RECENZJA: Halle “Love?… Or Something Like It” (2025) (#1644)

Kiedy Halle Bailey po raz pierwszy pojawiła się u boku siostry w duecie Chlöe x Halle, świat zobaczył w niej przede wszystkim połowę harmonijnego, rodzinnego zespołu, który był jednym z najbardziej obiecujących projektów na rhythm’and’bluesowej scenie. Drogi sióstr szybko się jednak rozdzieliły. Chloe zdążyła już wydać dwa solowe albumy, które jednak nie zrobiły z niej gwiazdy. Dla Halle debiut “Love?… Or Something Like It” to więc coś więcej niż płyta – to pierwszy prawdziwy test muzycznej tożsamości i próba udowodnienia, że potrafi świecić własnym blaskiem. I zmazać kiepskie wrażenie, jakie zrobiła jej rola w filmie “Mała Syrenka”.

Czytaj dalej RECENZJA: Halle “Love?… Or Something Like It” (2025) (#1644)

RECENZJA: Olivia Dean “The Art of Loving” (2025) (#1640)

Kiedy w 2023 roku Olivia Dean wydała swój debiutancki album “Messy”, niewielu – w tym i ja – obstawiało, że w ciągu zaledwie dwóch lat stanie się jedną z najbardziej rozpoznawalnych brytyjskich wokalistek. Jej muzyka już wtedy była ciepła, szczera i kameralna – taka, z którą mainstream za bardzo nie wie co zrobić. Artystka trafiła jednak na odpowiednich ludzi, którzy wierzyli w jej potencjał i wiedzieli, jak pokierować jej karierą, by jej drugi album, “The Art of Loving”, był jedną z najbardziej oczekiwanych płyt 2025 roku.

Czytaj dalej RECENZJA: Olivia Dean “The Art of Loving” (2025) (#1640)

RECENZJA: Joy Crookes “Juniper” (2025) (#1635)

Prawie cztery lata. Właśnie tyle kazała nam czekać Joy Crookes na kolejny rozdział swojej muzycznej opowieści – album “Juniper”. Jej debiut był zjawiskiem: olśniewającym wejściem na scenę, które na długo zostawiło ślad w wyobraźni słuchacza. Nic więc dziwnego, że oczekiwania wobec następcy urosły do całkiem sporych rozmiarów. Crookes nie uległa jednak presji. Zamiast pośpiechu wybrała cierpliwość, zbierając materiał, z którego może być naprawdę dumna. Teraz, gdy nowe utwory wreszcie ujrzały światło dzienne, można poczuć, że ta długa przerwa miała swój sens, a Joy okazała się być artystką, która nie chce serwować muzycznych fast foodów.

Czytaj dalej RECENZJA: Joy Crookes “Juniper” (2025) (#1635)

RECENZJA: Jessie Murph “Sex Hysteria” (2025) (#1631)

Przed rokiem w ucho wpadła mi płyta “That Ain’t No Man That’s the Devil” amerykańskiej wokalistki Jessie Murph – uwagę skutecznie przyciągał charakterystyczny, oryginalny wokal jej autorki. Artystka stawiała na filmowe, często monumentalne produkcje, wplatając w to elementy country, folku, soulu czy retro popu. Był to solidny, szczery materiał, ale bardziej wyglądający mi na poszukiwanie własnego języka aniżeli artystyczny manifest siły i talentu. Dziś Jessie atakuje z kolejnym krążkiem, “Sex Hysteria”.

Czytaj dalej RECENZJA: Jessie Murph “Sex Hysteria” (2025) (#1631)

RECENZJA: Kirby “Miss Black America” (2025) (#1630)

Po pisaniu piosenek dla m.in. Rihanny, Ariany Grande, Christiny Aguilery i Brandy amerykańska tekściarka Kirby Lauryen stwierdziła, że pora zaśpiewać własne słowa pod swoim prawdziwym imieniem. Zadebiutowała w 2020 roku albumem “Sis. He Wasn’t the One”, lecz to tegoroczna “Miss Black America” skuteczniej przyciąga uwagę. Wychowana pomiędzy Memphis a Mississippi artystka chce, by jej dzieło było powrotem do korzeni, świadectwem dziedzictwa oraz hołdem dla przeszłości.

Czytaj dalej RECENZJA: Kirby “Miss Black America” (2025) (#1630)

RECENZJA: Teyana Taylor “Escape Room” (2025) (#1623)

Brak wsparcia ze strony wytwórni oraz niemożność odnalezienia się w wymaganiach współczesnego przemysłu muzycznego sprawiły, że przed paroma laty amerykańska wokalistka Teyana Taylor ogłosiła, że chętnie przechodzi na emeryturę. Teraz już wiemy, że nic z jej planów na błogie lenistwo nie wyszło, gdyż na streamingi wjechał właśnie jej czwarty studyjny krążek, “Escape Room”.

Czytaj dalej RECENZJA: Teyana Taylor “Escape Room” (2025) (#1623)

RECENZJA: Kali Uchis “Sincerely” (2025) (#1591)

Kolumbijsko-amerykańska wokalistka Kali Uchis od lat pracuje w pocie czoła na swój sukces nie dając nam dłuższej chwili, by za sobą zatęsknić. Świat usłyszał o niej w 2018 roku, kiedy to ukazał się jej debiut “Isolation”, a od tego czasu dyskografia artystki rozrosła się o cztery kolejne albumy. Najnowszy, “Sincerely”, ukazał się na początku maja i przyniósł trochę niespodzianek.

Czytaj dalej RECENZJA: Kali Uchis “Sincerely” (2025) (#1591)

RECENZJA: Hope Tala “Hope Handwritten” (2025) (#1587)

Hope Natasha McDonald, wokalistka o brytyjsko-jamajskich korzeniach, tak długo kręci się po show biznesowej orbicie, że aż dziwnie pisać o niej jak o tegorocznej debiutantce. Z pierwszymi piosenkami pojawiła się bowiem już w 2018 roku. Regularnie zaczęła wydawać epki i prezentować kolejne utwory. Zwieńczeniem jej drogi przez ten melodyjny krajobraz jest album “Hope Handwritten”, na którym zawarła aż szesnaście nagrań.

Czytaj dalej RECENZJA: Hope Tala “Hope Handwritten” (2025) (#1587)

RECENZJA: Mary J. Blige “No More Drama” (2001) (#1544)

Dopiero gdy wydałam “No More Drama”, wiedziałam, że udało mi się odnieść sukces mówiła w wywiadach Mary J. Blige. Mimo kilku bestsellerowych albumów wydanych w latach 90. i singli, które nieźle przyjęły się w USA (m.in. “Real Love”, “Not Gon’ Cry”, “I’m Goin’ Down”), pozostała część świata wciąż nie była zaprzyjaźniona z twórczością Amerykanki. Wszystko zmieniło się w 2001 roku.

Czytaj dalej RECENZJA: Mary J. Blige “No More Drama” (2001) (#1544)

RECENZJA: Macy Gray “Big” (2007) (#1541)

Wydana w 2003 roku płyta “The Trouble with Being Myself” doczekała się jednego singla i odsłoniła smutną prawdę – cztery lata po debiucie z wielkim przebojem “I Try” amerykańska wokalistka Macy Gray mało kogo już elektryzowała. Bez pośpiechu podeszła więc do nagrywania albumu numer cztery, bo znów chciała być wielka i sławna.

Czytaj dalej RECENZJA: Macy Gray “Big” (2007) (#1541)