#1093 Austra “HiRUDiN” (2020)

Kiedy wszyscy z rozrzewnieniem wspominali albumy “Feel It Break” i “Olympia”, ja nie mogłam wyjść z zachwytu po spotkaniu z ich następcą. Wydana na początku 2017 roku, lecz naznaczona politycznymi wydarzeniami na świecie z wcześniejszych dwunastu miesięcy płyta “Future Politics” ochłodziła klimat jeszcze bardziej i budziła w słuchaczu sporo emocji. Poprzeczkę zespół Austra zawiesił wysoko i dopiero od maja dane nam jest przekonać się, czy ją przeskoczył.

Krążek “HiRUDiN” (jego nazwa, czego wcześniej nie wiedziałam, pochodzi od substancji wydzielanej przez… pijawki) przynosi spore zmiany w twórczości kanadyjskiej formacji. Począwszy od samego nagrywania (czas plus komfortowe, studyjne warunki zamiast, jak ostatnio, bity na szybko montowane w tour busie), przez brzmienie (zespół chętniej niż wcześniej sięgnął po żywe, nieraz egzotyczne instrumenty), aż po tematykę kompozycji. Autorka piosenek a zarazem liderka Austra, obdarzona niemalże operowym głosem Katie Stelmanis, śpiewanie o bolączkach współczesnego świata zamieniła na pochylanie się nad swoim życiem uczuciowym.

Rozpoczęcie “HiRUDiN” jest naprawdę znakomite. Filmowe, na swój sposób patetyczne “Anywayz” celuje w nieprzesadnie energetyczne, klawiszowe granie. W lżejsze klimaty celuje wiosenne “All I Wanted”, z którym kontrastuje warstwa liryczna – Katie kieruje słowa do byłego ukochanego, który zranił jej uczucia. Podobnie baśniowym nagraniem jest nabierające delikatnego rozpędu w refrenie “How Did You Know?”. Więcej mroku ma w sobie za to krótkie “Your Family”, które jest popisem krystalicznego śpiewu Stelmanis. Pierwszym większym zgrzytem jest kompozycja “Risk It”. Ktokolwiek stwierdził, że ten jednostajny perkusyjny podkład oraz wiewiórcze wokale się obronią, musi mieć ogromnie dużo pewności siebie.

Krótką chwilę zajęło mi polubienie się z utworem “It’s Amazing”. Elektroniczna ballada delikatnie zahacza o folk, lecz jej największym atutem są niepewne, podszyte smutkiem wokale liderki formacji. Jeszcze bardziej niezwykłym nagraniem jest zamykające krążek “Messiah”, w którym dodatkowe wokale oraz gniewne pianino odpowiadają za lekko psychodeliczny nastrój. Najciekawszymi piosenkami z całego zestawu są jednak “Mountain Baby” i “I Am Not Waiting”. Pierwsza z nich jest łagodną kompozycją wzbogaconą dziecięcym chórkiem. Druga zaś ciemnym, parkietowym numerem flirtującym z  housem i euro dance – i aż szkoda, że to jedyny taki punkt albumu.

Austra nigdy nie pretendowali do miana najbardziej roztańczonego zespołu świata. Można było u nich znaleźć sporo synthpopowych melodii i pulsującego elektropopu, ale z tym imprezowym klimatem przeważnie mijały się opowiadane przez Katie Stelmanis niemalże operowym głosem historie. Na “HiRUDiN” Austra nawet już nie udaje, że chce zadomowić się na playlistach naszych klubowych wypraw. To zdecydowanie najspokojniejsza płyta w historii kanadyjskiej ekipy. I, z drugiej strony, najmniej pociągająca. Najbardziej uczuciowa, ale nie będąca tym, czego po ich twórczości bym oczekiwała.

Warto: Anywayz & Your Family

One Reply to “#1093 Austra “HiRUDiN” (2020)”

  1. Pamiętam, jak prawdopodobnie po Twojej recenzji poprzedniej ich płyty próbowałam się z nimi polubić, ale wtedy się to nie udało. Czuję, że teraz może być inaczej, bo “Anywayz” jest naprawdę świetne.
    Zapraszam na nowy wpis 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *