Wydana pod koniec października płyta “Braxton Family Christmas” amerykańskiego rodzinnego girlsbandu The Braxtons była dla mnie dużym zaskoczeniem. Pięć pań (Toni, Tamar, Traci, Towanda i Trina) już pod koniec lat 80. miały ochotę zrobić światową karierę jako siostrzana grupa wokalna. Przeszkodziły w tym solowe sukcesy Toni, które sprawiły, że wokalistka stała się jedną z ikon lat 90. i zostawiła siostry w tyle. Dziś The Braxtons w pełnym składzie próbują szczęścia raz jeszcze.
Na swój powrót (a może raczej debiut) rodzinka wybrała nagranie płyty ze świątecznymi kompozycjami. Wszak Boże Narodzenie to rodzinne święto, więc była to najlepsza okazja, by pokazać światu, jak zgraną (i utalentowaną) familią są Braxtonowie. The Braxtons nie musiały nawet wysilać się w pisaniu własnych kawałków, choć parę autorskich nagrań tu znajdziemy (“Every Day Is Christmas”, “Blessed New Year”).
Dla Toni świąteczna muzyka nie jest niczym nowym. Na początku obecnego tysiąclecia artystka zaprezentowała światu “Snowflakes”. Jest to bardzo udany album, na który trafiły nie tylko covery (m.in. “Have Yourself a Merry Little Christmas”), ale i porcja znakomitych, autorskich kawałków. Nie bije z nich typowa świąteczna radość, co sprawia, że wyróżniają się z tłumu innych bożonarodzeniowych piosenek. “Braxton Family Christmas” nie zbliża się do solowego świątecznego wydawnictwa Toni, choć podobnie dominują na nim piosenki mieszające soul i r&b.
Otwierający album utwór “This Christmas” to solowy numer Toni. Piosenka, która ukazała się w 1970 roku, bliska jest oryginałowi i potrafi stworzyć odpowiedni nastrój. Klimatycznym nagraniem jest także kolejna propozycja The Braxtons – utrzymana w średnim tempie, pełna ciepła popowo-rhythm’and’bluesowa ballada “Every Day Is Christmas”. Dwie pierwsze kompozycja znikają jednak przy “Mary, Did You Know?” – nostalgicznym, dojrzałym kawałku okraszonym lekkimi latynoskimi wpływami.
Zaskakuje “O Holy Night”. The Braxtons zrezygnowały z muzycznego podkładu i postanowiły nam udowodnić, że świetnie się ze sobą dogadują, prezentując słuchaczowi harmonijne wykonanie a capella tej znanej świątecznej piosenki. Ładnie. Pierwszym zgrzytem jest jednak cover popularnego numeru Wham “Last Christmas”. Siostry przerobiły ten popowy kawałek na nowoczesne r&b. Całość jednak męczy i usypia. Zachwyca za to elegancka ballada “Blessed New Year” (niski głos Toni hipnotyzuje), po której następuje najpiękniejsza piosenka zawarta na “Braxton Family Christmas”. Do artystki dołącza brat, Michael, i razem wykonują “Under My Christmas Tree”. Wsparte pojawiającą się co jakiś w tle czas trąbką nagranie brzmi jak kompozycja wyjęta z dyskografii Nat King Cole’a. Album zamyka wykonywana wspólnie wersja numeru “This Christmas”.
“Braxton Family Christmas” chwilami brzmi jak mało przemyślany, niedopracowany album, na pomysł którego siostry wpadły podczas kręcenia kolejnych odcinków swojego reality show “Braxton Family Values”. Trochę razi niesprawiedliwy podział partii wokalnych. Do tego stopnia, że momentami przypomina mi się historia Pussycat Dolls, w którym na pięć (wcześniej sześć) dziewczyn śpiewała tylko jedna. W The Braxtons pierwszym głosem bez wątpienia jest Toni, która jedynie chwilami zostawia Trinie i Towandzie małe pole do popisu. Traci i Tamar pojawiają się w chórkach. “Braxton Family Christmas” mogło być ładniejszym albumem. Zawarte na nim piosenki osobno robią lepsze wrażenie. Trzeba jednak przyznać, że Braxtonowie należą do najbardziej utalentowanych rodzin w show biznesie.
Nigdy nie patrzyłem na Toni jako na ikonę lat 90-tych, ale to być może dlatego, że nigdy nie podobało mi się “Unbreak My Heart”. Wtedy brzmiało dla mnie jak podróba Celine Dion, która była wówczas najbardziej popularna w takich balladowych klimatach pisanych przez Dianne Warren.
Ale posłuchałem sobie ich wersji “Last Christmas” i się bardzo ubawiłem 😀
Co do “Hallelujah”, to ja właśnie coveru Jeffa nie lubię. Jest jakiś taki zbyt uroczy, totalnie wyzuty z emocji. Ostatnio, jak czytałam twoją recenzję jego albumu (bo mam go w planach i zastanawiałam się, czy jest sens w ogóle się za to brać) i wyczytałam zachwyty, to pobrałam sobie jego “Hallelujah” na telefon i niestety robi mi niewiele, a w sumie to nic.
Co do sióstr Braxton to przyznam się szczerze, że nigdy nie słyszałam ani żadnej ich piosenki, ani nic z solowych dokonań Toni. Nie wiem czy na świąteczny album się skuszę, bo mieszanka święta+R&B, to dla mnie kompletnie nieporozumienie. Wolę Boże Narodzenie klasyczne, balladowe, śnieżne, wyciszające. 🙂
Kojarzę Toni Braxton z niektórych jej solowych dokonań, ale nie miałam pojęcia, że ma tak liczną, a na dodatek śpiewającą rodzinę 😀
Do zdjęcie Mansona jest jak najbardziej prawdziwe. Polecam obejrzeć całą serię z której ta fotka pochodzi ^^
To* sesję* Borze ja dziś naprawdę nie myślę co piszę.
pierwszy raz słysze o tym zespole 🙂
NN
Nawet nie wiedziałam ze Toni ma muzykalną rodzinę. Fajnie ze siostry postanowiły wspólnie nagrać świąteczny album. Na http://jlo-poland.blogspot.com/ NN
Nie wiedziałam, że Toni rodzina jest muzykalna. Zapraszam na nową notkę http://magdalenatul.blog.pl.
Zapraszam na nową notkę http://magdalenatul.blog.pl.
Jakieś nowe spojrzenie na tworzenie świątecznej okładki :v
Nie jestem zwolennikiem całych albumów o tej tematyce, przez to takiej muzyki jest pełno, a znaleźć parę naprawdę magicznych numerów do kolacji wydaje się być zadaniem niemożliwym do wykonania.
Zapraszam http://lechartz.blogspot.com