Cztery lata fani Sophie Ellis-Bextor – brytyjskiej księżniczki dyskotekowych parkietów – czekali na jej nowy album. Od premiery poprzedniego, “Shoot from the Hip”, sporo się u wokalistki pozmieniało. O ile tematyka tego wydawnictwa krążyła wokół sercowych problemów i smutnych rozstań, tak “Trip the Light Fantastic” pokazuje nam Sophie uśmiechniętą jak nigdy dotąd. Artystka zakochała się, założyła rodzinę i nagrała buchającą pozytywnymi emocjami płytę.
Sporą zmianą w porównaniu do drugiego albumu jest zwiększona liczba osób, z którymi Ellis-Bextor pracowała nad nowymi kompozycjami. Nie tylko więcej na “Trip the Light Fantastic” autorów tekstów, ale i producentów, wśród których pojawiają się m.in. Greg Kurstin (All Saints, P!nk), Pascal Gabriel (Kylie Minogue, Dido) oraz Richard Stannard (Spice Girls, Atomic Kitten). Wokalistka dała także szansę Cathy Dennis, której piosenkę “Can’t Get You Out of My Head” kilka lat wcześniej odrzuciła.
Swoje dwie najlepsze piosenki (oczywiście z recenzowanej płyty) Ellis-Bextor umieściła na samym początku albumu. “Catch You” w ciekawy sposób łączy rockowe melodie z roztańczoną, pozbawioną słodkości elektroniką. Utwór, traktujący o pogoni za wymarzonym facetem, jest zaskakującym otwarciem “Trip the Light Fantastic”. Do pojawiającego się po nim przebojowego, dance popowo-dyskotekowego singla “Me and My Imagination” mam ogromny sentyment. Piosenka dziesięć lat temu była hitem moich wakacji, choć – co zabawne – przez długi czas nie miałam pojęcia, kto ją wykonuje. Z pozostałych nagrań zabieram dla siebie jedynie “If I Can’t Dance”, “Only One” oraz “What Have We Started?”. Pierwsza z propozycji za każdym razem zaraża mnie pozytywną energią, będąc numerem o prościutkim, wpadającym w ucho refrenie i ciekawszych, ciemniejszych zwrotkach. “Only One” jest utrzymanym w szybkim tempie kawałkiem, charakteryzującym się dodatkowo retro klimatem i saksofonową solówką. Smacznie, z klasą. “What Have We Started?” jest najmniej rozrywkowym momentem płyty. Sophie starała się połączyć folkowe, gitarowe melodie z trip hopowymi inspiracjami. Wyszło nagranie intrygujące i znacznie odbiegające od albumowych kolegów. Pozostałe kompozycje są proste w odbiorze, ale niestety nic więcej: ładnie zaśpiewane (zawsze podobało mi się to, że Ellis-Bextor nie przerabia zbyt mocno swojego głosu), ale dość puste i – w przypadku np. “New York City Lights” czy “New Flame” – lekko trącące banałem i nie brzmiące po dziesięciu latach zbyt świeżo.
“Trip the Light Fantastic” jest najbardziej dynamicznym albumem Sophie Ellis-Bextor spośród jej trzech pierwszych wydawnictw. Piosenki błyszczą się, sprawiając, że idealnie pasuje do nich powtarzany często w kontekście wczesnej twórczości Brytyjki zwrot glossy pop. Chciałabym powiedzieć, iż “Trip the Light Fantastic” jest płytą kolorową, atakującą feerią barw. Szkoda tylko, że tak naprawdę jest to krążek monochromatyczny. Wydaje się, że dzieje się tu sporo, ale w rzeczywistości za dużo pomysłów Sophie na niego nie miała. “Shoot from the Hip” pod tym względem było znacznie ciekawsze, choć dla mnie perfekcyjną taneczną Ellis-Bextor jest ta z “Read My Lips”.
Warto: Catch You & Only One
Nie miałam nigdy styczności z tą płytą, ale dobrze wspominam single. Dziś “Me And My Imagination” podoba mi się bardziej niż dekadę temu.
U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂
Wydawało mi się, że już tę płytę recenzowałaś, ale to pewnie dlatego, że ostatnio wszystko, co robi Sophie zlewa mi się w jedno.
Ale “Me and My Imagination” lubię, bo to taka piosenka bez żadnych zobowiązań.
Próbowałem polubić, ale te jej płyty sprzed “Wanderlust” to jakiś kicz