RANKING: 10 (niesinglowych) piosenek, za które J.Lo da się lubić

Większy tyłek niż talent. Słaba wokalistka. Drętwa aktorka. To tylko wierzchołek góry lodowej składającej się z negatywnych komentarzy uderzających w Jennifer Lopez. Amerykańska piosenkarka i aktorka, której kariera zaczęła się w latach 90., nie cieszy się dziś ani zbyt dużą popularnością, ani uznaniem. Nie mi oceniać jej filmową karierę (choć takie komedie jak “Pokojówka na Manhattanie” czy “Sposób na teściową” wspominam miło), ale tą muzyczną – to już moja broszka. Nie cierpicie J.Lo bo “Dance Again”, “On the Floor” czy “Live It Up”? Mam dla was dziesięć niesinglowych utworów, za które Lopez da się polubić. Jak zawsze w tego typu rankingach starałam się uwzględnić wszystkie albumy zainteresowanej.

10. NEVER GONNA GIVE UP (2007)

“Brave” miało śmiało wprowadzić Lopez w świat nowoczesnego popu i modern r&b okraszonego sporą dawką dyskotekowych brzmień. Średnio ta próba się udała, ale przyniosła ciekawą piosenkę. Mowa tu o filmowym, utrzymanym w spokojnym tempie “Never Gonna Give Up”, w którym Jennifer daje swojemu delikatnemu głosowi popłynąć na zbudowanym (z początku) jedynie przez skrzypce podkładzie. Nieoczywiste nagranie.

9. STILL (2003)

Kompletując listę niesinglowych, wartych uwagi piosenek J.Lo nie mogłam pominąć albumu “This Is Me…Then”, po którym muzyczna kariera wokalistki lekko się załamała. “All I Have” i “Jenny From the Block” namieszały, ale prócz nich warto znać bujające, wpadające w ucho “Still”, będące listem Lopez do byłego ukochanego, w którym ta przekonuje go, że wciąż zajmuje on ważne miejsce w jej sercu.

8. CHERRY PIE (2005)

Utrzymana w szybszym tempie piosenka reprezentująca “Rebirth” ma w sobie nieco rockowego sznytu (za który odpowiadają perkusja z gitarą elektryczną), a nawet – to według samej wokalistki – czuć w niej ducha twórczości Prince’a. “Cherry Pie” jest nietuzinkowym utworem, który najszybciej wpada w ucho na czwartym krążku Amerykanki.

7. TE VOY A QUERE (2007)

Jedyna w całości hiszpańskojęzyczna płyta J.Lo to moje ulubione muzyczne dzieło sygnowane jej nazwiskiem. Co z tego, że nie rozumiem (jeszcze) tekstów. Lopez wykorzystała swój aktorski warsztat i sprawiła, że bez trudu wyczuwamy, co danym utworem stara się nam przekazać. Tak chociażby dzieje się w żywym, zachęcającym do tańca, przepełnionym wyznaniami miłości “Te voy a quere”.

6. WORRY NO MORE (2014)

“A.K.A.” było płytą, na której Lopez nie potrafiła się zdecydować, w jakim właściwie gatunku najlepiej się czuje. Chętnie podjęłabym tę decyzję za nią i kazała siedzieć i nagrywać takie piosenki jak “Worry No More”. Rhythm’and’bluesowo-hip hopowe, charakteryzujące się powolniejszym rytmem nagranie spokojnie mogłoby powstać w czasach “Rebirth”. W stronę współczesności ciągną go jednak ciekawe wokalne efekty.

5. PORQUE TE MARCHAS (2007)

Jednym pomysłem obdzielić dwie piosenki? Dla Jennifer to żaden problem. “Porque te marchas” w rzeczywistości jest hiszpańskojęzycznym obliczem “Can’t Believe This Is Me” z albumu “Rebirth”. Niepozbawiony pewnej dozy dramaturgii utwór lepiej prezentuje się w swojej hiszpańskiej wersji. Największa w tym zasługa Jennifer, która do historii o zakończonym związku wniosła wiele niezbyt pozytywnych emocji.

4. SECRETLY (2001)

Drugi album Lopez, “J.Lo”, swego czasu konkurencję na głowę bił znakomitymi singlami (“Play”, “Love Don’t Cost a Thing”, “Ain’t Funny”). O ile jednak te piosenki pokazują nam rozrywkową naturę artystki, tak polecane przeze mnie “Secretly” uderza w balladowe tony. I to uderza bardzo łagodnie, bo nie potrafię przypomnieć sobie innej tak zmysłowej, rozmarzonej, leciutkiej niczym piórko kompozycji wokalistki.

3. SHOULD’VE NEVER (1999)

W tej kompozycji równie dobrze zamienić można by cały angielski tekst na hiszpański. Ma w sobie sporo latynoskiego smaczku, podkreślanego nie tyle co jakiś czas zwracającą na siebie uwagę gitarą, co zmysłowo wyszeptaną po hiszpańsku końcówką. Nie przepadam za balladowymi utworami trwającymi przeszło sześć minut, ale w przypadku “Should’ve Never” chce się, by J.Lo śpiewała nam wiecznie.

2. COMO AMA UNA MUJER (2007)

Ostatnia piosenka z jedynej hiszpańskojęzycznej płyty Jennifer (choć, moim zdaniem, album jest tak udany, że w oparciu o zawarte na nim utwory mogłabym zbudować ten ranking). Najchętniej ostatnio wracam do nagrania tytułowego, którego zaaranżowany na pianino, pełen łagodności i uczuć początek należy do najmocniejszych momentów w muzycznej twórczości Lopez.

1. OPEN OFF MY LOVE (1999)

Przez długi czas byłam przekonana, iż kompozycja “Open Off My Love” – zasilająca szeregi debiutanckiego albumu Jennifer – wybrana została na jeden z singli. Tak bardzo mi do tej roli pasowała, tworząc z “If You Had My Love” i “Let’s Get Loud” pewną przebojową trylogię, pożyczając od pierwszego rhythm’and’bluesowy feeling a od drugiego latynoskie rytmy do pokołysania biodrami. Całość tworzy bardzo przyjemną, zmysłową mieszankę.

8 Replies to “RANKING: 10 (niesinglowych) piosenek, za które J.Lo da się lubić”

  1. Ja tak Jennifer lubię ,ale trzeba być na tyle bystrym i oczytanym w jej historii,by móc to w pełni zrozumieć …Ale to dobrze,przynajmniej cieszą się nią osoby “wyselekcjonowane “.Utwory wymienione rzeczywiście zasługują na uwagę,chociaż ja uwzględniłabym jeszcze inne..Co do utworów “Dance again “czy “On the floor” są to kawałki,które mają trafić do dużej grupy odbiorców,więc ambitne raczej nie mogą być …Natomiast wiele z singlowych piosenek (np z pierwszej płyty-rok 1999)słyszę non stop w klubach – nie tylko w Polsce,więc można to uznać za sukces (zwłaszcza,że jest to popowa wokalistka..) Ale ogólnie zgadzam się z Twoim wpisem, sama mam podobną listę.

  2. Właśnie ja uwielbiam J. Lo za wiele niesinglowych utworów albo remixów w innych wersjach niż na płycie lub w teledysku.
    Moją największą miłością jest jej drugi album J.Lo z 2001 roku 🙂
    To z tego albumu pochodzi mój ulubiony niesinglowy utwór Jennifer –
    “We Gotta Talk” mogę go słuchać w nieskończoność
    Szkoda, że nie wykonała tego utworu na koncercie w Gdańsku na którym miałem przyjemność być, ale właściwie nawet na to nie liczyłem 🙂
    Z Twojej selekcji w moich ulubionych jest kawałek “Still”. Chętnie jednak posłucham raz jeszcze Twoje typy – być może wymagają więcej odsłuchu. Na razie obiecująco brzmi Twój nr 4 (Secretly) i 1 (Open Off My Love)… Znam obie piosenki, ale jakoś nie skupiałem się na nich – chętnie rzucę uchem raz jeszcze 🙂

  3. Musiałem sobie Twój numer 1 odtworzyć, bo w całości słyszałem chyba tylko ze dwie płyty Jennifer Lopez. Ale rzeczywiście fajny kawałek, szkoda że nie wyszedł na singlu, bo podoba mi się bardziej, niż “If You Had My Love”.

    pzdr,
    Bartek

  4. Cieszę się, że są w Polsce tak wierni fani Jennifer jak ja. Mam dopiero 17 lat, ale pomimo tego, że Jennifer mogłaby być moją matką to i tak w 2017 roku dalej nie ma takiej kobiety która mogłaby jej dorównać klasą, stylem, seksapilem. Od lat 90 aż do teraz Jennifer jest wisieńską na torcie światowych pięknych kobiet. Uwzględniłaś wiele piosenek, które są moimi ulubionymi. Cherry Pie jest taką zabawną zrobioną dla żartów piosenką, bardzo fajnie się jej słucha. Still jest najlepszą piosenką na jej trzecim albumie, refren rozwala system. Jej pierwsze dwa albumy mi nie podpasowują zbytnio (poza singlami które są legendarne i mogę ich bez przerwy słuchać). Dla mnie On the 6 zawiera zbyt dużo ballad i piosenek w stylu latino, po prostu to mnie nie jara zbytnio. Z This is Me…Then wymieniłbym również Lovin’ You. Rebirth jest moim ulubionym albumem włącznie z A.K.A. Są to jedne z największych jej porażek komercyjnych (jeszcze Brave) ale po prostu albumy mają coś takiego w sobie, że chce się ich słuchać. Still Around You i Step Into My World najbardziej się wyróżniają z calej gromady i to właśnie ich mi się najprzyjemniej słucha i te piosenki sprawiają że tak bardzo kocham ten album. Jeszcze oczywiście Cherry Pie, Get Right i I, Love. Ryde Or Die jest nawet całkiem fajne… wszystkie piosenki są fajne. Z Brave jako piosenki za które ludzie mogliby pokochać Jennifer wymienilbym Forever, Stay Together i Miles in These Shoes. 3 najlepszs piosenki według mnie na albumie. Nie dziwię Ci się że nie wymieniłaś żadnej piosenki z Love?. Tam po prostu wszystkie piosenki brzmią tak samo, jakby zostały zrobione na jedno kopyto. W roku 2011 kiedy wyszedł album myślę że dobrze wpasowywały się we współczesną muzykę, ale słuchając ich ma sie wrażenie, że już sie to gdzieś słyszało w radiu. Ogólnie mówiąc- album tioskładanka piosenek ktore przypominają kiepskie propozycje na Konkurs Eurowizji. Prócz 3 singli, które są jednymi z najlepszych nagrań w jej karierze. A.K.A jest ciężkim albumem według mnie. Trudno się do niego przekonać, myśle że większość słuchaczy może męczyć. Brak na nim jakichkolwiek przebojowych piosenek. Ale ja kocham ten album. Wszystkie 10 piosenek, może poza Never Satisfied po prostu nie trawię tej piosenki. So Good ma fajny bit, melodię i seksowny głos Jennifer. Acting Like That jest takie mroczne. Worry No More jest takie seksowne. Booty i Luh Ya Papi sprawiają że chcesz śpiewać refren w podskokach. Ja bym to Never Satisfied wywalił z podstawki i zamiast tego umieścił z Deluxe Same Girl, Expertease albo Girls. Wszystkie 3 piosenki zarąbiste, nie rozumiem czemu na podstawce się nie znajdują… generalnie rzecz biorąc, jestem ogromnym fanem J.LO, 29 września (czyli jutro) ma chyba wyjść jej 9 płyta Per Primera Vez. A jakie ja piosenki bym dorzucił ja jeszcze do tych co ty zaproponowałaś?- Amor se paga un Amor (hiszpańska wersja Love don’t coast a thing, Step Into My World, So Good, Lovin’ you, Miles in these shoes, Acting Like That i Still Around.

Odpowiedz na „~AliceAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *