#203 Alicia Keys “Unplugged” (2005)

Po wydaniu dwóch świetnie przyjętych krążków (“Songs in a Minor”, “The Diary of Alicia Keys”) artystka przyjęła propozycję od stacji MTV. Tak więc 4 lipca 2005 został zarejestrowany koncert z serii “Unplugged”. Wśród zaśpiewanych przez nią piosenek znalazły się takie hity jak “A Woman’s Worth”, “Fallin” (oba z pierwszej płyty artystki) oraz “Diary”, “Karma” (z “The Diary of Alicia Keys”). Nie zabrakło również nowych utworów. Specjalnie na potrzeby “Unplugged” Alicia skomponowała i wykonała “Unbreakable”. Sięgnęła też po utwór “Every Little Bit Hurts” soulowej wokalistki Brendy Holloway z 1964 roku oraz po “Wild Horses” zespołu The Rolling Stones z 1971 roku. Do wykonania tego drugiego kawałka został zaproszony Adam Levine z zespołu Maroon 5. Oprócz niego usłyszeć możemy też Commona, Damiana Marleya i rapera Mos Def’a.

Już od pierwszych chwil, to jest od “Intro Alicia’s Prayer” (wykonywane a capella), Keys pokazuje, że nie bez przyczyny nazywana jest jedną z najlepszych wokalistek naszych czasów. Mogłabym przy każdym kolejnym utworze na “Unplugged” zachwycać się jej głosem. Jednak jak raz to napiszę będzie lepiej. Alicia brzmi po prostu bosko. Ani na chwilę nie miałam ochoty wyłączyć tej płyty i posłuchać studyjnych wersji poszczególnych utworów. Podoba mi się to, że śpiewa tak spokojnie i swobodnie. Nie popisuje się swoim głosem (wyjątek stanowi początek “Fallin”). Perfekcja. “Przełożyć” piosenki Keys na wersje ‘bez prądu’ nie było trudno. Jeśli znacie albumy artystki, wiecie, że nie było na nich ani odrobinki elektroniki. Było natomiast sporo ‘żywych’ instrumentów. Nie inaczej jest na “Unplugged”. Wiernie zostało odtworzone brzmienie piosenek. Zaczyna się już od “Karma”. Jest to jeden z moich ulubionych kawałków Keys. W wersji na żywo brzmi nawet lepiej niż na płycie. Niezauważalnie łączy się z “Heartburn”. Przynajmniej ja mam takie wrażenie. Chwilę potem Alicia już śpiewa jedną ze swoich ulubionych piosenek – “A Woman’s Worth”. Później zapowiada fanom zupełnie nowy utwór zatytułowany “Unbreakable”. Nie jest on może najlepszą piosenką Keys, ale da się posłuchać. Z kolejnych utworów zaciekawiło mnie “If I Ain’t Got You”. O wykonaniu Alicii rozpisywać się nie będę. Standard. Bosko brzmi. Podoba mi się natomiast gospelowy chórek, który pojawia się w niektórych momentach. Nic jednak nie przebija “Streets of New York”. Piosenka, która znalazła się na “Unplugged” bardzo rożni się od wersji na “The Diary of Alicia Keys”. Wokalistka połączyła ją z “N.Y. State of Mind” z repertuaru Nas’a. Na początku Alicia mówi, dopiero potem śpiewa. Po tym wykonaniu chciałam zabukować najbliższy lot do Nowego Jorku. To, z jaką pasją artystka ‘opowiadała’ w piosence o tym mieście, jest niezwykłe. Ja szczególnie upodobałam sobie te fragmenty: silence is loud Kindness is brave, wisdom is long Loving is necessary (PL: cisza jest głośna, grzecznośc jest śmiała, mądrość jest długa, miłość jest niezbędna) oraz the music is nice, floats through the air (muzyka jest miła, unosi się w powietrzu). Genialne, ciekawe, porywające wykonanie. Za najgorszą piosenkę uznaję (niestety) “Wild Horses”, które Alicia wykonuje razem z Adamem Levinem z Maroon 5. Przy okazji zagrał on na gitarze. Za co duży plus dla niego. Ich duet nie byłby zły, gdyby nie głos Adama. ma bardzo specyficzny, nieco skrzeczący. Na żywo nie wypada dobrze. Keys również nie udźwignęła tego numeru z tego powodu, że w ogóle jej nie pamiętam. Wokal Adama zepchnął ją na drugi plan. Szkoda. Mimo to za każdym razem, gdy słucham “Unplugged” Alicii nie potrafię ominąć tej piosenki. Coś mnie do niej bardzo przyciąga. Trochę zawiodła mnie wersja live utworu “Fallin”. Nie dorównuje niestety wersji studyjnej. Ta jest trochę pogmatwana.

Bardzo polecam wam “Unplugged” Alicii Keys. W pełni zasługiwała, by nagrać taki krążek. Ma świetny głos, piosenki, które chyba nigdy mi się nie znudzą oraz fajna charyzmę. Nie przegadała może tego koncertu z publicznością, ale widać (słychać), że bardzo cieszyła się na ten występ. Podoba mi się też to, że wykonała tak dużo piosenek. Dla porównania – Katy Perry na swoim “MTV Unplugged” zaśpiewała tylko 7.


4 Replies to “#203 Alicia Keys “Unplugged” (2005)”

  1. Nie znam zbytnio jej twórczości ale Streets of New York bardzo lubię 🙂 zyczę ci wesołych ferri 🙂 ja do swoich muszę poczekać jeszcze tydzień.. gee-way

Odpowiedz na „Czarnokropka_Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *