#621 Adele “25” (2015)

Prawie pięć lat po przełomowym “21” i osiem po bardziej udanym “19” brytyjski “głos numer 1” ponownie rozbrzmiał. Plotki o tegorocznym powrocie Adele pojawiały się od dawna. Artystka ucięła je utworem o najlepszym tytule z możliwych – “Hello”. Czy jej “25” zostanie ze mną na dłużej, czy raczej szybko powiem temu wydawnictwu “goodbye”?

Płyta “19”, prowadzona jedną z najlepszych kompozycji Adele “Hometown Glory”, była zaskakującym świadectwem wrażliwości i muzycznej dojrzałości nastoletniej dziewczyny. Chętnie do tego albumu wracam, czego niestety nie mogę powiedzieć w kontekście bestsellerowego “21”. Zawierający kilka zajmujących utworów (z “Rolling in the Deep” na czele) krążek w pewnym momencie przekroczył granicę. Nie wina to Adele, lecz mediów, które prześcigały się w doniesieniach, ile egzemplarzy płyty wokalistka sprzedała. Who cares?

Przeglądając listę osób zaangażowanych w tworzenie “25” nie sposób powstrzymać się od powiedzenia choćby najcichszego wow. Adele wykorzystała swoją popularność i długo nie musiała zabiegać o to, by najlepsi producenci zajęli się jej nagraniami. Artystka ponownie nawiązała współpracę z Paulem Epworthem i Ryanem Tedderem. W studiu wsparli ją także Danger Mouse, nieznany szerszej publiczności Tobias Jesso Jr., Greg Kurstin, team Bruno Marsa The Smeezingtons i… hitmaker Max Martin.

Płyta rozpoczyna się bez większego trzęsienia ziemi. Popowa ballada “Hello” wpada w ucho, ale jednocześnie nieco męczy swoim podniosłym refrenem. Do gustu przypadły mi za to smutne zwrotki. Jednak po usłyszeniu kolejnego nagrania, jakim jest “Send My Love (to Your New Lover)”, jestem w stanie się z “Hello” przeprosić. Ta piosenka o pozytywnym wydźwięku brzmi jak wyjęta (niestety) z ostatniej płyty Taylor Swift. Po mało udanym początku Adele zmajstrowała dla nas prawdziwą bombę. “I Miss You” jest zdecydowanym highlightem “25” i najbardziej zaskakującą kompozycją w karierze wokalistki. Pulsująca łagodną, ale i mroczną elektroniką piosenka sprawia wrażenie, jakby na album trafiła przez przypadek, kradnąc show pozostałym utworom. Następujące po niej nastrojowe i nostalgiczne ballady “When We Were Young” oraz “Remedy”  to Adele, którą znamy z poprzednich płyt. Podobnie jak trzy inne propozycje. Nieco nudzi zaaranżowane na fortepian i smyczki “Love in the Dark”, ale już delikatne, lecz niesamowicie emocjonalne “All I Ask” czy niedzisiejsze, zagrane na gitarze akustycznej “Million Years Ago” mnie oczarowały.

Nie tylko do “Send My Love (to Your New Lover)” przykleić mogę łatkę najsłabszego nowego utworu Brytyjki. Flirtujące z synth popem “Water Under the Bridge” to kawałek, który – takie odnoszę wrażenie – słyszałam wielokrotnie. Zmieniały się tylko głosy. Ciekawiej na jego tle wypada melodyjne, posiadające lekko rockowy posmak “Sweetest Devotion” oraz powoli budujące napięcie “River Lea”, okraszone wspaniałym chóralnym refrenem.

“21” na półce mają nie tylko osoby zafascynowane Adele, ale i te, które dały się porwać modzie na jej muzykę, a być może nawet ich te piosenki nie ruszają. Z “25” historia może wyglądać podobnie. Nie jest to wybitne wydawnictwo. Mało jest na nim momentów, w których pozazdrościłabym Adele wokalnych zdolności. Mimo to w ostatnio nudnym popowym światku “25” ładnie lśni, wskakując na drugą pozycję mojego rankingu albumów brytyjskiej wokalistki. Kilka zawartych na tegorocznym albumie Brytyjki piosenek z pewnością nie przepadnie w rankingach podsumowujących najlepsze utwory mijających dwunastu miesięcy. U mnie mają zagwarantowane miejsce.

11 Replies to “#621 Adele “25” (2015)”

  1. Nie rozumiem, dlaczego “Water Under The Bridge” nazywasz jednym z najsłabszych utworów. Beat, groove, chorus – wszystko tutaj wybrzmiewa idealnie, tworząc klimat rodem z ballad lat 80tych.
    Fantastyczny, aksamitny refren, delikatna, sofciarska produkcja.
    “Send My Love” w zwrotkach faktycznie może przypominać ostatnie dokonania amerykanki, ale refren to już kompletnie inna bajka. Taylor Swift chciałaby nagrywać takie kawałki.
    “Love In The Dark” jest najsłabszym ogniwem albumu, więc potrafię zrozumieć, że może nudzić, jednakże negatywną opinię “Water Under The Bridge” uznaję za przestępstwo 🙂

  2. Póki co dopiero zapoznaję się z tym albumem, ale już teraz wydaje mi się, że jest lepszy od “21”. “I Miss You” to mój absolutny faworyt.

    Pozdrawiam, NAMUZOWANI

  3. Myślę, że wkrótce sięgnę po ten album, chociażby z ciekawości, bo słyszałam opinie podobne do Twojej.
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam. 🙂
    PS. uwielbiam “Twoją Twarz”, ale jeśli chodzi o Macy Gray to jest na mojej liście już od wakacji.

  4. Jestem chyba jedną z niewielu osób, które nie znoszą Adele. Co w niej jest tak wyjątkowego? To, że waży dwa razy więcej niż inne wokalistki? Wybitna wokalnie nie jest. Śpiewa ok, ale smęci i wokalnie nie powala i szału nie robi. Nie rozumiem kreowania jej na diwę.

  5. Codziennie, gdy jestem w pracy, słyszę Adele w radiu 🙂 Ale muszę powiedzieć, że “Hello” bardzo mi się podoba, również refren, ba, to właśnie refren najbardziej zapadł mi w pamięć. Po cały album na pewno sięgnę, ale nie wiem, kiedy i nie wiem czy przed sięgnięciem po debiut czy dopiero po. Póki co znam tylko “21” i nie powalił mnie na kolana nie wiadomo jak, ale od czasu do czasu go włączam, bo jest przyjemny i miło się go słucha, jak się jednocześnie robi coś innego 🙂

Odpowiedz na „~Arco IrisAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *