#789 Ed Sheeran “÷” (2017)

Zaplusował (“+”, 2011), pomnożył patenty na sukces (“x”, 2014), a teraz podzielił je między dwanaście premierowych nagrań (“÷”). Brytyjski wokalista Ed Sheeran powrócił w marcu z trzecią studyjną płytą, robiąc wokół siebie jeszcze więcej szumu. Jeśli ktoś myślał, że po świadomym, rocznym wycofaniu się z mediów artysta nie da rady odbudować swojej pozycji, wystarczy popatrzeć, jakie spustoszenie na listach przebojów sieją jego najnowsze single. Pora sprawdzić, do jakiej w ogóle płyty próbują słuchaczy zachęcić.

Ed Sheeran już dawno przestał być chłopakiem z gitarą. Dziś jest człowiekiem-instytucją. Osobą, za którą stoi cała potężna machina. Niby pozuje nam tu Ed na zwykłego kolegę z sąsiedztwa, ale mam wrażenie, że więcej niż szczerości i naturalności jest w tym wszystkim kalkulacji. Z inspirującego się folkiem i indie wykonawcy stał się najgorętszym nazwiskiem współczesnego popu.

https://www.youtube.com/watch?v=EwzD8U4u76k

Od dawna nie miałam styczności z twórczością Eda, więc zdążyłam zapomnieć, że w swoich piosenkach Brytyjczyk lubi nie tylko pośpiewać, ale i zarapować. Tą drugą umiejętnością chwali się już na samym początku albumu – w utworze “Eraser”. Jego nawijki o sławie (I think that money is the root of evil and fame is hell) wypadają jednak dość ciężko i męcząco. Przyjemniej rapującego Sheerana słucha się w nieco przekombinowanym, łączącym pop z irlandzką muzyką ludową “Galway Girl” oraz zabawnym, zerkającym na r&b “New Man”, w którym artysta przyznaje się, że wciąż jest ciekawy, co słychać u jego byłej dziewczyny (still looking at your Instagram and I’ll be creeping a little). Obie kompozycje należą do najbardziej dynamicznych numerów na “÷”. Inne żywsze nagrania? Do gustu przypadło mi podbite lekką nostalgią, będące hołdem dla rodzinnego miasta Sheeran i zwracające uwagę nerwową gitarą “Castle on the Hill”. Lubię także akustyczne, przyjemnie bujające “What Do I Know?”, dobrze wyglądające także ze swojej lirycznej strony – Ed obiecuje, że w przeciwieństwie do wielu swoich kolegów po fachu nie będzie w swoich utworach komentował politycznych wydarzeń, bo nie posiada wystarczającej wiedzy by to robić. Nie jestem za to fanką ogranego, choć rytmicznego “Shape of You”.

Sporo na “÷” wolniejszych nagrań. Z nich wszystkich najbardziej porusza mnie “Supermarket Flowers” – przesiąknięta smutkiem opowieść o śmierci bliskiej osoby. Warto także sięgnąć po odprężające “How Would You Feel (Paean)” z gościnną gitarą Johna Mayera; eleganckie, romantyczne “Perfect” oraz rewelacyjnie zaśpiewane, nurkujące w świecie soulu z lat 60. “Dive”, w którym na gitarze gra inna ikona – Eric Clapton. Mniej za to podobają mi się piosenki “Happier” i “Hearts Don’t Break Around Here”. Obie są kompozycjami ładnymi i pełnymi uczuć, ale nużącymi.

Z Edem Sheeranem mam zawsze ten problem, że chociaż jego piosenki całkiem mi się podobają, daleko mi do osoby twierdzącej, że są najlepszą rzeczą, jaka mogła ją spotkać. Odzwyczaiłam się już trochę od takich muzyków. Brytyjczyk (podobnie jak i jego muzyka) jest zbyt słodki, za delikatny. Chwilami też zbyt ckliwy. Brakuje mi w jego twórczości zdecydowanego tupnięcia nogą i odrobinki szaleństwa. Kontrolowanej agresji.

A tak swoją drogą… Wyobraźcie sobie rok 2044. Ed Sheeran wydaje swój piętnasty album i (w tytule) daje nam do rozwiązania całkę oznaczoną.

Warto: Supermarket Flowers & What Do I Know?

9 Replies to “#789 Ed Sheeran “÷” (2017)”

  1. Jeśli o mnie chodzi, to jego wrażliwość przemawia do mnie totalnie, ale cały album stawiałbym na równi z poprzednim. Chociaż taki ‘Eraser’ to dla mnie trochę inne doświadczenie od reszty piosenek. Zaskoczył mnie elektronika i świetnym finałem.

    A co do całki oznaczonej – genialna puenta! 🙂

  2. Lubię posłuchać Sheerana, jego nowe kawałki również jak najbardziej, ale jakoś przez to, że ciągle go słyszę w radio i wyskakuje mi nawet w “Grze o tron”, to jakoś stracił swój urok.

  3. Facet jest dla mnie kompletnie nudny, nijaki, przez muzykę i bardzo tandetny, chyba przez te swoje kiczowate tatuaże i wieczny entuzjazm. Nie widzę tu emocji, ani żadnej, wielkiej wrażliwości. Wolę Blunta i Rag’ n Bone Mana… Sheeran to nudnawy, radiowy pop.

  4. Cały ten szał na “Shape of you” obrzydził mi samą piosenkę, jak i ten album, więc jeszcze go nie słuchałam. Ale bardzo lubię “Castle on the Hill” i całkiem nieźle znoszę “Eraser”, bo czymś się wyróżnia.

    U mnie nowy wpis – goodsoundsvibes.blogspot.com/
    Pozdrawiam :>

  5. Uwielbiam Twój komentarz na samym końcu recenzji 😉 ja Eda bardzo lubię i podoba mi się cały album, choć muszę szczerze przyznać, że kilku utworów nie pamiętam xD przede wszystkim lubię single i “Nancy Mulligan” (mam nadzieję że tytułu nie przekręciłam, a że siedzę na telefonie, boję się zminimalizować apkę i sprawdzić w google, bo nie chcę żeby komentarz mi się nie usunął xD). Z chęcią kupiłabym tę płytę, ale z jego ceną przesadzili, więc poczekam rok czy dwa aż ją obniżą. Najważniejsze że mam bilet na jego koncert 😉

Odpowiedz na „Arco IrisAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *