythm’and’bluesowy utwór. A Melanie Fiona? Ta mnie jeszcze nigdy nie zawiodła. I na flop się nie zanosi, bo “Bite the Bullet” to 100% Melanii w Melanii. Brawo, dziewczyny.

#KONCERTOWO

W maju swój line up zamknął Orange Warsaw Festival. Wzbogacił się o Twin Atlantic, Organka, RusT i Bibobit i zdążył narazić fanom, którzy zawiedzeni byli obecnością tylko jednego headlinera (Muse). Może ich rozczarowanie osłodzi powracający po rocznej przerwie Live Music Festival. Znamy już gwiazdy imprezy: Kendrick Lamar, Foals, Future Islands, The Maccabees, Wild Beats, MO, Viet Cong, TV On The Radio, Ratatat, Kamp! i Low Roar. Do Polski na trzy koncerty wpadnie zapomniany James Arthur, a dwa zagra grupa HIM. Oprócz nich w maju dowiedzieliśmy się o nadchodzących występach Europe, Awolnation oraz The Script. Warto dodać, że zmieniła się data polskiego koncertu Indili w ramach Spring Love Festival. Impreza odbędzie się w listopadzie.

#RETRO

 Za kilka tygodni debiutanckiemu albumowi Mariah Carey stuknie dwadzieścia pięć lat. Płyta okazała się być wielkim komercyjnym przebojem. Wylansowała kilka piosenek (m.in. “Vision of Love”, “Love Takes Time”, “Someday”) i zapisała się w historii muzyki rozrywkowej. Zrobiła także z Carey światową gwiazdę. Warto jednak sięgnąć nie tylko po singlowe propozycje artystki. Cała płyta jest zbiorem naprawdę udanych kompozycji. Ostatnio często wracam do “Prisoner”. Wyrazisty rytm porywający nogi do tańca to tylko wierzchołek góry lodowej. Warto zwrócić uwagi na mocny, nie tak słodki jak w innych piosenkach głos Mariah oraz jej… rapowe umiejętności. To wszystko sprawia, że “Prisoner” jest jednym z jej najciekawszych utworów.

Maybe you don’t think I love you strong enough
But I’m not gonna be a prisoner of your love

7 Replies to “#CUTOFF: maj ’15”

  1. Pretty Girl akurat lubię. Może inaczej.Jest to taka piosenka ,której rozumem nie lubię,bo jest zbyt absurdalna,ale potrafię ją prześpiewać cały dzień .. 😉
    Fajne grafiki Cristiny i mi również przypadł do gustu występ Belgii oraz Niemiec,szkoda,że Ci drudzy takie słabe miejsce zajęli …

  2. Ooo nie wiedziałem, że Coldplay szykuje w tym roku jeszcze coś nowego. To ja czekam z niecierpliwością.
    Zgadzam się z tym, że Pretty Girls to jedna z najgorszych piosenek roku. Nawet na świecie się nie podoba.
    Oglądałem Eurowizję i widziałaś na moim blogu jakie piosenki były moimi ulubionymi. Tak jak u ciebie Łotwa i Belgia. Ale także Węgry i Estonia świetnie się zaprezentowały. 🙂
    http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com

  3. Przyznam, że Christina ma talent w naśladowaniu innych, ale jako Cher była słaba. Natomiast “California Dreamin'” w wykonaniu Sii jest zbyt podniosłe. Lubię bardzo wersję Beach Boys i oczywiście sam oryginał.
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

Odpowiedz na „~michalo9846Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *