Lady Gaga to człowiek wielu talentów. Chociaż wiele osób zawsze kręciło głową na wieść, iż jakaś wokalistka chce podbijać Hollywood, jej autentycznie się to udało i chyba mało kto dziś powiedzieć może, że Amerykanka nie sprawdza się przed kamerą. Lada chwila do kin wchodzi kolejny film z jej udziałem – “Joker: Folie à Deux”. Kilka lat temu poznaliśmy tytułowego Jokera. Teraz dołącza do niego grana właśnie przed Gagę Harley Quinn.
Kategoria: Jazz
RECENZJA: Arooj Aftab “Night Reign” (2024) (#1490)
Kwiecień 2022. Pochodząca z Pakistanu Arooj Aftab staje się pierwszą artystką z tamtej części świata, do której trafia nagroda Grammy – i to na inaugurację kategorii Best Global Music Performance. Wokalistka była wówczas po premierze płyty “Vulture Prince”, która zwróciła na nią uwagę branżowej prasy, a co za tym idzie i większej grupy słuchaczy. Nowy album wydaje już z ramienia wytwórni Verve, która od zawsze była domem dla najważniejszych jazzowych wykonawców.
Czytaj dalej RECENZJA: Arooj Aftab “Night Reign” (2024) (#1490)
RECENZJA: Willow “Empathogen” (2024) (#1483)
W przyszłym roku minie dekada, odkąd Willow Smith zadebiutowała z albumem “ARDIPITHECUS”. Typowana na następczynię samej Rihanny wokalistka szybko jednak stwierdziła, że nowoczesny, potraktowany elektroniką rhythm’and’blues nie jest dla niej. W kolejnych latach poskakała po chamber popie, folku czy psychodelicznym popie. Jej ostatnie dwie płyty pokazały zaś, że Willow ma ochotę (dosłownie) narobić hałasu.
Czytaj dalej RECENZJA: Willow “Empathogen” (2024) (#1483)
RECENZJA: Norah Jones “Visions” (2024) (#1471)
Heartbroken, day after my mind is spinning śpiewała cztery lata temu Norah Jones w jednej z piosenek ze swojej nowej wówczas płyty “Pick Me Up Off the Floor”. Tematyce niespełnionej miłości poświęciła tamten krążek, nadając mu chłodniejszy, surowszy, choć nieodchodzący od jazz popu ton. Było szaro, ponuro, jesiennie. “Visions” jest niczym nadejście wiosny.
RECENZJA: Norah Jones “I Dream of Christmas” (2021) (#1451)
Mówi się, że świąteczne wydawnictwa nagrywają głównie ci artyści, którzy nie mają już za dużo do powiedzenia, a nie chcą, by zatarła się pamięć słuchaczy o nich. Stąd wiele wydawnictw powtarzalnych, sztucznych, odgrzewających te same christmasowe kompozycje. I wtedy wchodzi ona. Cała na czerwono. Norah Jones – wokalistka, której nazwisko wciąż wiele znaczy w świecie jazzu i jazz popu.
Czytaj dalej RECENZJA: Norah Jones “I Dream of Christmas” (2021) (#1451)
RECENZJA: Joss Stone “Never Forget My Love” (2022) (#1279)
Joss Stone miała zaledwie szesnaście lat, gdy podbiła show biznes albumem “The Soul Sessions”. Nastolatka nie tylko zaskoczyła wspaniałym głosem, ale i muzyczną dojrzałością. Gdy jej rówieśnicy wieszali na ścianach plakaty Britney Spears, Justina Timberlake’a czy Christiny Aguilery, jej idolami były gwiazdy soulu i bluesa lat 60. i 70. Minęły prawie dwie dekady a Joss nadal nie ma ochoty na zostanie pop gwiazdą.
Czytaj dalej RECENZJA: Joss Stone “Never Forget My Love” (2022) (#1279)
RECENZJA: Joy Crookes “Skin” (2021) (#1252)
Joy Crookes, wokalistka o bangladesko-irlandzkich korzeniach, cierpliwie budowała swoją pozycję, zanim zdecydowała się wydać debiutancki album. Ten ukazał się chwilę po jej dwudziestych trzecich urodzinach i jest zapisem wspomnień, emocji i wydarzeń, w centrum których Joy stała w ciągu ostatnich pięciu lat. Decyzja o cierpliwym poczekaniu z płytą na odpowiedni moment była słuszna. “Skin” już jest jednym z najlepszych tegorocznych debiutów.
RECENZJA: Sade “Promise” (1985) (#1238)
Założona na zgliszczach latino-soulowego zespołu Pride formacja Sade (nazwana od imienia Sade Adu – wokalistki) niespodziewanie stała się jednym z największych muzycznych bohaterów lat 80. Ich debiutancka płyta “Diamond Life” szybko pokryła się cennymi kruszcami, a pochodzące z niej single “Your Love Is King” i “Smooth Operator” rozbrzmiewały pod każdą szerokością geograficzną. Sade postanowili kuć żelazo póki gorące i nie zwlekali długo z premierą kolejnego wydawnictwa.
#1176 Celeste “Not Your Muse” (2021)
Celeste Waite, wokalistka o brytyjsko-jamajskich korzeniach, jest z nami wystarczająco długo, byśmy dziwnie czuli się określając ją mianem debiutantki. Od dobrych paru lat wydaje pojedyncze single (moją uwagę przyciągnęła w 2018 roku piosenką “Both Sides of the Moon”), na koncie ma epki a nawet nominację do Złotych Globów. Nadzieje pokładane w jej pierwszej płycie były więc ogromne.
#1131 Katie Melua “Album No. 8” (2020)
Urodzona w Gruzji a dorastająca w Wielkiej Brytanii wokalistka Katie Melua nie jest gwiazdą muzyki, której na krok nie odstępują paparazzi. Jej życie prywatne na świeczniku znajduje się jedynie wtedy, gdy sama postanowi uchylić rąbka tajemnicy. Tak było przed premierą “Album No. 8”. Artystka rozstała się z mężem, ale przestrzega przed określaniem nowej płyty mianem rozwodowego wydawnictwa.