#678 Ferras “Ferras” (EP) (2014)

Grunt to spotkać na swojej drodze właściwych ludzi. Tak pomyśleć mógłby Ferras, amerykański wokalista. Artysta w 2007 roku zaprzyjaźnił się z Katy Perry. Oboje byli pod skrzydłami wytwórni Capitol. W 2008 roku wydali swoje debiutanckie płyty (Katy – “One of the Boys”, Ferras – “Aliens & Rainbows”) i chyba nietrudno odpowiedzieć sobie na pytanie, kogo gwiazda rozbłysnęła bardziej. Będąc u szczytu sławy Perry okazała się być dobrą przyjaciółką i po założeniu własnej wytwórni Metamorphosis Music podpisała z wokalistą kontrakt. Efektem ich współpracy jest wydana w 2014 roku “Ferras EP”.

Pewnie nikt nie zainteresowałby się Ferrasem i jego nową muzyką, gdyby nie jeden utwór. Tak, nietrudno się domyśleć, że Katy Perry postanowiła wesprzeć swojego podopiecznego i zaśpiewać w jednej z jego piosenek. W efekcie otrzymujemy utrzymany w wolniejszym tempie numer “Legends Never Die” – porządną popową balladę z ładnym przesłaniem: wierz w siebie, nawet jeśli inni już przestali. Pozostałe cztery piosenki są już solowymi popisami Ferrasa. Słuchać więc możemy kompozycji “Speak in Tongues”, będącej przyjemnym nagraniem z małymi elektronicznymi wpływami i ładnie wysuniętym na pierwszy plan wokalem Amerykanina. Słabiej wypada inspirowane r&b “No Good in Goodnight”, które pasują niepowalające wykonanie oraz dziwaczne, zbędne głosy powklejane w tło. Niezbyt miło wspominam popis pospolitego tanecznego popu “Champagne” oraz irytująco patetyczne, jakby podebrane Adamowi Lambertowi “King of Sabotage”.

“Ferras EP” to nie jest udany materiał. Wokalista chciał robić konkurencję m.in. Nickowi Jonasowi, Justinowi Timberlake’owi i Jasonowi Derülo, ale zabrakło mu ciekawych, niesztampowych kompozycji. Zabrakło czegoś, co wyróżniłoby go z tłumu. Warto posłuchać duetu z Katy Perry, ale na dłuższą znajomość z Ferrasem polecam jego debiut “Aliens & Rainbows”.