#784 Calvin Harris “Funk Wav Bounces Vol. 1” (2017)

We gon’ party like it’s 1980 nawija w jednej z piosenek ScHoolboy Q, a D.R.A.M. w tym samym kawałku przekonuje, że warto jeszcze bardziej cofnąć się w czasie (let’s party like the ’70s). Którego z nich posłucha szkocki producent Calvin Harris? Przypominając sobie jego ostatnie albumy można się zaśmiać i powiedzieć: pewnie, że żadnego. A potem posłuchać “Funk Wav Bounces Vol. 1” i zdziwić się, że artysta po raz drugi postanowił przedefiniować swoją twórczość. Jego tegoroczną płytę spokojnie można polecić osobom, które reagowały alergicznie na starsze piosenki producenta.

Długo trwało zanim przełamałam się i sięgnęłam po pierwsze wydawnictwa Calvina (“I Created Disco” i “Ready for the Weekend”). W pamięci wciąż miałam mało oryginalne, męczące piosenki z pogranicza banalnego EDM i dance popu, którymi wypełnione były albumy “Motion” i “18 Months”. Początki producenta były na szczęście lepsze, a utwory zaskakiwały świeżymi, przestrzennymi aranżacjami z pogranicza nu-disco, synthpopu, house’u i electroclashu. Przypomnienie sobie o pierwszym z gatunków było dla Calvina podstawą do stworzenia “Funk Wav Bounces Vol. 1”. Dodał trochę funku oraz popu i otrzymał najbardziej wakacyjny krążek w swojej karierze.

O ile jednak na wspomnianych dwóch pierwszych albumach twórca sam chwytał za mikrofon, tak na najnowszym kontynuuje tradycję zaczętą na “18 Months” i ponownie chwali się swym gronem znajomych z branży. Mamy tu plejadę topowych gwiazd, wśród których najwięcej miejsca zajmują raperzy (m.in. Snoop Dogg, PartyNextDoor, Big Sean), choć trafiają się i popularne wokalistki (Ariana Grande, Katy Perry, Kehlani).

Już na samym początku dostajemy jedną z najlepszych kompozycji z tego dziesięciotrackowego zbioru. W kręcącym się wokół pieniężnej tematyki, letnim “Slide” udzielają się Frank Ocean i hip hopowe trio Migos. Taka kolaboracja mogła dziwić, ale obawy okazały się nieuzasadnione. Numer przyjemnie buja. Jeszcze chętniej sięgam po “Cash Out” (feat. ScHoolboy Q, D.R.A.M, PartyNextDoor) – inspirowany latami 80. numer o melodyjnym refrenie. Lubię także “Rollin”, “Holiday”, “Feels” oraz “Hard to Love”. I’ve been rollin’ on the freeway, I’ve been riding 85 melorecytuje Khalid w pierwszej z propozycji, a ja myślę sobie, jak bardzo chciałabym słuchać tej piosenki podczas wakacyjnej przejażdżki samochodem za miasto. “Holiday” zachwyca mnie swoim oldskulowym klimatem, wysokim śpiewem Johna Legenda i klasycznym Snoop Doggiem wprost z Zachodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych. “Feels” chwilę po swojej premierze irytowało mnie sporą liczbą tak różnorodnych gości. Pharrell, Katy Perry i Big Sean w jednej piosence? Nie za dużo tego dobrego? Nie potrafiłam się jednak długo opierać, kiedy melodia tej kompozycji (inspirowana m.in. ska) jest tak rozgrzewająca. Zamykające krążek bardzo spokojne “Hard to Love” przyciąga mnie interesującymi wokalami niejakiej Jessie Reyez. Słabsze wrażenie robią numery z trzema innymi wokalistkami. Przesłodzona Ariana Grande zdaje się w ogóle nie pasować do “Heatstroke”. “Faking It” z Kehlani zupełnie mnie nie porywa. Egzotyczne “Skrt On Me” straszy śpiewającą (w małym tylko fragmencie nawijającą) Nicki Minaj.

Dopiero co Calvin Harris informował, że przestaje wydawać płyty na rzecz samych singli, a tymczasem w planach ma drugą część funkowego wydawnictwa. Czy na pewno kontynuacja tej przygody jest niezbędna? Kij jak zawsze ma dwa końce. Z jednej strony zawsze cieszą mnie takie powroty do przeszłości. Nad nowymi numerami Calvina unosi się lekki nostalgiczny wiaterek, a one same są bardzo przyjemne i relaksujące. Odnoszę niestety wrażenie, iż producent mógł wycisnąć z tego tandemu funk-disco znacznie więcej, bo już w połowie (bądź co bądź krótkiego) albumu dopada mnie znużenie. Nie mniej jednak ciekawi mnie ciąg dalszy tej przygody. Może tym razem zamiast topowych nazwisk Szkot postawiłby na artystów, którzy w latach 70. i 80. bili rekordy popularności?

Warto: Cash Out & Holiday

5 Replies to “#784 Calvin Harris “Funk Wav Bounces Vol. 1” (2017)”

  1. Gdzieś niedawno czytałem recenzję tej płyty, oczywiście też pozytywną, bo album jest całkiem okej, ale chyba zgadzam się z Tobą, że odcinanie kuponów, czyli część druga to niekoniecznie to, na co będę czekać.

  2. Muszę w końcu przesłuchać ten album, bo czytam same dobre recenzje. Póki co “Slide” całkiem mi się podoba, nie chce opuścić głowy. 😉

    Zapraszam na nowy wpis – goodsoundsvibes.blogspot.com/
    Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *