#1138 Shay Lia “Solaris” (EP) (2020)

Jeśli mieszkasz w miejscu pełnym słońca, to brzmi jak perfekcyjny soundtrack. Jeśli nie, to te dźwięki mogą być twoim słońcem – mówi po premierze swojej drugiej epki pochodząca z afrykańskiego państwa Dżibuti Shay Lia. To muzyka słońca, dodaje. Jego ciepłe promienie są tym, czego mi obecnie najbardziej brakuje. Biorę się więc za sprawdzanie, czy mini album “Solaris” faktycznie mógłby być tą namiastką słońca.

Nad debiutancką epką “Dangerous” Shay Lia siedziała kilkanaście miesięcy. Na stworzenie jej następcy dała sobie znacznie mniej czasu. Wydawnictwo zainspirował bożonarodzeniowa podróż, jaką artystka odbyła wraz ze swoją rodziną do Abidżanu – położnego nad Zatoką Gwinejską afrykańskiego miasta. Słońce przypiekało mocno i w głowie wokalistki zrodziła się myśl, iż warto podkręcić temperaturę jej nowych piosenek.

Swój nowy mini album Shay Lia rozpoczyna w bardzo sympatycznym stylu. “Irrational” wpada w ucho, będąc niespiesznym, wychillowanym kawałkiem zabarwionym reggae. Atmosfera zagęszcza się w moim ulubionym nagraniu wchodzącym w skład epki – “Mais oui”. Jest w tej kompozycji coś hipnotyzującego, choć sam jej początek nie zapowiada nadejścia tak gęstej atmosfery. Całość, warto dodać, jest dość minimalistyczna. To jedna z tych piosenek, w których z sukces odpowiada świetne wykonanie. Shay Lia pokazuje nam się tu z groźniejszej strony. Sięga też po język francuski, co jest dodatkowym atutem numeru. Po “Mais oui” każda kolejna propozycja wydaje się nudna, ale warto zwrócić uwagę na szybsze, afrobeatowe “All Up to You”. Pozostają jeszcze otulające swoim ciepłem utwory “Love Me, Love Me Not” i “High Up”, lecz ich słuchanie nie dostarcza mi większych przyjemności.

Epka “Dangerous” z 2019 roku przedstawiała nam Shay Lia jako artystkę, która nieźle odczytuje nowoczesne, wielkomiejskie r&b, lecz która w tym samym czasie nie zaprzecza, iż najtisowe brzmienia jej nie interesują. Jej debiutanckie kompozycje krążyły więc wokół różnych odcieni r&b. Na “Solaris” ten gatunek stanowi jedynie bazę do dalszego odkrywania. Szczególnie mocno upodobała sobie artystka egzotyczne brzmienia. Efekt, jako całość, niestety nie robi takiego wrażenia, co poprzedni krążek. Jest miło, jest wakacyjnie. Ale “Solaris” jest raczej epką na kilka chwil, aniżeli porcją muzyki, którą częściej chciałabym mieć przy sobie.

Warto: Mais oui

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *