#649 Macklemore & Ryan Lewis “This Unruly Mess I’ve Made” (2016)

Stwierdzenie jakoby drugi album był największym sprawdzianem dla artysty, w kontekście takich sław jak Macklemore & Ryan Lewis pojawia się najczęściej. Na znikającą ze sklepowych półek płytę “The Heist” spadł deszcz nominacji do nagród Grammy (duet zdobył “złoty gramofon” w kategorii Best Rap Album), a promujące ją single (“Thrift Shop”, “Can’t Hold Us”) nucili wszyscy. Macklemore & Ryan Lewis szybko wdarli się do świata hip hopu, chętnie pokazując nam jego alternatywne oblicze, a zarazem ściągając na siebie wiele wrogich spojrzeń. Bo jak to? Biały Macklemore śmie bawić się w rapera? Ano może. A jakby tego było mało, śmie mu wychodzić to naprawdę dobrze. Nie jestem fanką hip hopu, ale gatunek ten w wykonaniu amerykańskiego duetu zagościł na dłużej w moich słuchawkach.

“This Unruly Mess I’ve Made” jest naturalną kontynuacją “The Heist”. Macklemore wciąż nawija z zaangażowaniem o ważnych dla niego sprawach i doświadczeniach, a Ryan produkuje utwory, w ramach których nieraz z zamiłowaniem zmienia aranżację, nastrój czy tempo.

Otwierająca album podniosła i pełna napięcia kompozycja “Light Tunnels” jest moim ulubionym nagraniem znajdującym się na “This Unruly Mess I’ve Made”. Traktuje o jednym z najważniejszych momentów w karierze duetu – gali Grammy, podczas której doceniona została płyta “The Heist”. Macklemore opisuje ceremonię, wspominając swoje zagubienie i przytłoczenie hollywoodzkim blichtrem. Niby skromny z niego facet, ale w innym moim faworycie (“Brad Pitt’s Cousin”) zadziornie nawija o tym, że zna go cały świat, a mężczyźni chętnie kopiują jego uczesanie. Utwór jest dowcipnym, zachęcającym do zabawy kawałkiem.

Do gustu przypadły mi także charakteryzujące się niewielką złością i rozdrażnieniem, osnute lekkim mrokiem “Buckshot”, oraz “Kevin” z tym swoim gospelowym sznytem i Leon Bridges, który skradł Macklemorowi całe show. Warto sięgnąć także po przepełnione spokojem “Growing Up” (feat. Ed Sheeran); wycofane, balladowe “St. Ides”; zaskakujące “retro” podkładem “Let’s Eat” oraz całkiem eleganckie, wyróżniające się za sprawą odzywających się co jakiś czas dęciaków “Need to Know”.

Do słabszych nagrań należy przeładowane gośćmi “Downtown”, w którym wykonywany teatralnie przez Erica Nally’ego refren chwilami ociera się o śmieszność. W tłumie innych piosenek łatwo gubi się spokojne “Bolo Tie”. Zagrane na pianinie “The Train” szybko zaczyna nużyć, a śpiewający part Carli Morrison sprawia wrażenie wciśniętego na siłę. Mam mieszane odczucia co do mającego ponoć skłaniać do tańca “Dance Off” oraz “White Privilige II”, które jest nie tyle piosenką, co opowiadaniem. Macklemore “zmienia” kolor skóry i przedstawia trudny temat (nie)równości między białymi i czarnymi z różnej perspektywy. A to wszystko w towarzystwie świetnych chórków, ładnej aranżacji (saksofon!) oraz powklejanych wypowiedzi zasłyszanych w TV. Całość jednak męczy i sprawia, że mam ochotę skwitować utwór krótko: przerost formy nad treścią.

O ile starszymi numerami Macklemore & Ryan Lewis zrobili tytułowy “niesforny bałagan”, tak nowymi zostawiają po sobie większy porządek. Piosenki trzymają poziom, choć nie da się ukryć, że końcówka “This Unruly Mess I’ve Made” zostawia po sobie pewien niedosyt.

6 Replies to “#649 Macklemore & Ryan Lewis “This Unruly Mess I’ve Made” (2016)”

  1. Skąd ja wzięłam Arch Enemy? Kolega mi kilka razy polecał, a poza tym supportowali Nightwish w zeszłym roku 😉

    Uwielbiam Macklemore’a <3 "The Heist" oceniłam na 9,5/10 i do dziś jest to jeden z moich ulubionych albumów, do którego często wracam. TUMIM niestety nie przekonuje mnie tak bardzo jak debiut. Owszem, jest dobrym albumem, ale pozostawia pewien niedosyt jeśli przypomnimy sobie "Napad". Na chwilę obecną żaden utwór nie zdobył mojego "lastowego" serduszka, chociaż kilka piosenek naprawdę lubię np. Light Tunnels.

    Pozdrawiam, Namuzowani.blog.onet.pl

  2. Nie przepadam za tym duetem. Z całego ich dorobku kojarzę (można powiedzieć, że względnie lubię) jedynie “Same love”. Klip i przekaz piosenki są fantastyczne, ale na tym się kończy, bo i wykonanie i muzyka są jak dla mnie na “nie”. I absolutnie nie mam ochoty zagłębiać się bardziej w ich twórczość.

  3. Kojarzę “Downtown”, ale jakoś ten singiel nie przypadł mi do gustu. Po album kiedyś sięgnę.
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

Odpowiedz na „Arco IrisAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *