#418 Lady Gaga “Artpop” (2013)

Gdybym kilka miesięcy temu przeprowadziła sondę i pytała się, jaki jest najbardziej oczekiwany album 2013 roku, z pewnością większość osób wskazałaby właśnie na trzeci studyjny krążek Lady Gagi. Tak, o “Artpopie” było głośno. Pojawieniu się tej płyty towarzyszyła wielka, zbiorowa histeria fanów wokalistki. Dziś już to wszystko trochę ucichło, a może to tylko ja się do tego zdystansowałam? Nowej płyty Gagi miałam nie recenzować. Nie mam dobrego doświadczenia z jej fanami, którzy za jedno złe słowo o swojej idolce są gotowi człowieka zabić. Zero tolerancji dla opinii innych słuchaczy. Nieco karykaturalnie to wygląda biorąc pod uwagę fakt, że Gaga jest osobą, dla której podziały między ludźmi zdają się nie istnieć. Tak więc za wokalistką powiedzmy: stop the drama, start the music. Nie każdemu “Artpop” musi się podobać.

Poprzedni album Lady Gagi, “Born This Way”, miał być płytą dekady. Stał się jednak co najwyżej płytą maja, bo 2011 rok to czas ekspansji Adele i jej albumu “21”. Ludzie zachłysnęli się jej wolnymi od elektroniki kompozycjami. Dla Gagi musiał być to szok – została zmiażdżona przez puszystą, nie komercyjną artystkę o potężnym głosie. W przypadku “Artpop” zapowiedzi poszły jeszcze dalej. Do moich uszu doszły opinie, jakoby miał być to najlepszy popowy album od czasu “Thrillera” Michaela Jacksona a nawet… krążek milenium. Żarty to czy nie, mnie rozśmieszyły. Nie tak wyobrażam sobie najlepszą płytę tysiąclecia.

Uważam, że należy wam się wyjaśnienie, dlaczego przy pisaniu o nowej muzyce Lady Gagi nie użyję takich przymiotników jak eksperymentalna czy ryzykowna. Powodem tego jest pewna artystka – MIA. Słucham jej od kilku lat i wiem, jak bardzo nieobliczalną jest osobą. Miesza wszystko ze wszystkim, otrzymując niesamowity efekt – przyprawiający o ból głowy, zaskakujący, wykraczający poza wszelkie schematy. Jej muzyka potrafiłaby przewrócić do góry nogami poukładany i stabilny świat “Perfekcyjnej pani domu”. Twórczość Lady Gagi przy piosenkach MIA wypada grzecznie. Czy “Artpop” to sztuka? Kwestia gustu. Ja nowej muzyki wokalistki tak nie nazwę, bo kłóci się to z moimi przekonaniami. Czy coś tak komputerowego może być sztuką? Jeśli taki rzeczownik postawiłabym przy twórczości Lady Gagi, to jak określiłabym utwory Woodkida? Sztuka do sześcianu? Głupio brzmi.

Debiut wokalistki, “The Fame”, był krążkiem “lekkim, tanecznym i o niczym”. Eksperymentować ze swoim brzmieniem Gaga zaczęła dopiero na “Born This Way”. Otrzymała album pełen sprzeczności – z jednej strony zawierający kilka genialnych kompozycji (“Americano”, “You & I”, “Bloody Mary”), z drugiej jednak składający się z paru koszmarków (“Marry the Night”, “The Edge of Glory”, “Hair”). “Artpop” wydaje się być płytą bezpieczniejszą i nastawioną na komercyjny sukces. Do zawartości nie tylko nie pasuje słówko art, ale i pop. Nowe kompozycje Gagi to piosenki elektroniczne, housowe i synthpopowe.

Album otwiera dynamiczna i głośna “Aura”. Początek utwory jest mylący. Słyszymy bowiem gitarę i zadajemy sobie pytanie, czy Gaga postanowiła jednak nagrać coś zaskakującego. Nic bardziej mylnego. Za chwilkę utwór zostaje opanowany przez komputerowe efekty. Na uwagę zasługuje zadziorny wokal artystki. Czy i wam “Aura” nie kojarzy się z “Judas” – mocne zwrotki, spokojniejszy, nieco rozlazły refren? Kolejna piosenka, “Venus”, przywodzi mi na myśl lata 90. Taneczne “G.U.Y.” oraz “Artpop” w głowie nie zostają. “Sexxx Dreams” kojarzy mi się po części z twórczością Madonny za czasów albumu “Erotica” (synthpop, szepty, klimat) oraz piosenkami Kylie Minogue (ktoś tu dużo słuchał płyty “Fever”). W “Jewels n’ Drugs” Gaga flirtuje z hip hopem i zaprasza do rapowania takich artystów T.I., Too Short i Twista. Nie są oni jednymi gośćmi na “Artpop”. W bardzo dobrym, łączącym delikatną elektronikę z r&b “Do What You Want” udziela się R. Kelly. Miło zobaczyć drugą, delikatniejszą stronę Lady Gagi. Na oklaski zasługuje również zagrana głównie na pianinie ballada “Dope”, która pasuje do pozostałych piosenek jak pięść do oka, ale jakże podnosi poziom albumu! Cieszę się, że mogę posłuchać głosu Lady Gagi bez auto tune’a. Potrafi śpiewać, tylko szkoda, że tak często to ukrywa.

A z pozostałej grupy piosenek? Całkiem lubię “Manicure”, w którego zwrotkach raz po raz słychać elektroniczną gitarę. Aż chciałoby się powiedzieć: kontynuuj ten rockowy motyw, Gaga! Niestety, to ostatnia kompozycja, która przypadła mi do gustu. Mamy jeszcze nijakie, mało pomysłowe “Swine” i “Fashion!” (wyprodukowane przez moich ulubieńców – will.i.am’a i Davida Guettę); irytujące “Donatella”; dyskotekowe “Mary Jane Holland” oraz zaczynające się naprawdę pięknie, ale szybko przechodzące do typowej dla “Artpopu” stylistki, “Gypsy”. A co z singlem “Applause”? Czy wokalistka zasługuje na aplauz? Moim zdaniem nie. Ta robiąca ukłon w stronę muzyki dance odległych lat 80. piosenka wydaje mi się mało interesującą propozycją. Bardzo podoba mi się wokal Gagi w zwrotkach, ale refren zawsze pomijam.

Jak ocenić “Artpop”? Myślę, że najlepiej rozpatrzeć to w różnych kontekstach. W popowym świecie, w którym coraz częściej sięga się przecież po elektronikę, Gaga wypada ciekawie i niebanalnie. Jednak należy pamiętać, że komputery w muzyce obecne są od kilku dobrych lat i mało co jest w stanie mnie zaskoczyć (no chyba, że nazywasz się MIA). Patrząc na “Artpop” przez pryzmat wszystkich znanych mi płyt wydanych w ostatnich miesiącach, album Gagi plasuje się daleko, oj daleko. Lubię od czasu do czasu sięgnąć po pojedyncze piosenki, ale słuchanie ich razem bardzo mnie męczy.

27 Replies to “#418 Lady Gaga “Artpop” (2013)”

  1. Ja słyszałam, że “ARTFLOP” jest porażką w Stanach, daleko za Miley Cyrus i Katy Perry. “Applause” jeszcze nie jest takie słabe, ale “Venus” jest okropne. Załączone przez Ciebie “Dope” coś mi przypomina… Ach, GaGa i jej oryginalność… “Art Pop” miało być płytą wszechczasów, a będzie płytą miesiąca. Pozdrawiam 🙂

  2. ja osobiście za Gagą, jako osobą nie przepadam, ale uważam, że tworzy świetną muzykę i słychać, że robi to z pasją, a ta płyta jest tego przykładem.

    nowa notka
    {theQueen.blog.onet.pl}

  3. Wiem, że fani są nią zafascynowani, to naturalne, ale ja jako obiektywna słuchaczka i że lubię popu uważam, że na płycie” Artpop” nie ma chwytliwej i imponującej piosenki m.in Applause który od początku nie przypadł mi do gustu. Zdecydowanie bardziej podobał mi się poprzedni album Gagi.

  4. ARTPOP spodobał mi się dość mocno, bo się go nie spodziewałem w takiej formie – do tej pory pełen byłem tylko negatywnej krytyki, no ale wygląda na to, że do trzech razy sztuka i tym razem musiałem chociaż minimalnie zmienić o zdanie o jego twóczyni… 😉 Pojawiła się w Twojej recenzji MIA, zapraszam do siebie w okolicach wtorku / środy na recenzję Matangi. 🙂

  5. “Czy i wam „Aura” nie kojarzy się z „Judas” – mocne zwrotki, spokojniejszy, nieco rozlazły refren?” – a i tak Britney była pierwsza (Hold It Against Me).
    Dziękuję, dobranoc.

  6. A no miało być tak głośno i hucznie a jednak tej jesieni wygrała Katy Perry. Ja jeszcze nie miałem styczności z tą płytą, ale w grudniu oficjalnie zabieram się za jej słuchanie. Jak na razie “Do What U Want”, oraz “Applause” są mi dobrze znane i lubiane, co nieco słyszałem o innych singlach, ale jakoś mi w pamięci nie zapadały. Czyżby chyląca się ku końcowi czy też rozpędzona ku kolejnej płycie zapowiedzianej na rok 2014? 😉

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    http://milr3.blogspot.com/2013/11/16-nn-zapamietani-jako-zapomniani-czesc.html

  7. Genialna piosenka, ja słyszałam 3 utwory z tej piosenki i kompletnie nie przypadły mi do gustu. Jeżeli reszta piosenek jest na podobnym poziomie to wg mnie płyta jest strasznie przeciętna, ale nie mogę tego powiedzieć jeżeli nie słuchałam wszystkich utworów. outerspace

  8. Przyznam, że głupio by było, gdybyś nie recenzowała flopu. Bądź co bądź to bardzo rzetelny tekst, szczególnie ostatni akapit, jak i jedna z Twoich lepszych recenzji.
    Co do samej płyty – ech, jak na Gagę jest dość słabo, a J&D oraz MJH to chyba najgorsze tegoroczne utwory.

    U mnie to samo 😉 (fizzz-reviews.blogspot.com)

  9. Też najnowszy album Lady Gagi do mnie jakoś szczególnie nie trafił. Przesłuchałem raz i stwierdziłem że jednak się chyba nie postarała. Wcześniej dostawała od swoich producentów muzycznych lepsze utwory.

  10. Zastanawiałam się, czy w ogóle sięgać po “Artpop”. Ale po przesłuchaniu singla czy dwóch, kilku recenzji, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że czas na przesłuchanie tego krążka lepiej poświęcić dla kogoś innego. Twoja recenzja mnie w tym utwierdza.
    Zabawne jest to, że jak wspomniałaś przy “Born This Way” o koszmarkach i tych dobrych utworach, to gdybym miała wpisać te same tytuły, wpisałabym je odwrotnie ;D Prawdę mówiąc “The Edge of Glory” jest jedynym utworem z tego krążka, do którego wracam 🙂

  11. Wybacz, ale uważam, iż ta recenzja nie jest zbytnio trafiona. Widać że ta recenzja nie jest obiektywna. Niektórych artystów zbytnio faworyzujesz np. Xtinę a takie jak Gaga czy Britney miażdżysz. Trochę cię rozumiem że należy być za swoim ulubionym artystą ale bez przesady.

  12. MARY JANE HOLLAND NAJGORSZA?! Przecież to jest świetne… A z resztą, o gustach się nie dyskutuje… Uwielbiam ARTPOP, dla mnie to najlepsza płyta gagi.

    Venus, G.U.Y, MJH i Fashion! To wręcz perfekcja. Może po prostu nie rozumiecie sztuki…

Odpowiedz na „~GitarowyAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *