#967 Carly Rae Jepsen “Dedicated” (2019)

Znana z wielkiego przeboju “Call Me Maybe” Kanadyjka Carly Rae Jepsen cztery lata kazała swoim fanom czekać na następcę albumu “Emotion” – płyty, która sporo zmieniła. Nie przyniosła może wokalistce nowych hitów i nie odebrała jej tytułu one hit wonder, ale sprawiła, że zyskała szacunek krytyków. Ja sama przekonałam się, że da się jeszcze nagrać smaczną popową płytę. “Dedicated” sporo więc obiecywało.

W jednym z wywiadów Carly przyznała, że od wydania ostatniej płyty jej szuflada wzbogaciła się o dwieście nowych tekstów. Miała więc z czego wybierać i ostatecznie zdecydowała się na liryczny misz-masz. Trochę tu wyznań o złamanym sercu, sporo o romantycznej miłości. A także wspomnień, których najlepszym reprezentantem jest otwierający album utrzymany w średnim tempie kawałek “Julien”, poświęcony chłopakowi, z którym łączyła Kanadyjkę krótka znajomość (I’m forever haunted by our time). Nostalgiczny utwór jest moim ulubionym momentem “Dedicated” i wydaje mi się, że zagości na mojej wakacyjnej playliście.

Do innych ulubieńców zaliczyć mogę takie kawałki jak “Want You in My Room”, “Everything He Needs” i “Feels Right”. Pierwsza z piosenek wzbogacona została elektryczną gitarą i jamajskim feelingiem. Nad całością unosi się klimat lat 80. Słodszą, lecz nie mniej retro, kompozycją jest “Everything He Needs”, do którego mógłby powstać różowy klip utrzymany w stylistyce pin up. “Feels Right” jest po prostu zwracającym uwagę numerem opartym na grze elektrycznego pianina i wokalnych przeplatanek Jepsen i towarzyszącego jej Asa Taccone’a z Electric Guest. Co oprócz tych utworów znajdziemy na “Dedicated”? Mało jest na krążku piosenek, które bardziej zapadłyby mi w pamięć. Warto zerknąć na flirtujące z indie popem “I’ll Be Your Girl”; kołyszące, parkietowe balladopodobne “The Sound” czy (pod koniec) euforyczne “Real Love”. Bardzo słabych piosenek Carly już nie nagrywa, ale nie do końca potrafię polubić takie kawałki jak “Too Much”, “Happy Not Knowing” czy “Now That I Found You”.

Przed wydaniem “Dedicated” Carly Rae Jepsen opowiadała o swoich inspiracjach. O ile jej poprzedni krążek zabierał nas do lat 80., tak tym razem główną inspiracją Kanadyjki była złota era muzyki disco i twórczość takich reprezentantów tej tanecznej muzyki jak Bee Gees, Donna Summer czy ABBA. Ostało się z tego naprawdę niewiele, gdyż sama Jepsen nagrała płytę nowocześniejszą. To nadal porządne popowe wydawnictwo z prostymi, ale nie głupimi tekstami i klarownymi wokalami ich autorki, ale brakuje mi większej różnorodności. W połowie album zaczyna zwyczajnie nużyć.

Warto: Julien & Want You in My Room

3 Replies to “#967 Carly Rae Jepsen “Dedicated” (2019)”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *