BEZ ZAPROSZENIA: BRIT Awards 2019

20 lutego w Londynie odbywa się 39. gala wręczenia BRIT Awards. W tym roku, jeśli chodzi o nominacje, rządzą kobiety. Dua Lipa, Anne-Marie i Jess Glynne mają szansę na cztery nagrody, stojąc zarazem w centrum zmiany warty na popowym dworze, czy nam się to podoba czy nie.

Chociaż gala się jeszcze nie rozpoczęła, znamy już dwóch laureatów. Critic’s Choice Award powędrowało do Sama Fendera. Wykonujący muzykę, którą włożyć można do szufladki z napisem “rock alternatywny”, wokalista pokonał Lewisa Capaldiego i Mahalię. Wciąż czekamy na jego debiutancki krążek, ale zapoznać się możemy z epką “Dead Boys”, którą wydał pod koniec 2018 roku. W poprzednich latach nagroda krytyków dla najbardziej obiecującego debiutanta wędrowała m.in. do Sama Smitha, Toma Odella i Florence + The Machine.

Specjalną nagrodę za osiągnięcia artystyczne (Special Achievement Awards) odbierze w tym roku P!nk. Wokalistka przymierza się właśnie do premiery swojej nowej płyty “Hurts to Be Human”, a dzisiaj zaprezentowała nowy, dość przeciętny singiel “Walk Me Home”. W poprzednich latach nagroda za całokształt twórczości przekazywana była w ręce m.in. Blur, Pet Shop Boys, Oasis, Dawid Bowie, Elton John i Spice Girls. P!nk jest pierwszą solową wokalistką, która doznała zaszczytu otrzymania statuetki w tej kategorii.

No i zaczynamy. Galę otwiera aktor Hugh Jackman, który zrobił ostatnio furorę w musicalu “The Greatest Showman”. Nie szaleję za soundtrackiem do tego kinowego przeboju, ale cyrkowo-broadway’owy występ robi spore wrażenie. Byle tytułem wykonywanej przez niego piosenki, “The Greatest Show”, można było na koniec podsumować całą dzisiejszą galę…

Wyglądająca jak wielki, niedokończony prezent Paloma Faith pojawiła się na scenie, by ogłosić zwycięzcę w kategorii British Male Solo Artist. Nagroda powędrowała do mojego ulubieńca – George’a Ezry. W ubiegłym roku powrócił z drugim krążkiem, który powtórzył i komercyjny, i artystyczny sukces poprzednika. Swoją drogą w nominacjach zaskakiwała obecność elektronicznego Aphex Twin.  Nie za undergroundowy jak na taką imprezkę?

Neil Rodgers i H.E.R. wręczyli nagrodę w kategorii British Female Solo Artist. Statuetka powędrowała do debiutującej w ubiegłym roku Jorji Smith. Zasłużone wyróżnienie, bo tworzona przez nią muzyka prezentuje wysoki poziom. Chociaż nie wiem, czy nie bardziej ucieszyłaby mnie nagroda dla Lily Allen. Albumem “No Shame” zawędrowała na sam szczyt swoich możliwości.

A na scenie ponownie George Ezra, który wystąpił ze swoim sympatycznym singlem “Shotgun”. Tego chłopaka mogę słuchać godzinami.

Znamy najlepszego brytyjskiego wokalistę i najlepszą wokalistkę. Pora poznać zespół. Tu moimi faworytami byli Arctic Monkeys (nadal uważam, że ich ostatnia płyta jest najlepszą w ich dyskografii) i Gorillaz, ale doceniono The 1975. Ok, choć nadal nie widzę w tej grupie tego niezwykłego czegoś, co zachwyca innych słuchaczy. Chyba wiedzieli, że wygrają, bo nieźle się odstawili.

Po kilki minutach bezsensownego pieprzenia ponownie zaglądamy na scenę. A tam Little Mix z piosenką “Woman Like Me”. Choreografia przyciąga uwagę, ale za nic nie potrafię wykrzesać odrobiny entuzjazmu na widok tych dziewczyn. Cóż, jestem z pokolenia, które słuchało The Pussycat Dolls i Sugababes.

Przyszła pora na ogłoszenie najlepszego brytyjskiego debiutanta 2018 roku. Co ciekawe dwójka nominowanych została kilka dni temu ogłoszona na Open’erze – IDLES i Jorja Smith. Statuetka wędruje jednak do Toma Walkera, który 1 marca wyda swój pierwszy album zatytułowany “What a Time To Be Alive”. Podobny do Rag ‘n’ Bone Mana, ale trzymam kciuki, by jego kariera tak szybko nie umarła.

Z Tomem Walkerem przegrała Jorja Smith, która w białej sukni z pierzastym dekoltem wykonała balladę “Don’t Watch Me Cry”. Dość zaskakujący wybór biorąc pod uwagę, że kompozycja nie została singlem ani nie należy do najczęściej odtwarzanych utworów artystki w serwisach streamingowych. Obstawiałam “The One” lub “Teenage Fantasy”, ale miło przypomnieć sobie o tak pięknej piosence. Po tym występie jeszcze bardziej nie mogę doczekać się jej koncertu na Open’erze.

Kategorie międzynarodowe są, z tego co pamiętam, traktowane niezbyt poważnie. Mało która nominowana gwiazda pojawia się w Wielkiej Brytanii. W tym roku nie przyjechał prawie nikt (oprócz Shawna Mendesa, którego wspominają podczas gali aż za często), ale nagrodzeni (The Carters w kategorii zespół, Drake w kat. wokalista oraz Ariana Grande w kat. wokalistka) nagrali krótkie filmiki z podziękowaniami. Podobnie imprezę zignorował Ed Sheeran, którego ogromne sukcesy zostały docenione.

Występ Calvina Harrisa z artystami, którzy wokalnie wsparli go w jego ostatnich kawałkach (a byli to Dua Lipa, Rag ‘n’ Bone Man i Sam Smith) zapowiadany był od pierwszych minut gali. Napięcie zostało przez prowadzącego podniesione do alarmowego punktu. Jak to wypadło? Soulowo-bluesowy Rag ‘n’ Bone Man udzielił się w “Giant”, przenosząc nas do zimowego lasu. Ktoś nazwał ten utwór kandydatem do miana jednego z największych hitów 2019 roku. Mam nadzieję, że za przepowiednia się nie spełni. Bardziej odpowiada mi dyskotekowe “Promises”. Naprawdę nie rozumiem, czemu Smith upiera się przy rzewnych balladach tak fajnie wypadając w rozrywkowych klimatach. Najlepiej z tej trójki wypadła obdarzona dobrym głosem Dua Lipa.

Ciężko mi wypowiadać się o teledyskach, gdyż oglądam je niezwykle rzadko. Brak czasu, ot co. Nie miałam więc swojego faworyta (swoją drogą lista wykonawców w tej kategorii wygląda jak playlista radio friendly), ale zabrakło mi nominacji dla “Tranquility Base Hotel & Casino” Arctic Monkeys. Nagroda tymczasem przypadła Little Mix i ich video do utworu “Woman Like Me”.

Nie jestem fanką wspólnej piosenki Jess Glynne i H.E.R. (tak na marginesie – debiutująca artystka r&b po zdobyciu dwóch Grammy jest jednym z najbardziej znaczących wykonawców podczas Britsów w tym roku), ale występ przygotowały zaskakujący. Kilkanaście kobiet siedzi przed lusterkami i zmywa makijaż, pokazując światu swoją prawdziwą, naturalną twarz. Piękne przesłanie. Nigdy nie zrozumiem jak można od kobiet wymagać, by non stop chodziły z tapetą na twarzy. Gorzej, jak dziewczyny nawzajem się z powodu braku make upu (lub jego lekkiej wersji) krytykują. Litości.

Najlepszy brytyjski singiel to, podobnie jak kategoria teledysk, radiowa playlista. Brakuje mi różnorodności. Pokazania, że brytyjska muzyka dziś to nie tylko taneczny, często elektroniczny pop. W nawale mało porywających utworów cieszy statuetka dla przebojowego “One Kiss” Calvina Harrisa & Dua Lipy.

Na liście nominowanych do najlepszego brytyjskiego albumu dodałabym kilka pozycji. Arctic Monkeys? Lily Allen? Anna Calvi? Ostatecznie nagrodzono The 1975 i ich “A Brief Inquiry into Online Relationships”. Próbowałam, starałam się. Ale jeszcze przez ten krążek nie przeszłam. Tym samym zespół zgarnął drugą statuetkę tego wieczoru. To samo w tym roku udało się Jorji Smith. największymi przegranymi są Jess Glynne i Anne-Marie, które miały szansę na cztery BRITsy, a opuszczą imprezę z pustymi rękami.

Na sam koniec zostawiono występy artystów, których zobaczę w te wakacje. Zaintrygowali mnie The 1975 z jazzującym kawałkiem “Sincerity Is Scary”, sporym zespołem i jeżdżącym wokalistą, wyglądającym jak uczeń, który opuścił kilka klas.

P!nk to kobieta-instytucja. Artystka, która nie powiela własnych pomysłów. Osoba, która nie boi się ryzykować (pamiętacie jej występ podczas AMA ’17?). Rozpoczęła od przechadzki backstagem przy dźwiękach nowego singla by zamienić szlafrok na czerwone pióra i rockowym i ognistym (dosłownie) “Just Like Fire” przywitać się z publicznością. Po chwili zwolniła i przypomniała melancholijne “Just Give Me a Reason” (z niespodzianką w postaci Dana Smitha z Bastille w miejsce Nate’a Ruessa). Nie mogło także zabraknąć okraszonego niesamowitymi komputerowymi animacjami “Try” oraz “What About Us”.

2 Replies to “BEZ ZAPROSZENIA: BRIT Awards 2019”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *