#672 Cyndi Lauper “Detour” (2016)


“She’s so Unusual” – słowa tworzące tytuł debiutanckiej płyty Cyndi Lauper z 1983 roku towarzyszą amerykańskiej wokalistce z pewnością nie rzadziej niż przebój “Girls Just Want to Have Fun”. Bowiem mało która jej koleżanka po fachu pochwalić się może tak bogatą dyskografią. Nie wyraża się ona jednak w ilości studyjnych albumów, lecz liczbie gatunków, którymi już artystka się bawiła. Popowe “True Colors”; jazzujące, pełne klasyków “At Last”; roztańczone “Bring Ya to the Brink” czy w końcu będące ukłonem w stronę muzyki amerykańskiego południa “Memphis Blues”, które na moment ożywiło karierę Lauper. Na najnowszym, tegorocznym wydawnictwie wokalistka zabiera nas w podróż wgłąb Tennessee.

Chociaż między “Detour” a ostatnim krążkiem Amerykanki jest aż sześć lat przerwy, nowa płyta sprawia wrażenie naturalnego następcy “Memphis Blues”. Cyndi Lauper ponownie odrobiła lekcje i czuwała nad tym, by fani country nie poczuli się zażenowani, a jedynie tylko trochę zaskoczeni. Artystka chętnie zaprasza do duetów ludzi, którzy z danym gatunkiem są za pan brat. Tym razem są to Emmylou Harris, Vince Gill, Jewel, Alison Krauss i – największa gwiazda jej albumu – Willie Nelson.

Na “Detour” Cyndi proponuje nam trwającą niecałe czterdzieści minut wycieczkę po kilku dekadach, nie starając się zachować chronologii. Zaczyna od samego początku lat 60., wystawiając na powitanie bez trudu wpadające w ucho, żywsze i nowocześniejsze nagranie “Funnel of Love”. Datowane na połowę lat 40., lekko swingujące “Detour” łatwiej pozwala słuchaczowi poczuć klimat Nashville. Ładnie przedstawia się pierwsza ballada – delikatnie sunące “Misty Blue”. Spokojnych kompozycji Lauper przygotowała dla nas jeszcze kilka. Jedną z nich jest nieperfekcyjnie zaśpiewane “The End of the World”. Do bardziej udanych należą zaś powiew retro w postaci “Night Life” (Cyndi towarzyszy zarówno wokal, jak i gitara Nelsona); odprężające “Begging to You”; łączące country z tradycyjnym popem “I Fall to Pieces” oraz nieco nieporadne, ale przez to naturalne “Hard Candy Christmas” z gościnnym udziałem Alison Krauss. Pozostała część “Detour” składa się z utworów, do których da się potupać nóżką.

Warto zainteresować się kobiecym, wzbogaconym lekkim pianinem i nucącym chórkiem “Walkin’ After Midnight”; puszczającą oko do słuchacza, rytmiczną “rozmową” Lauper z Vincem Gillem “You’re the Reason Our Kids Are Ugly” oraz tradycyjnym, westernowym “I Want to Be a Cowboy’s Sweetheart”.

Cyndi Lauper nie znosi nudy – taki prosty wniosek wysnuć można przeglądając (nawet pobieżnie) jej dyskografię. Muzyczne ADHD wokalistki mogło doprowadzić do tego, że spora część fanów poczuła się zagubiona. Wiadomo, nie każdemu sympatykowi tanecznych brzmień odpowiada vocal jazz. Mi jednak te podróże Lauper po różnych gatunkowych pagórkach się podobają, bo nie ma chyba nic gorszego dla artysty niż nuda i wypalenie. Próba nagrania płyty w klimacie country udała się Amerykance na czwórkę. Z plusem na zachętę. To co dalej? Symfoniczny metal?

2 Replies to “#672 Cyndi Lauper “Detour” (2016)”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *