#782 Coldplay “Kaleidoscope” (EP) (2017)

Epki w przypadku brytyjskiego zespołu Coldplay wcale nie są zjawiskiem niespotykanym. Wszak to od jednego takiego mini albumu (“Safety” z 1998 roku) zaczęła się ich wydawnicza kariera. Potem przyszła pora na “The Blue Room” (zapowiadało debiutancki album formacji) oraz kilka epek z nagraniami live czy remixami. Najciekawszą w tym zbiorze – oczywiście, oprócz pierwszej – jeszcze do niedawna było “Prospekt’s March”, epka wydana chwilę po pamiętnej płycie “Viva la Vida or Death and All His Friends” i zawierająca kilka odrzutów. Podobny pomysł rozwija tegoroczne “Kaleidoscope EP”.

W teorii brzmiało to bardzo źle. Ciężko mi było uśmiechnąć się na wieść, że moja (jeszcze przed paroma laty) ulubiona grupa odda w nasze ręce krążek z nagraniami, dla których nie znalazło się miejsce na “A Head Full of Dreams”, siódmym studyjnym albumie Coldplay z 2015 roku. Problemem jest właśnie ta płyta. Formacja od dawna konsekwentnie zmierzała w stronę radiowego, komercyjnego grania, ale jeszcze nigdy nie robiła tego w tak paskudny sposób, wciskając nam piosenki może i wesołe, ale po prostu słabe. Lubię pop, ale nie w wydaniu zespołu, który jeszcze chwilę temu serwował tak porywające numery jak “Politik” czy “Violet Hill”. News o epce z odrzutami z takiego albumu wywołał na mojej twarzy grymas bólu. Wyobraźnia podpowiadała mi, że czekać na nas będą piosenki, po usłyszeniu których przeproszę się z “Adventure of a Lifetime” czy “Hymn For the Weekend”. Jaka jest rzeczywistość?

Najbardziej podobają mi się trzy kompozycje, jakie Coldplay nagrali bez udziału osób z zewnątrz (nie wliczając oczywiście takich producentów jak Brian Eno czy Markus Dravs). Złoty medal w tej konkurencji wręczam “All I Can Think About Is You”. Ta łącząca shoegaze i artystyczny rock piosenka sprawiła, że łezka się w oku zakręciła. Piękna namiastka starego Coldplay o klimacie (nieco psychodelii, trochę dreamy), którym chętnie się delektuję. Niesamowicie jednak zaskakuje “A L I E N S” poruszające temat kryzysu migracyjnego. I chociaż zastanawiam się, w jakim innym świecie żyją członkowie zespołu, że wcielając się w tzw. uchodźców z taką łatwością i przekonaniem rzucają wersami w stylu we come in peace, we mean no harm, wszystko potrafię im wybaczyć dzięki tej kosmicznej aranżacji i intrygującej, wibrującej, elektronicznej melodii. Bardziej coldplay’owo (patrząc na ostatnie lata) brzmi dream popowe, przyjemne “Hypnotised”. Sympatycznym nagraniem jest także “Miracles (Someone Special)” z gościnnym rapem Big Seana. Utwór jest iście motywującym trackiem, zachęcającym m.in. do tego, by brać przykład z historycznych, zasłużonych postaci. Najsłabiej wypada “Something Just Like This”, które powstało w wyniku współpracy Brytyjczyków z najnudniejszym producenckim teamem ostatniego sezonu – The Chainsmokers. Wersja zamieszczona na epce zarejestrowana została podczas japońskiego koncertu a smaczku dodają jej chórki tworzone przez publiczność. Jest w tym coś magicznego i sprawiającego, że natychmiast chcę znaleźć się w tym tłumie na występie formacji.

Nie do końca wierzę facetom z Coldplay w te teksty o odrzutach z “A Head Full of Dreams”. Większość (a dokładnie – solowa trójka) numerów znajdujących się na “Kaleidoscope EP” brzmi, jakby nagrana została z myślą o znacznie ciekawszym projekcie. I to właśnie one cieszą mnie najbardziej, bo udowadniają mi, iż zespół nie zapomniał jeszcze, czym są ambicje. Może i dziś głęboko ukryte za chęcią łatwego zarobku, ale dające nadzieję, że formacja popełni jeszcze kiedyś album, do którego z chęcią będę wracać. Nie skreślam ich. A wam polecam “Kaleidoscope EP”, bo mini album niewiele ma wspólnego z “A Head Full of Dreams”.

Warto: All I Can Think About Is You & A L I E N S

6 Replies to “#782 Coldplay “Kaleidoscope” (EP) (2017)”

  1. Od czasów “A Head Full Of Dreams” boję się sięgać po cokolwiek nowego od Coldplay. Uwielbiam “Ghost Stories”, ale jego następca mnie boli. Niemniej chętnie przesłucham tę złotą trójcę, o której piszesz. 😀

    Zapraszam na nowy post – goodsoundsvibes.blogspot.com/
    Pozdrawiam!

  2. Tak naprawdę lubię Coldplay tylko za kilka utworów i z jednej strony “A Head Full Of Dreams” w jakiś tam sposób mnie nawet rozbawiło, ale oczywiście ta nowa EPka to już zupełnie inna klasa i całe szczęście, że zupełnie nie rozmienili się na drobne.

    U mnie nowy wpis + miłego weekendu 🙂

  3. Mnie się najbardziej podoba “All I Can Think About Is You”. Powoli przekonuję się to “A L I E N S”, chociaż z początku to była dla mnie kakofonia nie do przejścia. I uważam, że żaden remix nie jest w stanie uratować “Something Just Like This”.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

  4. Coldplay zawiodło mnie już ostatnio swoją płytą ,więc tej nie słuchałam, ale skoro polecasz to muszę to zmienić..Jak dla mnie zespół był najlepszy za czasów “Ghost stories”, “Viva la vida …” i “A Rush of blood to the head”..

  5. Cieszę się, że Coldplay zrobili tę epkę porządnie. Obawiałam się całości w stylu “Something just like this”, więc gdy tylko usłyszałam “Hypnotised”, zupełnie się zakochałam bo poczułam w tym nagraniu klimat “Ghost stories” i niecierpliwie czekałam na całą epkę. Bardzo fajna recenzja:)
    Pozdrawiam,
    http://www.reckless-serenade.blog.pl

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *