#633 A Great Big World “When the Morning Comes” (2015)

Jeszcze dwa lata temu amerykański duet A Great Big World był na ustach wszystkich. Ich singiel “Say Something”, w którym gościnnie pojawiła się Christina Aguilera, stał się zaskakującym przebojem. Ta balladowa, wyciskająca łzy kompozycja rywalizowała na listach najpopularniejszych singli m.in. z “Timber” Pitbulla i Ke$hy, “Wake Me Up!” Aviciiego czy “Wrecking Ball” Miley Cyrus. I wcale się pod konkurencją tych chwytliwszych utworów nie ugięła, przywracając na chwilę wiarę w to, że ludzie od muzyki chcą czegoś więcej. Chcą emocji. Czy dostarcza nam ich drugi album A Great Big World?

“When the Morning Comes” jest następcą wydanego na początku 2014 roku albumu “Is There Anybody Out There?”. Debiut Chada Kinga i Iana Axela to popis niezłego indie popu i popu. Duet postarał się, by ich wspierane żywymi instrumentami (m.in. smyczkami i nieodzownym pianinem) kompozycje zostawiały po sobie miłe wrażenie. Na płycie, oprócz poruszającego singla, czarowały m.in. takie numery jak orkiestrowo-popowe “Rockstar” i teatralne, pełne uroku “Cheer Up!”.

Premiera “When the Morning Comes” mi umknęła. Tak samo jak fakt, że duet szykuje nowy materiał. Niestety, Ian  i Chad spotkali się z typowym zjawiskiem – słuchacze przerzucili się na nowe nazwisko i A Great Big World nie wylansowali kolejnego popularnego utworu. Może uda się to teraz, bo ich druga płyta ma kilka piosenek, które mogłyby się spodobać stacjom radiowym.

Płyta zaczyna się w sposób, który przypomina mi ostatnie dokonania Coldplay. Chóralny wstęp “All I Want Is Love” prowadzi nas do poprawnej popowej kompozycji, której najmocniejszymi fragmentami są budowane w oparciu o pianino zwrotki. Mieszane uczucia towarzyszą mi za każdym razem, gdy słucham następnej piosenki – “Kaleidoscope”. Z jednej strony doceniam jej przebojowość. Z drugiej kawałek ten aż za bardzo kojarzy mi się z niskiej jakości wakacyjnymi hitami nagrywanymi przez podrzędne gwiazdki. Żadnych zastrzeżeń nie mam za to do trzeciego utworu. “End of the World”, zawierające wpływy r&b, to numer, w którym można się zakochać. Pozytywne wrażenie zostawia po sobie także kolaboracja z rapującym Futuristic – “Hold Each Other”. Na album trafiła także solowa wersja, ale A Great Big World ponownie udowadniają, że potrafią sprawdzać się świetnie w duetach.

 You’re my oasis (PL: Jesteś moją oazą)

śpiewa Ian w popowej balladzie “Oasis”, która może niektórych poruszyć swoją uczuciowością, lecz jak na mój gust jest zbyt… ckliwa. Przyjemniej słucha się spokojnego “Come On” (z refrenem tworzonym przez tytułowe słowa), które może być koncertowym highlightem, ponownie sięgającego po r&b “Won’t Stop Running” oraz “One Step Ahead”, będącego bliskim kuzynem “Say Something”. Aż chciałoby się powiedzieć – Christina, pomożesz?

Ostatnie trzy piosenki (solowego “Hold Each Other” nie liczę), to numery jedynie poprawne. Do posłuchania. Do odstawienia. Do ponownego sięgnięcia za jakiś czas, kiedy znudzi wam się ulubiona muzyka. Gitarowe “The Future’s Right in Front of Me”, chóralne “When the Morning Come” i jakby podebrane Edowi Sheeranowi “Where Does the Time Go” budzą lekki niepokój, że A Great Big World za szybko kończą się pomysły.

“Is There Anybody Out There?” bez trudu da się polubić. A Great Big World nie eksperymentowali ze swoją muzyką i nie otwierali przed nami drzwi do nieznanych muzycznych pokoi, ale w nagrywanych przez siebie piosenkach wypadali autentycznie. Naturalność jest również cechą “When the Morning Comes”. Szkoda jednak, że płyta dość szybko się nudzi, a słuchanie jej nie dostarcza niezapomnianych emocji. Brakuje także na niej jednego mocnego numeru, jakim ostatnio było “Say Something”.

 

2 Replies to “#633 A Great Big World “When the Morning Comes” (2015)”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *