#910 Noah Cyrus “Good Cry” (EP) (2018)

Nie ma co ukrywać. To musiało się tak skończyć. Urodzona na początku 2000 roku Noah Cyrus wychowywała się w jednej z najbardziej medialnych amerykańskich rodzin. Jej ojciec, Billy Ray, pod koniec lat 80. rozpoczął karierę wokalisty country, a siostra, Miley, była jedną z najjaśniejszych gwiazd Disney’a, która dziś nagrywa, co jej w duszy gra. Zaistnieć swego czasu próbował także jej brat, Trace, który założył zespół Metro Station. Noah obserwowała ich poczynania i stwierdziła, że też chce poświęcić swoje życie muzyce.

Najmłodsza panna Cyrus w roli piosenkarki zadebiutowała w 2016 roku, udostępniając udane nagranie “Make Me (Cry)”. Potem przyszła pora na inne kawałki, wśród których wiele (m.in. “I’m Stuck” i “Again”) sporo obiecywało i dawało nadzieję na po prostu dobry debiutancki krążek. Zamiast niego Noah oddała w nasze ręce epkę “Good Cry”, której powstanie zainspirował jej krótki, nieudany związek z pewnym raperem.

W smutny świat Noah Cyrus wprowadza minimalistyczna elektroniczna kompozycja “Where Have You Been?”, która jest wspaniałym, emocjonalnym (warto wsłuchać się uważniej i wyłapać płacz wokalistki) nagraniem. Piosenka jest moim ulubionym momentem epki, ale równie chętnie sięgam po “Good Cry” i “Topanga”. Podkład wykorzystany w pierwszej z nich należy do całkiem pogodnych i eleganckich, lecz warstwa liryczna wędruje w przeciwnym kierunku będąc zbiorem takich przygnębiających wyznań jak hopeless, feeling so hopeless. honey, I drink ‘til I’m sick czy I’m choking on my bad vibe. Loveless, feeling so loveless. “Topanga” zaś odstaje od reszty utworów – mamy tu bardziej do czynienia z country niż nowoczesnym popem. Cała kompozycja brzmi bardzo surowo i nieperfekcyjnie. Ale przez to poraża swą autentycznością i sprawia, że w ten smutek Noah po prostu się wierzy. Warto także sięgnąć po gospelowe “Mad at You” oraz ładną smyczkową balladę “Punches”. Nie przekonuje mnie jedynie “Sadness”, utwór utrzymany w szybszym tempie, ale ociężały.

Przyznam szczerze, że wieści o planowanej muzycznej karierze Noah Cyrus budziły u mnie lekki uśmiech politowania. Kolejna Cyrus? Serio? Tym bardziej, że barwa głosu osiemnastolatki jest bardzo zbliżona do tej, którą obdarzona została Miley. Obawiałam się także, że nastolatka wpadnie w ręce producentów, który zapragną zrobić z niej radiowy produkt wciskający ludziom banalny pop. Jednak już jej pierwszy singiel, świetne “Make Me (Cry)” (feat. Labrinth), przekonał mnie, że dziewczyna ma głowę na karku. Epka “Good Cry” także może się podobać. Ja szczególnie doceniam na niej teksty i wykonanie. Noah otworzyła się przed słuchaczami i podzieliła emocjami, które żadnemu człowiekowi nie są obce.

Warto: Where Have You Been? & Topanga

5 Replies to “#910 Noah Cyrus “Good Cry” (EP) (2018)”

  1. Cóż, nie sądziłem, że Noah może wydać dobrą muzykę, bo do tej pory podobała mi się chyba tylko jedna piosenka. Zadziwił mnie nieco fakt, że zbiera pozytywne recenzje, w tym także całkiem dobrą od Ciebie. Może czas, żebym i ja dał EPce szansę?

  2. Kurczę, dla mnie Noah zawsze będzie taką małą dziewczynką, o której czytałam w BRAVO… Ale recenzja zachęciła mnie do sprawdzenia EPki.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

  3. Panny Cyrus nie posiadają jakiegoś niesamowitego głosu, który urzeka swoją barwą a i numery w większości mają przeciętne. Znam pojedyncze kawałki Noah, ale żebym do nich jakoś często wracał to nie. Fajnie, że coś robi. Fajnie, że nie stara się być – tak jak w pewnym momencie starsza siostra – medialnym szumem.

Odpowiedz na „TomaszAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *