RECENZJA: AWOLNATION “My Echo, My Shadow, My Covers & Me” (2022) (#1302)

Chwilę przed wybuchem pandemii amerykańska grupa AWOLNATION (wciąż najbardziej znana z przeboju “Sail”) wydała album “Angel Miners & The Lightning Riders”, którego nie dane jej było promować wielką trasą koncertową. A szkoda – dzięki dźwiękowej różnorodności i wielu wpadających w ucho, lekko roztańczonych nagrań koncerty promujące krążek mogły prezentować się okazale. Czas wolny zespół wykorzystał na nowy projekt.

Madonna i  ABBA obok Scorpions, The Cars i Midnight Oil. Dowodzona przez Aarona Bruno kapela odłożyła na bok długopisy i postanowiła zanurkować w przeszłość by przypomnieć sobie, jakie piosenki rozpalały jej wyobraźnię wiele lat temu. “My Echo, My Shadow, My Covers & Me”, jak podpowiada jego tytuł, jest albumem pełnym przeróbek. Przy okazji jest to także płyta mocno ukierunkowana na kolaboracje z innymi artystami. Lista zaproszonych przez AWOLNATION gości jest długa, a znajdują się na niej takie nazwiska jak Beck, Jewel, Conor Mason (Nothing But Thieves) i Brandon Boyd (Incubus).

Wyśmienicie prezentuje się pełna energii wersja pełnego gorzkich refleksji “Beds Are Burning”. Oryginału nie przebija inny protest song, “Wind of Change”, ale przyznać muszę, że i ten refren potrafi przyprawić o ciarki. Sama piosenka wypadła by lepiej, gdyby Aaron zdecydował się ją zaśpiewać solo. Sporo dziewczęcej naiwności i słodyczy wnosi za to do “Take a Chance on Me” Jewel. Cover przeboju ABBY jest jednym z najjaśniejszych punktów krążka – zespołowi udało się odtworzyć taneczny klimat oryginału. Na drugim końcu ląduje za to “Material Girl”. Ejtisowy, landrynkowy przebój Madonny w wykonaniu formacji to lekki cringe. Nie mniejszym zaskoczeniem niż obecność hitu Królowej Popu jest “Just a Friend” – popowo-hip hopowy utwór z repertuaru Biz Markie. Przeróbka AWOLNATION jest staranniej wykonana, lecz to właśnie oryginał charakteryzuje się lepszym storytellingiem a tym samym przedstawieniem całej historii. Bardziej od oryginałów podobają mi się za to post-punkowo-elektroniczne “Waiting Room” (feat. Grouplove) oraz rozpędzone, new wave’owe “Maniac” (feat. Conor Mason). Sporo nietypowego uroku ma niespieszne “Eye in the Sky” – dojrzały, romantyczny, zakopany w latach 80. duet z Beckiem.

Jedną z najlepszych rzeczy w wydawaniu płyty z coverami jest fakt, że jeśli ktoś nie lubi tych piosenek, to nie jest to moja wina. W końcu to nie ja je napisałem – takim stwierdzeniem podzielił się w jednym z wywiadów Aaron Bruno. Artysta już na samym początku postanowił zwalić odpowiedzialność na oryginalnych twórców nagrań, gdyby tylko któreś z nich nie przypadło nam do gustu. Ta jego poduszka bezpieczeństwa nie musiała być zbyt często wykorzystywana, gdyż w większości przypadków AWOLNATION nieźle się wybronili i tak dobrali repertuar, że śmiało można by wypatrywać wielu kawałków na ich autorskich płytach. Nie wszystkich, ale większości z nich.

Warto: Beds Are Burning & Take a Chance on Me & Eye in the Sky

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *