Nie miała Kylie większego szczęścia do promocji swojej ostatniej płyty. Nie mogła przypuszczać, że jedyne disco, jakie rozkręci, to te w czterech ścianach swojego mieszkania. A jest czego żałować, bo jej ostatni materiał zasługiwał na bycie przebojem niejednej imprezy. Artystka wychodzi jednak z założenia, że dobry hit nie ma daty przydatności do spożycia. Bierze się za produkcję kolejnych. I tak już od końcówki lat 80.
Czytaj dalej RECENZJA: Kylie Minogue “Tension” (2023) (#1431)