RANKING: 10 piosenek, za które lubię St. Vincent

Annie Clark podbijająca sceny jako St. Vincent dała nam za sobą zatęsknić. Wokalistka zostawiła nas z naprawdę świetną płytą. Oczekiwanie na następcę “Masseduction” powoli dobiega końca, gdyż już w następny piątek zapoznać się będziemy mogli z albumem “Daddy’s Home”. Ja tymczasem z radością wróciłam do poprzednich wydawnictw Amerykanki i wybrałam dziesięć kompozycji, które naprawdę warto znać.

10. CHLOE IN THE AFTERNOON (2011)

Pisząc “Chloe in the Afternoon” St. Vincent nie bawiła się ani w łączenie wersów w konkretną historię, ani w wymyślanie skomplikowanego refrenu (posłużyło za niego powtarzanie tytułowych słów). Kompozycja, która trafiła na album “Strange Mercy”, jest zarazem dziwaczna i prosta. Seksowna i dziewczęca. A już na pewno niegrzeczna, choć pozbawiona taniej wulgarności. St. Vincent po prostu śpiewa wyższym głosem o lubiącej się zabawić dziewczynie, która nie ma ochoty na emocjonalne zaangażowanie. A to wszystko na tle eksperymentalnej, glam-synth-rockowej melodii.

9. BLACK RAINBOW (2009)

There’s a black rainbow above my house rozpoczyna w retro popowym tonie St. Vincent swój utwór o przeczącym siłom natury tytule “Black Rainbow”. Stonowana, przepełniona spokojem piosenka wydawać się może nagraniem pozytywnym, słodkim i beztroskim. Niezwykłego charakteru dodaje jej jednak niespodziewana kabaretowo-perkusyjna końcówka, która skutecznie burzy budowany przez cały czas spokój. Co zresztą pasuje do warstwy lirycznej, którą ja zawsze odbieram jako opowieść o próbie wyjścia ze swojej strefy komfortu.

8. KROKODIL (2012)

Gdyby St. Vincent była mainstreamową wokalistką, którą wszyscy mają uwielbiać, i z której mają brać przykład, piosenka “Krokodil” mogłaby oznaczać koniec jej kariery. Wypuszczone z okazji Record Store Day nagranie jest noise rockowo-punkowym kawałkiem o olbrzymim energetycznym ładunku i wykrzyczanych wręcz wersach. Jednak to jego warstwa liryczna zwraca uwagę i szokuje. “Krokodil” jest po prostu odwołaniem do rosyjskiej nazwy jednego z narkotyków. St. Vincent śpiewa więc o ćpaniu, choć ją samą ciężko podejrzewać o zapalenie najzwyklejszego skręta.

7. PRINCE JOHNNY (2014)

Początek mojej przygody z St. Vincent nie sięga niestety albumów “Actor” czy “Strange Mercy”, ale imiennego wydawnictwa, którym artystka zaczęła otwierać się bardziej na mainstream. A on zaczął przyjmować ją z otwartymi ramionami. Perełką na płycie jest mające w sobie coś niezwykle wzruszającego nagranie “Prince Johnny”. Tekst jest dość zawiły i raczej jego interpretacji się nie podejmę, lecz mniej skomplikowana jest sam podkład muzyczny, który jest rozmytą mozaiką trip hopowych i gitarowych brzmień. Ogromnymi atutami kompozycji są także musicalowe wokalizy St. Vincent oraz tajemniczy chórek.

6. SMOKING SECTION (2017)

“Masseduction” to nie tylko porcja najbardziej przebojowych i kolorowych nagrań w karierze St. Vincent. To też kilka utworów, przy których można sobie popłakać czy podumać. A także pomyśleć, że Annie zasługuje na długi, przyjazny uścisk. Tym bardziej, gdy dostajemy wyznania w stylu Sometimes I go to the edge of my roof/And I think I’ll jump just to punish you. Tematyka samobójstwa oraz presji przewija się w przydymionym, surowym “Smoking Section”. I jeśli wydaje wam się, że to tania prowokacja, wsłuchajcie się w ten niepewny, rozedrgany śpiew St. Vincent. W nim nie ma ani grama fałszu.

5. CHAMPAGNE YEAR (2011)

“Champagne Year” z wydanej przed dekadą płyty “Strange Mercy” jest jedną z tych piosenek w dyskografii St. Vincent, które paradoksalnie najłatwiej zgubić, a do których jakimś cudem najczęściej podążały moje myśli. To bez wątpienia jedna z najskromniejszych kompozycji Amerykanki – muzyka (rozlane, automatyczne dźwięki) jest tu tylko dodatkiem do śpiewającej niższym głosem artystki, która ma tu sporo przestrzeni oraz okazji do złapania oddechu czy refleksji. Tym bardziej, że śpiewa o swoim fachu. Choć robi to bez euforii, jakby wciąż zastanawiała się, czy to na pewno jej droga.

4. PARIS IS BURNING (2006)

Rok przed premierą swojego pierwszego longplay’a (“Marry Me”) St. Vincent postanowiła zostawić nam próbkę swoich umiejętności w postaci epki “Paris Is Burning”. To właśnie na niej zadebiutowała jedna z najbardziej niezwykłych piosenek Annie Clark. Tytułowe nagranie jest mozaiką art rockowych, elektronicznych i kabaretowych brzmień, które tworzą kompozycję mroczną i niepokojącą, choć podrygującą do tańca. Nie byłyby to jednak beztroskie pląsy. St. Vincent tematykę “Paris Is Burning” poświęciła czasom II Wojny Światowej.

3. LOS AGELESS (2017)

Piosenka promująca album “Masseduction” nie jest podobna do żadnej innej kompozycji w dyskografii Clark. St. Vincent postanowiła udowodnić, że potrafi zrobić utwór niebanalny, ale natychmiastowo wpadający w ucho. Obok “Los Ageless” ciężko przejść obojętnie. Jest żywiołowo, seksownie, błyszcząco, intensywnie. Pulsujący dyskotekowym światłem kawałek o chłodnej, dance-rockowej aranżacji z pewnością zirytował co niektórych. Za tym przebojowym utworem kryje się bowiem szpila wbita osobom obsesyjnie goniącym za wieczną młodością.

2. CHEERLEADER (2011)

Nie byłam w zespole cheerleaderek – tłumaczyła po premierze tej piosenki St. Vincent. I w swoim utworze nadal przekonuje, że nie ma ochoty do niego dołączać. Kompozycja “Cheerleader” wychodzi jednak poza szkolne ramy. W art rockowym nagraniu, którego balladowe zwrotki prowadzą do hałaśliwszego refrenu, Amerykanka daje nam znać, że nie ma ochoty żyć pod dyktando innych (zabawiając ich jak tytułowa cheerleaderka). To wszystko ma jednak drugie dno, a sam kawałek uchodzić może za osobliwy feministyczny hymn.

1. YOUR LIPS ARE RED (2007)

Chyba mało kto wie, iż swój sceniczny pseudonim St. Vincent zaczerpnęła z nagrania “There She Goes, My Beautiful World” z repertuaru Nick Cave and the Bad Seeds. Inspiracji twórczością kapeli w dyskografii wokalistki jest jednak jak na lekarstwo. Kto pisze lepsze ballady o morderstwie od Nicka Cave’a – pytała St. Vincent. Swoich sił w tym gatunku spróbowała na “Marry Me”, tworząc kompozycję “Your Lips Are Red”. Zmienne (ogniste melodie tworzone przez bębny przeobrażają się w spokojniejszą grę pianina i skrzypiec) nagranie ujmuje temat zabójstwa w sposób tak subtelny, że głównie lekkie rozdrażnienie w głosie artystki podpowiada, że wydarza się tu coś złego. 

__________________

Te (i wiele innych) kompozycji z repertuaru St. Vincent, które polecam, znajdziecie na poniższej playliście ⇓

3 Replies to “RANKING: 10 piosenek, za które lubię St. Vincent”

  1. Muszę przesłuchać więcej jej albumów, ale jeden z nich mam oceniony dosyć wysoko. Przejrzę te piosenki, co wymieniłaś. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *