RECENZJA: RAY BLK “Access Denied” (2021) (#1258)

Pod koniec 2016 roku Rita Ekwere, nigeryjska raperka i wokalistka działająca pod pseudonimem RAY BLK, wybrana została w plebiscycie BBC Sound of… najbardziej obiecującą debiutantką na Wyspach Brytyjskich. Była jednocześnie pierwszą artystką z tym wyróżnieniem, która nie miała za sobą dużej wytwórni. Dość długo zwlekała jednak z wydaniem debiutanckiego longplay’a.

Rita nie zapadła się pod ziemię na pół dekady. W 2017 roku, wykorzystując szum, jaki wokół niej się wytworzył, własnym sumptem wydała epkę “Durt”, na której umieściła zaskakująco dobrze wyprodukowane numery z pogranicza r&b, hip hopu i soulu, nieraz oddające hołd legendom tych gatunków. Później przyszła pora na kolaboracje z takimi gwiazdami jak Gorillaz czy Rudimental oraz kontrakt z wytwórnią Island, dla której nagrała mini album “Empress”. Tegoroczna nowość od RAY BLK, “Access Denied”, brzmi jak krążek, którym wokalistka chce sobie zjednać publiczność w Stanach Zjednoczonych.

When I was younger, I wanted to be the black Madonna on stage – takimi śmiałymi słowami zaczyna swój debiutancki album Nigeryjka, wracając niejako do dziecięcych marzeń i śpiewając o tym, że dla każdego sukces może znaczyć coś innego. Sukcesem na pewno ciężko obwieścić “BLK Madonna” – utwór jest zwyczajnie nudny. Bardziej podobają mi się ciemniejsze “Lovesick”; grime’owe “Games” (feat. Giggs); przywołujące klimat beztroskich wakacji “MIA” (feat. Kaash Paige), podczas których od destynacji ważniejsze jest odpowiednie towarzystwo; czy w końcu puszczające oczko do miłośników dancehallu “Over You”. Pozostałe nagrania przygotowane przez RAY BLK i jej ekipę nie wyróżniają się niczym szczególnym. To poprawne numery, w których przecinają się wpływy trapu, r&b czy hip hopu. Czasem spokojniejsze (“If I Die”, “Access Denied”), innym razem lekko podkręcające tempo (“Smoke”, “Go-go Girl”) kompozycje z trudnością zostają w głowie choćby przez kilka minut.

Przesadziłabym, gdybym stwierdziła, iż debiutancka płyta RAY BLK należy do grona najbardziej wyczekiwanych przeze mnie płyt 2021 roku. Powiem nawet inaczej – o stacjonującej w Londynie nigeryjskiej artystce szybko zapomniałam, choć jej epkę “Durt” wspominam naprawdę miło. Rita Ekwere, mimo dość długiego stażu na scenie, jest przykładem wokalistki nie do końca ukształtowanej. Brakuje mi w jej twórczości jakiegoś osobistego, charakterystycznego elementu. Wszystko jest płytkie i skrojone pod potrzeby współczesnego słuchacza, który – mając tak szeroki wybór – po “Access Denied” nieprędko sięgnie.

Warto: Lovesick & MIA

One Reply to “RECENZJA: RAY BLK “Access Denied” (2021) (#1258)”

  1. Hmm… Posłuchałam kawałków, które zamieściłaś, ale to jednak nie moja bajka. Zupełnie nie wyznaję się na rapie czy hip hopie. Dla mnie wszystkie kawałki z tych nurtów brzmią tak samo.
    Zapraszam na nowy wpis i pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *