RECENZJA: Japanese Breakfast “Jubilee” (2021) (#1265)

Rosnąca popularność wykonawców pochodzących z dalekiej Azji sprawiła, iż co chwila naszą uwagę przykuwa inny artysta z tamtych stron. Stacjonują oni jednak w Wielkiej Brytanii bądź też Stanach Zjednoczonych, lecz nie wypierają się swoich korzeni. Ostatnio niemałą furorę robiły Mitski z Riną Sawayamą, a w ostatnich miesiącach powoli do mainstreamu przebija się zespół Japanese Breakfast, którego trzeci studyjny krążek zdaniem wielu obowiązkowo znaleźć się powinien na każdej liście zbierającej najlepsze płyty wydane w 2021 roku.

Powołany do życia przez Michelle Zauner projekt ma już na koncie sporo epek a także trzy studyjne albumy. Najnowszy, “Jubilee”, jest następcą płyty “Soft Sounds from Another Planet”, którą zespół oddał w nasze ręce w 2017 roku. Przez te cztery lata brzmienie formacji ewoluowało. Po domowych dźwiękach z pogranicza lo-fi, dream popu i indie rocka nie został już niemalże żaden ślad. Kapela postanowiła sprawdzić się w lżejszych klimatach, czego efektem są melodie śmiało flirtujące m.in. z elektroniką. Choć i dla starszych fanów Japanese Breakfast “Jubilee” nie powinno być rozczarowaniem.

Niby jest bardziej popowo niż ostatnio, ale muzyka formacji wciąż nie jest jednowymiarowa. Niespodzianką jest już sama kompozycja otwierająca “Jubilee” – “Paprika”. Wiosenna piosenka wypełniona dźwiękami takich instrumentów jak wiolonczela, trąbka czy skrzypce wskazuje na zainteresowanie Japanese Breakfast folkowymi klimatami. Przewijają się one i w mniej nowoczesnym “Kokomo, IN”. Żywiołowe “Savage Good Boy” czy akcentujące perkusję “In Hell” to już przypomnienie indie rockowych brzmień, podczas gdy “Posing in Cars” (najdłuższy numer na płycie) zdaje się być najbardziej ambitnym i eksperymentalnym kawałkiem w karierze zespołu. Początkowa kameralna atmosfera i cichy śpiew przy ledwie zauważalnej melodii ustępują miejsca gitarowej solówce. Świetne zakończenie i jednocześnie zapowiedź obiecującej przyszłości grupy.

Przyszłość przyszłością, a tymczasem “Jubilee” kusi jeszcze innymi kompozycjami. Intryguje “Tactics”, które urzeka niezwykłą elegancją. To jedna z moich ulubionych piosenek na albumie, choć złoty medal otrzymuje futurystyczne elektro “Posing in Bondage” balansujące na granicy melancholijnej ballady i klubowego pulsowania. Świetnie wypada rozrywkowa część płyty na czele ze wzbogaconym saksofonową solówką “Slide Tackle”, wibrującym “Sit” czy w końcu ejtisowym “Be Sweet”.

Po spędzeniu kilku lat pisząc o smutnych rzeczach, chciałam nagrać coś weselszego – tak o “Jubilee” opowiada Michelle Zauner. I chociaż na trzecim studyjnym krążku jej zespołu mamy żonglerki tempem i muzycznymi stylami, całość ma bardzo pozytywny wydźwięk. Nawet pod wydawałoby się najciemniejszą warstwą liryczną i melodyjną skrywają się optymistyczne myśli. W efekcie “Jubilee” Japanese Breakfast jest takie, jak okładka tego wydawnictwa – utrzymane w słonecznych barwach. Grupa nagrała bardzo prosty w odbiorze, ale niebanalny album.

Warto: Tactics & Posing in Bondage

One Reply to “RECENZJA: Japanese Breakfast “Jubilee” (2021) (#1265)”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *