Spring Break 2019

 width=

Po raz kolejny do Poznania zjechali wykonawcy z Polski i paru europejskich krajów, by powalczyć o sławę i słuchaczy. Wiedzą, że warto, bo podczas tegorocznej edycji Spring Breaka mieliśmy parę powrotów. To w końcu tu w 2014 roku swoje pierwsze kroki stawiały duety The Dumplings i XXANAXX, które dziś cieszą się gronem oddanych fanów. Dwa lata później Daria Zawiałow sprawdzała, jak na jej piosenki zareagujemy. Kto wie, może za kilka lat któryś z tegorocznych debiutantów zaprezentuje się na Placu Wolności jako gwiazda wieczoru? Te, i wiele innych przykładów, udowodniają, że warto się na festiwalu pokazać.

#GirlPower

Nie przypominam sobie edycji Spring Breaka, podczas której byłaby taka mocna kobieca obsada. Wystarczy spojrzeć na głównych artystów tegorocznej edycji: Mela Koteluk, Daria Zawiałow, The Dumplings. Z tej grupy uczestniczyłam w koncertach dwóch ostatnich. Zawiałow, która niedawno wydała drugi album, jest już prawdziwym zwierzęciem scenicznym. Może i nie do końca potrafię zachwycać się jej twórczością, ale na żywo nadaje jej jeszcze większego rockowego pazura. Jeszcze lepiej bawiłam się na The Dumplings. Tym razem duet z Justyną Święs na wokalu postawił na polski repertuar, którym w końcu krążek “Raj” stoi. Z albumu usłyszeliśmy m.in. roztańczonego “Franka”, i zmysłowy “Deszcz”. Nie zabrakło też przeróbki “Grandy”, charytatywnego singla “Dla nas KRS 0000 338 803” oraz nagrania “Kocham być z tobą”, który wyrósł na najgłośniej przyjmowany kawałek Pierogów przez publiczność.

Nie mniejszymi gwiazdami są dziś Sorry Boys i Kasia Lins. Zespół dowodzony przez zjawiskową Izabelę Komoszyńską (bardzo przypomina mi młodą Kate Bush) wyda lada chwilę nowy album, “Miłość”. Przedsmakiem tej romantycznej ery były takie utwory jak “Warszawa czeka”, “Niedziela” i “Kwiaty”. Bardziej jednak zainteresowała mnie wokalistka, którą miałam przyjemność widzieć na żywo już czwarty raz. Kasia Lins przygotowała występ, którego każdy szczegół był dopieszczony. Począwszy od wyświetlanego przed wejściem jej i towarzyszącego jej zespołu video, przez czerwone kwiaty i dopasowane do siebie stroje muzyków po zwięzłą setlistę, która zawierała piosenki najlepiej reprezentujące twórczość artystki. Było więc co nieco po angielsku (“Save Me Boy”, “Hollow Words”) i dużo po polsku (uwielbiany “Wiersz ostatni”, chóralnie odśpiewane “Kiedy dobrze jest nam” i znakomity cover “Kocham cię kochanie moje” Maanamu). Pozytywne wrażenie zostawiła również po sobie występująca w klubie Blue Note Alice Phoebe Lou, urocza blondynka z gitarą, która przemyca jazzowe inspiracje do swojej twórczości.

O ile wymienieni wykonawcy byli w moich koncertowych planach, tak dałam się namówić na sprawdzenie zespołu Coals. Nazwa tworzonego przez Katarzynę Kowalczyk i Łukasza Rozmysłowskiego duetu obiła mi się o uczy już wcześniej, jednak nie miałam chęci, by zapoznawać się z ich debiutem “Tamagotchi” (warto zaznaczyć, że wydali płytę o tym tytule zanim usłyszeliśmy o Taconafide). Nadrobiłam album bardzo szybko, bo dzień po ich koncercie nie mogłam uwolnić się od ich muzyki. A ta jest oryginalna, świeża, choć – głównie tekstami – nostalgicznie zerkająca na pierwsze lata nowego tysiąclecia. Sklasyfikować ją ciężko i chyba najlepiej będzie, jak każdy samodzielnie określi, z czym mu się kojarzy. Bazą jest elektronika. Coals mieli sporo pecha. Co chwilę pojawiały się jakieś techniczne przeszkody. Pokazali jednak klasę i mimo trudności zagrali koncert, który z tegorocznej edycji festiwalu będę najlepiej wspominać, licząc na szybką powtórkę.

#DzisiajJeszczeTańczę

Srebrny medal bez żadnej wątpliwości przyznaję duetowi Wczasy. Wyszli na scenę, zagrali, pozamiatali. Co było proste do przewidzenia, gdyż ich ubiegłoroczny debiut “Zawody” jest płytą, która nikogo nie potrafi pozostawić obojętnym. To materiał bardzo intensywny, mający w sobie sporo kolorytu lat 80. Trochę punku, trochę synth popu. A do tego bezkompromisowe, trafne teksty, w których duet przemycił sporo prawdy o życiu. Nie ma tu upiększania. I to w twórczości Wczasów podoba mi się najbardziej – jest to zespół, z którym każdy, bez względu na wiek, może się utożsamić. Ich występ w klubie Blue Note był bombą energetyczną.

Inni wykonawcy, których miałam przyjemność zobaczyć i posłuchać na żywo: Alpha Females, Izzy and the Black Trees, The Slow Readers Club, Sielska, Adam Repucha, Hope Leslie, Enchanted  Hunters, Lao Che.

One Reply to “Spring Break 2019”

  1. Line up totalnie mój, żałuję, że mnie tam nie było. Najbardziej zazdroszczę występów Sorry Boys, The Dumplings i Lao Che. No i chętnie usłyszałabym Wczasy na żywo, bo na pewno brzmi lepiej niż w głośnikach.
    Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *