Mam na imię Kara i robię muzykę. Taki krótki, prosty opis umieściła na swój temat w serwisie streamingowym Spotify Kara Jackson. I gdy pomyśleć sobie można, że wokalistka nie ma nic ciekawego do zakomunikowania, okazuje się, że za tym banalnym przedstawieniem się skrywa się projekt, któremu warto dać szansę.
Kara Jackson nie należy do osób, którym marzyła się muzyczna kariera. Ona chciała zostać poetką Dopięła swego, jej prace pojawiały się w różnych magazynach, a ją samą okrzyknięto mianem jednej z najlepszych amerykańskich poetek młodego pokolenia. W międzyczasie pojawił się pomysł dodawania do słów dźwięków i z wiersze przeistoczyły się w piosenki. Te Kara zebrała w album o długim, intrygującym tytule “Why Does the Earth Give Us People to Love?”.
Postać Kary Jackson od początku skojarzyła mi się w Benjaminem Clementinem – brytyjskim wokalistą, który także zajmuje się poezją. Gdyby ów artysta miał w Stanach kuzynkę, potrafiłabym uwierzyć, że jest nią właśnie Jackson. Co do samej muzyki podobieństw między nimi nie jest zbyt dużo, gdyż aranżacyjny przepych Benjamina Kara zamieniła na akustyczną gitarę, folk i americanę. Studyjne produkcje zaś na kawałki nagrane głównie we własnej sypialni. Te elementy lo fi szczególnie wyraźnie słychać w rozpoczynającym krążek intrze “Recognized” czy jego “Reprise” wersji. Równie kameralnymi, choć staranniej przygotowanymi kompozycjami są “Therapy” (chórki!), rozmarzone “Lily”, ciemne “Curtains” oraz “Why Does the Earth Give Us People to Love?”, którego końcówka przechodzi w klimaty nowoczesnego soulu. Chętnie do współpracy Kara zaprasza smyczki, które nadają jej twórczości eleganckiego akcentu. Dzieje się tak chociażby w “No Fun/Party”, baśniowym, jazzującym “Free” czy narracyjnym, teatralnym “Rat”, w którym sporo jest niepokoju i napięcia. Niesamowitym utworem jest również broadway’owskie “Dickhead Blues”. Przyjemnie słucha się i inspirowanego country “Pawnshop”.
Nie zdążyłam przesłuchać w tym roku jeszcze zbyt wielu premierowych albumów, ale jestem pewna, że nieprędko trafię na krążek taki jak “Why Does the Earth Give Us People to Love?”. Spora w tym zasługa jego autorki, która jest postacią tajemniczą i trudną do sklasyfikowania. Nawet jej głos wyłamuje się z ram, będąc głosem szorstkim, niezbyt momentami przyjemnym czy zbytnio kobiecym. Ale do tych pozbawionych zadęcia, folkowych numerów o przemyślanym instrumentarium pasuje jak ulał.
Warto: Rat & Why Does the Earth Give Us People to Love?
Brzmi jak ciekawy album do przesłuchania.
U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂