#1079 Lady Gaga “Chromatica” (2020)

Earth is canceled. I live on Chromatica – takimi słowami zaanonsowała nową erę swojej twórczości Lady Gaga. I nie musiała nas specjalnie przekonywać do swoich słów, bo od miesięcy obserwujemy, co dzieje się na naszej planecie. Pytanie, czy razem z wokalistką zapakujemy się na statek kosmiczny i odlecimy w kosmos. Swoim nowym, już szóstym studyjnym albumem zatytułowanym “Chromatica” artystka zaprasza nas do swojego świata. Czy tak wyglądać ma przyszłość? Hmm, nie do końca.

Przed Lady Gagą stanęło niełatwe zadanie – wybór drogi, którą jej muzyka miała podążać. Tych ścieżek miała przed sobą całkiem sporo. Jej nowe muzyczne dziecko mogło być kontynuacją naturalnej, soft rockowej “Joanne”; zapisem kolejnego spotkania z Tonym Bennettem lub przekombinowanym elektro-popem znanym z “Born This Way” czy “Artpop”. I której opcji artystka by nie wybrała, wywołałaby lawinę komentarzy – jej słuchacze podzielili się już dawno na dwie grupy. Ona tymczasem zwerbowała BloodPopa i nagrała płytę, którą robi ukłon w stronę “The Fame”, oddając w nasze ręce imprezowy soundtrack miksujący dance pop, europop, EDM, synth pop, disco i house. Do końca nie jest jednak tak radośnie i beztrosko. W tekstach artystka przemyciła sporo refleksji, odsłaniając się przed nami jak nigdy wcześniej. Tańczy ze łzami w oczach.

Hojnie tym razem obdarzyła swoich fanów wokalistka. Podstawowa edycja “Chromatica” daje nam aż trzynaście piosenek i trzy instrumentalne, filmowe przerywniki. Dość szybko wyłapałam z tego zbioru kilka nagrań, które szczególnie przypadły mi do gustu. Z całego krążka zabrałam dla siebie cztery utwory – “911”, “Enigma”, “Sour Candy” i “Babylon”. Pierwszy z nich jest lekką kompozycją inspirowaną techno i prezentującą zróżnicowane wokale Stefani. Dance popowe “Enigma” ma w sobie wiele mocy i rozdrażnienia. “Sour Candy” i “Babylon” są zaś przykładami na to, że faktycznie często lubimy to, co już znamy. Kolaboracja z k-popowym girlsbandem BLACKPINK jedzie na tym samym housowym bicie co “Swish Swish” Katy Perry, będąc jednak utworem ciekawszym i przyjemnie słodkim, bubblegumowym. Najtisowo-dyskotekowe “Babylon” przywodzi za to na myśl nieśmiertelne “Vogue” Madonny.

Mieszane uczucia wywołują duety z dwoma sporymi nazwiskami. Podoba mi się szczery, gorzki tekst elektro-popowo-house’owego “Rain on Me”, ale sama Ariana Grande sprawia wrażenie wokalistki doklejonej tam na siłę, wypadając przy Gadze jak jej młodsza, niedojrzała siostrzyczka. Jeszcze mniej podoba mi się kolaboracja z samym Eltonem Johnem. Ciężkie, patetyczne “Sine From Above” zaskakuje jednak rozszalałą, drum’n’bassową końcówką. Pozostała garść kompozycji to utwory, o których dużo nie ma co wspominać. To parkietowe misz-masze, które w przyszłości niejedną imprezę mogą rozkręcić, a których słuchanie nie dostarcza mi większej frajdy. A nawet, w przypadku “Plastic Doll”, wywołuje ogromną irytację. Tak infantylnej i banalnej piosenki Stefani jeszcze nie miała.

“Chromatica” jest jedną z tych płyt, które podsumować mi jest najciężej. Jestem fanką tej Lady Gagi, która zdjęła wymyślne kostiumy i sięgnęła po żywe instrumenty. Dlatego to “Joanne” pozostaje moim ulubionym elementem dyskografii Amerykanki*. Nowe wydawnictwo w wielu momentach razi mnie swoją kiczowatością i tandetnością, prezentując brzmienia, które chętnie zostawiłabym w pierwszych latach minionej dekady. Czasy szkolnych dyskotek nie są tymi, które wspominałabym z rozrzewnieniem. Z drugiej jednak strony lwia część premierowych nagrań Gagi to starannie przekalkulowane imprezowe bangery, pełne hooków, nieskomplikowanych melodii, błąkających się po głowie refrenów. A także – co dla mnie jest największym atutem “Chromatica” – mocnych, dojrzałych wokali, którym tym razem odpuszczono przytłaczającą komputerową obróbkę. Na wykreowanej przez artystkę planecie nie zamieszkam, ale w piątkowe czy sobotnie wieczory mogę wpadać.

Warto: 911 & Sour Candy & Babylon & Enigma

* “Born This Way” mocno depcze po piętach

5 Replies to “#1079 Lady Gaga “Chromatica” (2020)”

  1. Niby ogólnie mamy podobne wrażenia po tej płycie, ale piosenkowo zupełnie odwrotne. Dla mnie duety to najmocniejsze momenty, a już szczególnie ten z Eltonem Johnem. Natomiast sam koncept, że “Chromatica” to jakaś inna planeta wydaje mi się tak niedorzeczny, że naprawdę nijak się ma do naszej obecnej rzeczywistości.

    Na szczęście jutro wychodzą dwie płyty, na które czekam, więc będę już słuchać innych klimatów 🙂

  2. Mnie ten album po pierwszym przesłuchaniu w ogóle nie przekonał, wydawał się jakiś banalny (zwłaszcza, że wolę właśnie ten country-pop zareprezentowany na Joanne i A Star Is Born), ale po wsłuchaniu się bardziej w utwory, przede wszystkim teksty z którymi każdy może się utożsamić, jestem zadowolony, chociaż nie jest to arcydzieło. Mnie właśnie jak Bartoszowi najbardziej spodobało sie Sine from Above, a także bardzo lubię Rain on Me. 😀 911, Babylon i Enigma również należą do moich faworytów, nie mogę się przekonać za to do Sour Candy, Stupid Love, Free Woman i Fun Tonight. Mimo wszystko mam nadzieję, że Gaga na następnym krążku postawi jednak na mniej taneczne rytmy.

  3. Cóż, ten album jest dla mnie jak produkt. I czasami, choć rzadko, naprawdę nie ma w tym nic złego i muzyka taka jest w stanie człowieka porwać, ale tu po szczerym Joanne otrzymujemy album, na którym Gaga nie brzmi nawet jak Gaga. Nie wiem, liczą się dla mnie w muzyce szczere emocje, a tutaj wszystko jest tak przytłumione, jej wokal nie jest taki wyrazisty, wszystko tonie pod tą produkcją. Zbyt dużo po prostu. Pomysły na same piosenki dość ‘artpopowe’ w moim odczuciu, ale realizacja już słabsza.

  4. Mamy podobne zdanie co do albumu i utworów, do których warto wrócić. Niby pomysł na album był dobry, ale produkt końcowy jest koszmarny.
    U mnie to samo, zapraszam i pozdrawiam. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *