#795 Queens of the Stone Age “Villains” (2017)

Teraz, bardziej niż kiedykolwiek, ludzie powinni cieszyć się życiem mówi lider Queens of the Stone Age, Josh Homme, w wywiadach udzielanych z okazji premiery ich siódmego studyjnego wydawnictwa. Takie słowa z jego ust zupełnie nie dziwią. Muzyk tworząc poprzedni album (“…Like Clockwork”) wychodził z depresji, a w 2015 roku jego druga formacja Eagles of Death Metal stanęła w oko w oko ze śmiercią, kiedy islamiści urządzili sobie strzelnicę we francuskim klubie Bataclan. Może i Homme na scenie podczas tego koszmaru nie był obecny, ale wydarzenie to odcisnęło na nim swoje piętno. Docenił życie. I chce się bawić.

Fanów Queens of the Stone Age musiała zaskoczyć wieść o tym, kogo do produkcji albumu kapela zatrudniła. Współpracownikiem zespołu został nie kto inny jak Mark Ronson – Brytyjczyk, który specjalizuje się w brzmieniach funk, pop i hip hop. Muzyka rockowa dotąd nie występowała w jego CV, więc można rzec, że “Villains” jest jego debiutem na tym polu. I to udanym, choć gdyby mi ktoś powiedział, że w utworach maczał palce Ronson, ciężko byłoby mi w to uwierzyć. Jest żywiołowo i do potupania nóżką, ale klimat nagrań pozostał stoner’owy.

Obawiałam się tematyki premierowych numerów Queens of the Stone Age. Kolejna politycznie zaangażowana płyta była ostatnią rzeczą, jakiej bym sobie w ostatnie letnie dni życzyła. Na szczęście członkowie grupy zostawiają próby zbawienia świata czy śpiewania o jego wadach za sobą. Zamiast tego mamy m.in. nawoływanie do nieprzejmowania się osądami innych osób, samodzielnego myślenia czy bycia sobą.

Moją ulubioną nowością jest zamykająca album rockowa ballada “Villains of Circumstance”, którą Homme napisał kilka lat temu. Ta sześciominutowa kompozycja pasująca na album “…Like Clockwork” z tegorocznym wydawnictwem łączy się za sprawą mocniejszej, podkręcającej tempo końcówki. Chętnie sięgam także po takie utwory jak zbudowane z początku na prostych gitarowych riffach, nabierających mocy w dalszej części kawałka i towarzyszących kontrolującemu swą agresją Joshowi “Domesticated Animals”; charakteryzujące się mrocznym, filmowym wstępem (ponoć pożyczonym z albumu “Post Pop Depression” Iggy Popa) i tanecznym pulsem “Feet Don’t Fail Me” oraz ostre, choć przebojowe “The Evil Has Landed”, zaopatrzone w tak szalejące outro, że nawet fani kręcący nosem na nowe brzmienie formacji musieli czuć się dopieszczeni. Co jeszcze Królowe dla nas przygotowały? Mamy tu garażowy rock przecięty ze specyficzną muzyką taneczną postaci “The Way You Used to Do” i “Head Like a Haunted House” (te elvisowskie śpiewy Homme’a!). Jest także sunąca, ciemniejsza piosenka “Fortress”; ciche (jak na standardy “Villains”), duszne “Hideaway” oraz poprzedzające to nagranie aż do przesady dłużące się “Un-Reborn Again”, mogące jednak pochwalić się nawiązaniami do progresywnego rocka.

Najprościej powiedzieć, iż “Villains” nie dorasta do pięt swojemu poprzednikowi. Ta myśl błąkała mi się po głowie po pierwszym spotkaniu z siódmym wydawnictwem amerykańskiego zespołu. Szybko jednak się za takie wybrzydzanie skarciłam. Nie było w końcu żadnych szans na powtórkę, bo Queens of the Stone Age nie należy do formacji, które na każdej kolejnej płycie sięgają po sprawdzone patenty. Wciąż podpisuję się pod stwierdzeniem, że “…Like Clockwork” jest wybitnym, poruszającym dziełem, towarzyszącym mi w najtrudniejszych chwilach życia. Nie warto jednak kręcić nosem na “Villains”. To zupełnie nowa jakość i bezwstydnie przebojowa muzyka. Dajmy jej szansę.

Warto: Villains of Circumstance & Feet Don’t Fail Me

6 Replies to “#795 Queens of the Stone Age “Villains” (2017)”

  1. Mnie się ta płyta nawet podoba, chociaż te bardziej rytmiczne momenty kojarzą mi się z Franzem Ferdinandem. Jak na Queens of the Stone Age takie porównanie to chyba straszna komercha 😉 No, ale może obecność Ronsona trochę to wyjaśnia 😉 Ale, żeby nie było – wcale mi to nie przeszkadza 🙂

  2. O, nie wiedziałam, że wokalista QotSA współtworzył Eagles of Death Metal, który miał wystąpić wtedy w Paryżu i doszło do zamachu. Płyta ciekawa, dobrze się jej słucha, cieszę się, że zmieniają trochę klimat, próbują nowych brzmień

  3. Mam w planach ten album. Bardzo podoba mi się “The Way You Used To Do”, więc jestem ciekawa całego “Villains”.

    U mnie nowy wpis – goodsoundsvibes.blogspot.com
    Zapraszam i pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *