RANKING: 10 piosenek, za które uwielbiam Lanę Del Rey

Za niektórymi pewne historie lubią chodzić latami. Amerykańska wokalistka Lizzy Grant, na całym świecie znana jako Lana Del Rey, na początku kariery opowiadała o swoim trudnym dzieciństwie i mieszkaniu w przyczepie kempingowej. Wszystko okazało się być fikcją stworzoną przez wytwórnię chcącą wypromować Lanę – niezależna artystkę z nieciekawą przeszłością. Sprawa szybko ucichła, a Lizzy zaczęła nagrywać piosenki, w których nie wyczuwa się fałszu, przez co grono jej fanów znacznie się powiększyło. Należę do niego i ja, więc dziś chętnie podzielę się dziesiątką swoich ulubionych kompozycji Lany Del Rey.

10. YAYO

Piosenkę poznaliśmy już w 2008 roku, lecz to jej podrasowana przez Emila Hayniego wersja umieszczona na epce “Paradise” przypadła mi do gustu. Intrygujące, pełne delikatności, a jednocześnie uwodzące i puszczające oczko do słuchacza wykonanie pięknie współgra z cichą, w dużej mierze akustyczna melodią, chętnie zahaczającą o jazz. Narkotyczna, przyprawiająca o (pozytywne) zawroty głowy piosenka.

9. SHADES OF COOL

Piosenka, której nie kupuję w całości. Co więc tu robi? Intryguje i przyciąga moją uwagę. Refren, w którym Lana pozwala wędrować swojemu wokalowi w wyższe rejestry nie robi na mnie za dużego wrażenia, ale już posępne zwrotki to moja muzyczna bajka. “Shades of Cool” jest niesamowicie mocnym numerem.  Powolnym i ociężałym diamencikiem o zachwycającym klimacie.

8. FUCKED MY WAY UP TO THE TOP

Mrocznie, nieco zadziorne. Takie jest nagranie noszące wdzięczny tytuł “Fucked My Way Up to the Top”, w którym najbardziej podoba mi się poruszana tematyka. Można przypuszczać, że Lana śpiewa o sobie, wyrzucając swoją złość i frustrację, wspominając komentarze dotyczące jej nieautentyczności i udawaniu kogoś, kim tak naprawdę nie jest.

7. SALVATORE

W swoich utworach Del Rey chętnie przemyca fascynację Ameryką i jej kulturą. W “Salvatore” wokalistka zabiera nas w miejsce zupełnie inne. Ta piosenka po prostu musiała zostać nagrana we włoskim regionie Toskania (efekt tylko wzmacniają wplatane gdzieniegdzie włoskie słówka). Jest artystycznie. Jest filmowo. Jest nieco nostalgicznie. Jest błogo. No i bardzo elegancko, choć bez zbędnego nadęcia.

6. OLD MONEY

Ponoć nad kompozycją tą wokalistka pracowała aż pięć lat. W końcu postawiła kropkę nad i, ostatecznie rozprawiając się z nią podczas sesji nagraniowej do “Ultraviolence”. Romantyczna retro ballada oparta na dźwiękach pianina i skrzypiec zdradza fascynację Lany przeszłością i ludźmi, będącymi jej częścią. W “Old Money” mamy bowiem smutną historię miłosną opowiadaną z perspektywy starej kobiety, wspominającej lata młodości. Nad całością unosi się refleksyjny nastrój i ponura prawda: wszystko przemija.

5. MILLION DOLLAR MAN

Niedawna piąta rocznica ukazania się “Born to Die” była dla mnie dobrą okazją do powrotu do owego wydawnictwa i przyjrzeniu mu się raz jeszcze. Od 2012 roku mój entuzjazm do tej płyty znacznie zmalał, choć Lana nagrała kilka numerów, które do dziś są wielkim wow. Jednym z nich jest “Million Dollar Man” – nieco leniwa, ale wciągająca i hipnotyzująca ballada, która nadawałaby się do jakiegoś filmu, którego akcja rozgrywa się w pierwszej połowie XX wieku.

4. PRETTY WHEN YOU CRY

Jeśli przeglądaliście moją recenzję “Ultraviolence”, która załapała się jeszcze do grona tekstów, w których na końcu, dla waszej wygody, wypisywałam swoje ulubione utwory z danego wydawnictwa, możliwe, że zauważyliście brak w tej grupie “Pretty When You Cry” (i dwóch wcześniej wymienionych w rankingu numerów, o czym zapomniałam wspomnieć). Piosenka chwyciła mnie za serce długo po premierze krążka. Blues rockowa, surowa kompozycja ujęła mnie nieperfekcyjnymi wokalizami artystki. Sporo w tym naturalności i… emocji.

3. HONEYMOON

Pamiętam moment premiery tego nagrania. “Honeymoon” podzieliło fanów Lany. Jedni chcieli powrotu jej bardziej popowego oblicza. Inni kolejnych piosenek zahaczających o blues rocka. A ona stworzyła coś, co mnie poruszyło bardziej niż jej dwie poprzednie płyty razem wzięte: kompozycję piękną, nastrojową i niezwykle niedzisiejszą, przypominająca jazzowe, orkiestrowe standardy z lat 30. i 40. Retro Lana zawsze w cenie.

2. VIDEO GAMES

Od tego utworu wszystko się zaczęło. Pamiętacie może moment, w którym za sprawą amatorskiego, posklejanego z rożnych filmików teledysku do tego nagrania stało się jasne, że Lana Del Rey będzie jedną z najgorętszych wokalistek 2012 roku? Szybko zakochałam się w “Video Games” i, co mnie samą zaskoczyło, moje uwielbienie do tego przesiąkniętego melancholią, nostalgią i tęsknotą kawałka nie zmalało ani trochę w ciągu tych przeszło pięciu lat.

1. TERRENCE LOVES YOU

Co uważniejsi czytelnicy dostrzegą pewną nieścisłość – w piosenkowym podsumowaniu 2015 roku “Terrence Loves You” postawiłam za “Honeymoon”. W muzyce mało co jest jednak stałe, a przesłuchując na potrzeby tego rankingu płyty Lany ponownie zdałam sobie sprawę, że jedynie ta kompozycja mogłaby u mnie lecieć godzinami. To utwór stworzony pod pełen nostalgii i smutku głos artystki. Może i nieco dołujący, lecz do mnie takie piosenki trafiają z łatwością. Podoba mi się wykorzystanie saksofonu i wplecenie wersu ze “Space Oddity” Bowiego.

But I lost myself when I lost you, and I still got jazz when I’ve got those blues

21 Replies to “RANKING: 10 piosenek, za które uwielbiam Lanę Del Rey”

  1. Uwielbiam ją ,jest jedną z moich ulubionych wokalistek.Ja bym pewnie wybrała trochę inne piosenki,ale tak jak u Ciebie,na pewno znalazłoby się Honeymoon,Video games,Yayo,Terrence loves you 🙂

    1. Ja kocham Lne,za jej piosenki.Ja też bym wybrał troche inne.O to i one. 1.Video games 2.Ride 3.Summertime Sadness 4.Venice Bitch 5.Love song 6.Cinnamon girl 7.bartender 8.Butterfly 9.cała płyta NFR ,każdy utwór 10.White mustang .Bonus .dark Paradise,i Lucky ones.Lubię też radio ,Born to die ,Blue Jeans.A na 2 miescu,bo zapomniałem napisać jest heroin.Kocham ją ,naprwde!!!!!!!!!!!!!!!!

  2. A ja dzisiaj spędziłem poranek robiąc listę, którą mógłbym zatytułować “10 piosenek, za które uwielbiam trip hop”, jeśli nie masz nic przeciwko 😀 To znaczy, nie wiem jeszcze, czy ją publikować, ale może powinienem.

    A co do Lany Del Rey, to ja od zawsze mam mieszane uczucia. Na pewno jej nie uwielbiam, ale z tych piosenek, które wymieniłaś zawsze lubiłem “Video Games”.

    1. Uważam, że to fajny pomysł. W ogóle lubię rankingi. Obok recenzji to najbardziej subiektywne artykuły, bo układasz je w końcu kierując się tylko własnym zdaniem. Chętnie poczytam jak będzie gotowy, bo ciekawi mnie ten gatunek a znam go dość pobieżnie.

      1. Jest tyle dobrych trip hopowych utworów, że top 10 było naprawdę ciężko zestawić. Przyjąłem zasadę po jednej piosence od każdego artysty i starałem się wybrać utwory różnorodne, ale jednak reprezentatywne. “Hurricane” Grace Jones, mimo tego, że go uwielbiam, to jednak nie jest to trip hopowy album.

    1. Ona ma też więcej rewelacyjnych kawałków,jak całą płyta NFR,czy Summertime sadness,ale Video to chyba jej najlepszy.I moje kimentarze są też na innych artykułach internetowych,i dla ciekawskich zmienie swój nick na ” Summertime sadness”.To jedna z moich ulubionych piosenek,jakie znam.Wogule wszystkie moje ulubione utwory to utwory Lany.Będę teraz ” Summertime sadness.Wiem ,że już to wiecie,ale to jeszcze raz napisałem.Jak się rozpisałem!Matko!No to już kończę.I jeszcze tylko powiem,że mam tylko 10 lat!Pa!

  3. 10. Lubię, ale nie należy do grona moich faworytów.
    9. Cudowny utwór. Uwielbiam w nim wszystko, ale najbardziej solówkę.
    8. Lubię.
    7. Świetny utwór. Niesamowity klimat. Hipnotyzujący wokal. Piękna muzyka.
    6. Mój ulubiony utwór Lany, u mnie byłby na 1 miejscu 🙂
    5. Kocham! <3
    4. Zgadzam się z Twoją opinią. Szczere emocje są prawdziwą siłą tej kompozycji.
    3. Jeden z moich ulubionych utworów Lany. Kocham, kocham, kocham <3
    2. Eh, zawsze omijam przy słuchaniu BTD. Sorki 😀
    1. Zwykle omijam przy słuchaniu BTD. Sorki 😀

    Czego mi brakuje? Wymienię chronologicznie: Serial Killer, Queen Of Disaster, Kill Kill, Bord To Die, National Anthem, Off to the Races, Ride, American, Cola, Gods & Monsters, Young and Beautiful, Cruel World, The Other Woman, Brooklyn Baby, West Coast, Black Beauty, The Blackest Day, High by the Beach, Religion, Love.

    10 piosenek za które uwielbiam Lanę? Uwielbiam ją za wszystkie piosenki. Królowa!

    Pozdrawiam, Namuzowani

    1. Żeby nie było – kocham Terrence Loves You, ale bardziej do słuchania pojedynczo bo przy słuchaniu całą płytą zlewa się z resztą tych smutnych, powolnych piosenek (które są przepiękne, ale jednak wszystkie wprowadzają w nastrój błogiego snu).

  4. Mi by było ciężko ułożyć taki ranking, bo każda piosenka Lany ma w sobie coś wyjątkowego.
    Uwielbiam ,,Video Games”, ,,Fucked My Way…”, ale za ,,Yayo” niezbyt przepadam. Brakuje mi tutaj ,,Gods and Monsters” i ,,Dark Paradise”.

    Nowa recenzja: The xx ,,I See You”. Zapraszam, http://www.Music-Rocket.blogspot.com

  5. Obiektywnie Lana Del Rey to fantastyczna wokalistka, która wypracowała swój styl (a to rzadkie w dzisiejszych czasach)… Subiektywnie nie jest to mój klimat – nudzi mnie jej muzyka… Rzadko mam ochotę jej słuchać, ale generalnie doceniam zwłaszcza album “Born To Die”
    Chyba najchętniej słucham “Carmen” i “Summertime Sadness”
    Polecam moje ostatnie posty skoro lubisz rankingi
    Pozdrawiam

  6. Z Twojego zestawienia podobają mi się tylko “Old Money”i “Million Dolar Man”, nie jestem zwolenniczką “Ultraviolence” i “Honeymoon”. W moim osobistym rankingu uwzględniłabym “Pawn Shop Blues”, “Colę” i “Ride”.
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

  7. Uwielbiam Lanę i jej muzykę. Także kocham jej styl ubierania jak i życia oraz podejścia do różnych spraw. Większość z piosenek kojarzę, jednak nie za wszystkimi przepadam. Moimi fav jest: Blue Jeans, Born To Die czy chociażby Video Games.

Odpowiedz na „~AliceAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *