#1088 Lucy Loone “Looney” (mixtape) (2019)

Tak naprawdę nazywa się Zoey Pilar, a jedną z jej największych idolek jest podobno Melanie Martinez. Przyjmując zaproszenie i wkraczając do świata wokalistki noszącej pseudonim Lucy Loone trudno zakwestionować te rewelacje. Zoey, podobnie jak Melanie, ukrywa się za różowym, cukierkowym kostiumem, a do wyimaginowanej historii i rzeczywistości przemyca swoje naiwne spostrzeżenia o autentycznym świecie.

Niespełna dziewiętnastoletnie Amerykanka jest dopiero na pierwszym stopniu stromych schodów prowadzących do muzycznej kariery z prawdziwego zdarzenia. W ubiegłym roku własnym sumptem wydała mixtape “Looney”, na która samodzielnie napisała wszystkie piosenki. Jeśli Melanie podsuwała nam swój pamiętnik z czasów dziecięcych i szkolnych, to Zoey zdaje się kontynuować tę historię, umieszczając Lucy w bezwzględnym świecie dorosłych, gdzie liczą się władza i pieniądze, a mało która miłość ma szczęśliwe zakończenie.

“Looney” należy do tych wydawnictw, których brzmienie określa już pierwsza kompozycja. Tytułowe nagranie jest popowo-trapowym kawałkiem, w którym Lucy balansuje na granicy śpiewu i rapu. Obie te rzeczy wychodzą jej na razie dość przeciętnie, ale przymykam na to teraz oko, mając na uwadze, że to dopiero początki. Wzbogacony śmiechami numer “Looney” przechodzi w kawałek spokojniejszy i ciemniejszy (“Love on My Plate”), w którym Zoey jeszcze chętniej bawi się w raperkę. Pierwszy utwór, który bardziej przypadł mi do gustu, skrywa się pod numerem trzecim. Rozgrzane, rhythm’and’bluesowe “Candy Shop” przyjemnie buja. Lubię także takie piosenki jak “Cookies” i “Lobotomy”. W pierwszej z nich moją uwagę przyciągnęły ciekawsze wokale Loone i ukryty pod nowocześniejszymi bitami fortepian. Druga zaś w podobny sposób chowa przed nami gitarę akustyczną. Co jeszcze skrywa debiut Amerykanki? Utworu wyróżniającego się z tłumu szukać należy pod szyldem “Clown Motel (Loca Freestyle)” – kawałek ten jest luźny, hip hopowy i ironiczny. Podobnie sarkastycznie, lecz bardziej filmowo – tak jest w “Bladez in the Candy”. Pozostała grupka numerów to kompozycje z wpływami trapu, które ni mnie ziębią, ni grzeją.

Debiutancką porcję piosenek od Zoey Pilar aka Lucy Loone ciężko uznać za coś niezwykle oryginalnego. Wokalistka nie wychodzi poza własną strefę komfortu. Po zapoznaniu się z koncepcją “Looney” oczekiwałam wydawnictwa odważniejszego i zaskakującego. Tymczasem płyta lepiej wypada na poziomie warstwy lirycznej, bo Lucy bez trudu (i, warto podkreślić) samodzielnie operuje słowem, tworząc teksty proste, ale przyjemnie ironiczne. Fanką się nie stanę, ale ciekawi mnie, jaki będzie kolejny rozdział tej historii.

Warto: Candy Shop & Lobotomy

3 Replies to “#1088 Lucy Loone “Looney” (mixtape) (2019)”

  1. fajnie, że zdecydowałaś się zapoznać z mixtapem. Recenzja jak zwykle bardzo w punkt.
    moje favy: bladez in the candy, motel loca, lobotomy

  2. Przesłuchałam trzy pierwsze utwory, ale nie porwało mnie zupełnie. Liczyłam na coś bardziej zróżnicowanego.
    U mnie nowy wpis, zapraszam i pozdrawiam. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *