Amerykańska wokalistka Victoria Monét latami czekała na swój moment. Na te mityczne, wyczekiwane przez (prawie) każdego artystę pięć minut sławy. Krocząca dotąd za innymi wykonawcami piosenkarka i autorka tekstów (bez jej wsparcia dyskografia m.in. Ariany Grande byłaby uboższa) epką “Jaguar” zaczęła budować swoją własną bazę słuchaczy. Trzy lata później zrobiła furorę z drugą częścią projektu.
“Jaguar II” nie należy jednak do tych płyt, na które rzucił się tłum słuchaczy. To raczej jedno z tych wydawnictw, w przypadku którego sukces artystyczny nie szedł w parze z komercyjnym. Wyróżnień za sprzedaż w postaci złotych czy platynowych płyt sobie Victoria na ścianie nie powiesi, ale jej półkę zdobią już trzy nagrody Grammy, w tym i statuetka dla Best R&B Album. “Jaguar II” wśród krytyków był sporym przebojem 2023 roku, a dziś i ja sprawdzam, czy faktycznie ten hype nie był sztucznie napędzany.
O ile dość oszczędny w kolaboracje był mini album “Jaguar”, tak jego następca pod tym względem prezentuje się okazalej. Już w pierwszej piosence Monét robi miejsce dla rhythm’and’bluesowego wokalisty Lucky’ego Daye’a, by przy jego pomocy dostarczyć nam wpadający w ucho numer “Smoke” oparty m.in. na dźwiękach basowej gitary. Jego druga część, “Smoke (Reprise)”, celuje już w oszczędniejsze, akustyczne brzmienie. Bardziej do gustu przypada mi jednak “Party Girls” (feat. Buju Banton) – duszny kawałek, w którym r&b na gładką masę zmieszane zostaje z afro i reggae. Legendarna grupa Earth, Wild & Fire wspiera Victorię w harmonijnym “Hollywood” zabierając nas do lat 70.
Nowoczesne, klubowe r&b prezentuje nam artystka w kompozycji “Alright”. Ukłonem w stronę lat 90. jest utrzymane w średnim tempie “Good Bye”. Dodając do tego chórek pomyśleć by można, iż mamy do czynienia z girlsbandem. Podobne wrażenie zostaje po wysłuchaniu efektownego “Stop (Askin’ Me 4Shyt)”. Świetnie prezentują się zmysłowe, wzbogacane trąbkami “Cadillac (A Pimp’s Anthem)” oraz zadziorne “Oh My Mama” z nadającą całości charakteru i filmowego sznytu grą dęciaków. Sporo uroku ma vintage’owa ballada “How Does It Make You Feel”. Jedynie przybierające formę współczesnego gospel “I’m the One” nie do końca wkupiło się w moje łaski.
Victoria Monét nie zrobiła wielkiego progresu od czasu epki “Jaguar”. “Jaguar II” jest jej naturalną kontynuacją. To nadal rhythm’and’blues wchodzący we współpracę z funkiem, delikatnymi tanecznymi wpływami czy soulem. Wokalistka nie straciła drygu do pisania utworów prostych, ale dalekich od banałów. Niby podąża za modą na to, co już było i dawno przeminęło, ale swoją nostalgię przepuszcza przez osobisty filtr. I ładnie przy tym błyszczy.
Warto: Party Girls & Cadillac (A Pimp’s Anthem)