#809 P!nk “Beautiful Trauma” (2017)

Tak długo fani (niegdyś) różowowłosej wokalistki na jej kolejne wydawnictwo jeszcze nie czekali. Poprzednik, “The Truth About Love”, zdmuchnął już pięć świeczek na urodzinowym torcie. Nie należy mieć jednak P!nk za złe tego braku pośpiechu. Swoje albumy – efekty ciężkiej, wielomiesięcznej pracy – traktuje z szacunkiem, angażując się w ich długą promocję i wywołując na twarzach publiczności uśmiech kolejnymi spektakularnymi trasami koncertowymi. Mogła narzekać w jednym z ostatnich wywiadów, że nie wspomina się o niej tak często jak o debiutujących chwilę wcześniej Britney Spears i Christinie Aguilerze, ale nie sposób nie zauważyć, że te dwie dawno zostawiła w tyle*. Płytą “Beautiful Trauma” zwiększa dystans.

Zarzutem, który pojawia się najczęściej w kontekście twórczości P!nk, jest brak wyraźnej ewolucji proponowanej przez nią muzyki. Po szybkim porzuceniu r&b (album “Can’t Take Me Home”) artystka zaczęła obracać się w mniej lub bardziej przebojowym pop rocku, chętnie robiąc wycieczki w stronę pierwszego z gatunków. Może to nieco nużyć, ale warto docenić, że przez te wszystkie lata P!nk udało się pozostać sobą, gromadząc rzesze słuchaczy bez konieczności dostosowywania swojej muzyki do kolejnych mód. Płyta “Beautiful Trauma” przynosi jednak małą zmianę. Jest spokojniej, mniej zadziornie. Tak jakby w wieku trzydziestu ośmiu lat wokalistka stwierdziła, że pora spoważnieć i pokazać swoją bardziej liryczną stronę.

Ballad P!nk nigdy się nie bała, lecz nie potrafię sobie przypomnieć, czy na którejkolwiek z poprzednich płyt tak chętnie nas nimi obdarowywała. Na “Beautiful Trauma” upodobała sobie wyśpiewywanie niewesołych historii przy akompaniamencie pianina. W takiej stylistyce utrzymane są “But We Lost It”; poruszające, rewelacyjnie zaśpiewane, kojarzące mi się z twórczością Alicii Keys “You Get My Love” oraz wsparte smyczkami “Wild Hearts Can’t Be Broken”. Nie brakuje tu także piosenki brzmiącej jakby artystka na własną rękę planowała kontynuować folkowy projekt You+Me. Mowa tu o akustycznym, nostalgicznym “Barbies”, będącym podróżą wokalistki do dziecięcych lat (I wish I could go back to playing Barbies in my room). Do gustu najbardziej jednak przypadła mi najmniej oczywista, za to najbardziej nowoczesna spokojna kompozycja na albumie. Jest nią singlowe “What About Us” – klubowa ballada z klawiszami przywodzącymi mi na myśl ostatnie dokonania Coldplay. Jest w tym nagraniu coś urzekającego. Mniejsze wrażenie robi na mnie pop rockowa power ballada “For Now”.

Z pozostałych utworów najbardziej zaskakuje “Revenge”, w którym na zerkającym w stronę r&b podkładzie P!nk sili się na… rapowanie. W tym zabawnym, momentami komicznym nagraniu o zemście na niewiernym ex towarzyszy jej Eminem. Warto zerknąć na mało oryginalne (taki come back do pierwszej dekady XXI wieku), ale wpadające w ucho “Whatever You Want”; roztańczone “Secrets” oraz rozpędzone, charakteryzujące się świetnym, wyrazistym, momentami gospelowym chórkiem “I Am Here”. Niezbyt chętnie wracam do pospolitej piosenki tytułowej; brzmiącego podejrzanie znajomo, gitarowego “Where We Go” i nużącego “Better Life”.

Aż za dobrze rozumiem genezę tytułu siódmej studyjnej płyty P!nk. Wokalistka śpiewa o życiu, a ono potrafi raz dać kopa i okazać się traumą, a raz obfitować w piękne, miłe chwile. Słuchając “Beautiful Trauma” odnoszę jednak wrażenie, iż artystka skupiła się na niezbyt pozytywnych tematach, tworząc krążek bardzo refleksyjny i szukając inspiracji w swojej – czasem odległej – przeszłości. Mniej tu potencjalnych hitów niż na “The Truth About Love”, ale za to więcej różnorodnych, krystalicznych wokali. Ładny powrót dojrzałej wokalistki, która jeszcze nie zapomniała, co to zabawa.

Warto: What About Us & You Get My Love

* Tak, Christina Aguilera to moja wokalistka #1. Tak, wkurza mnie jej lenistwo. Nie, nie rozumiem jak można mieć tak olewczy stosunek do własnej twórczości.

7 Replies to “#809 P!nk “Beautiful Trauma” (2017)”

  1. Wow, tym razem to Ty się szybko uwinęłaś z recenzją płyty, której ja jeszcze nie do końca rozgryzłem. Póki co jestem piekną traumą trochę rozczarowany, chociaż sam nie wiem dlaczego, bo ogólnie ballady wcale mi nie przeszkadają, a P!nk ma głos niesamowity. Być może Nerina Pallot za bardzo mi namieszała w planach, ale jeszcze się tej nowej P!nk przyjrzę, jak tylko emocje po Nerinie trochę opadną.

    PS. Przypis z gwiazdką genialny! Mam nadzieję, że Christinę ze wstydu zaczęły szczypać uszy 😉

  2. A ja taką pop-rockową Pink najbardziej lubię i większość kawałków z tej płyty bardzo mi podpasowało, nawet “Revenge” 🙂

  3. Znam jedynie “What About Us” i mam do tej piosenki dość neutralne podejście – ni to grzeje, ni ziębi. Całej płyty nie mam w planach, nic mnie nie zachęca do przesłuchania, choć starsze kawałki P!nk lubię. 😉

  4. Mam w planach przesłuchać ten album, ale single są według mnie mało zachęcające. Szkoda, że “Barbies” to jednak nie “Stupid Girls part 2”. 😉
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam.

Odpowiedz na „~ScarlettAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *