#1011 Foals “Everything Not Saved Will Be Lost – Part 2” (2019)

Brytyjska indie rockowa kapela Foals bardzo rozpieszcza swoich fanów w tym roku. Po czterech latach, jakie minęły od premiery “What Wen Down”, zespół powrócił nie z jednym, lecz aż dwoma wydawnictwami. Pierwsza część intrygująco zatytułowanego projektu “Everything Not Saved Will Be Lost” wpadła w nasze ręce na wiosnę. Kolejna ukazała się w październiku.

Utrzymana w ładnych, różowych barwach okładka pierwszego tegorocznego album Foals podpowiadać może, iż skrywa się za nią materiał odpowiadający atmosferze pierwszych wiosennych, słonecznych dni. W rzeczywistości jednak sporo na tym wydawnictwie szarości, a wieńcząca go ponura ballada “I’m Done with the World (& It’s Done with Me)” zostawia słuchacza w raczej depresyjnym nastroju. Podobny podstęp Foals zastosowali w przypadku drugiej części “Everything Not Saved Will Be Lost”. Zapuszczony, skąpany w ubogich promieniach słońca cmentarz podpowiada, że zawartość osnuta może być mrokiem, smutkiem i żalem. Tymczasem otrzymujemy płytę, która walczy z jesienną apatią.

Instrumentalny, retro-futurystyczny wstęp postaci ledwie minutowego “Red Dessert” w żadnym wypadku nie łączy się z pierwszą pełnoprawną piosenką. Ostre gitarowe riffy budują szybko wpadający w ucho numer “The Runner”, którego refreny mają w sobie nieco stadionowego patosu. Jeszcze więcej energii skumulowało w sobie “Wash Off”, będąc utworem szybkim i podszytym jasnym, tanecznym bitem. W podobne, choć nie tak pospieszne, tony uderza “Dreaming Of”, które oscyluje na granicy indie disco i dream popu.

Do moich ulubionych momentów “Everything Not Saved Will Be Lost – Part 2” należą takie piosenki jak “Black Bull”, “Into the Surf” i “Neptune”. Pierwsza z nich oczarowała mnie swoją agresją (odpowiadającą zresztą warstwie lirycznej, w której gorączkowym głosem Yannisa Philippakisa deklaruje I’m breaking bones on the roof) i konkretnym, garażowo-rockowym brzmieniem. Ciężko przejść obojętnie obok takiego utworu. “Into the Surf” wywołuje zgoła odmienne emocje. W tej melancholijnej balladzie zespół porusza temat tęsknoty za domem. Dziesięciominutowe “Neptune” jest prawdziwą rockową epopeją, w której przecinają się zarówno wpływy vintege’owego rocka jak i space rocka. Całości towarzyszy refleksyjny tekst w wieloma kosmicznymi motywami.

Wydawać by się mogło, że październikowa premiera będzie naturalnym sequelem wiosennego epizodu. Tymczasem obie części “Everything Not Saved Will Be Lost” dobrze jest traktować jak dwa odrębne wydawnictwa Foals. Druga część sprawia wrażenie tej równiejszej i spójniejszej, ale niestety nie tak porywającej. Mniej tu się dzieje, przez co odnoszę wrażenie, że co ciekawsze pomysły grupa wykorzystała kilka miesięcy temu. Niby wszystko tu się zgadza (indie rockowe aranżacje, zróżnicowane wokale Yannisa, dające do myślenia słowa piosenek), ale na krótko album ten mnie przy sobie zatrzymał. W przeciwieństwie do pierwszej części, która opanowała moje myśli na długie tygodnie i skrywa kilka kompozycji, które uważam za jedne z najlepszych, jakie usłyszałam w 2019 roku.

Warto: Black Bull & Into the Surf

3 Replies to “#1011 Foals “Everything Not Saved Will Be Lost – Part 2” (2019)”

Odpowiedz na „ScarlettAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *