RECENZJA: Foals “Life Is Yours” (2022) (#1313)

Brytyjska kapela Foals, jeśli pod uwagę weźmiemy kryterium popularności, już lata temu zatrzymała się w miejscu, dzierżąc tytuł formacji, która obskakuje główne festiwale grając w promieniach zachodzącego słońca i rozgrzewając nas przed daniem głównym. Jednocześnie w tym samym miejscu nie stanęła twórczość grupy, która z płyty na płytę zmienia barwy.

Yannis Philippakis i spółka mogą mówić o sporym szczęściu. W 2019 roku wydali nie jeden, ale aż dwa albumy, które udało im się promować wielką trasą koncertową po całym globie. Rok i dwa lata później to samo było już nie możliwe do wykonania. Dziś jednak wracamy – pełni sił i spragnieni koncertowych wrażeń. O naszych pragnieniach wiedzieli i członkowie Foals, którzy podczas lockdownów już zastanawiali się, jak uczcić powrót pod sceny. Efektem jest krążek “Life Is Yours”, o którym śmiało mówić można jako o najbardziej wakacyjnej płycie w karierze Brytyjczyków.

Now that I’m less hungover/I can finally hear all the words you say rozpoczyna Yannis w tytułowej kompozycji, która zachęcić ma nas do dalszego odkrywania uroków “Life Is Yours”. Ta gitarowo-syntezatorowa piosenka z tego zadania wywiązuje się jednak niezbyt perfekcyjnie. To jeden z mniej udanych momentów wydawnictwa, w którym przytłumione wokale artysty bardziej przeszkadzają niż odpowiadają za jakikolwiek nastrój. Warto od razu przeskoczyć do galopującego, funkowego “Wake Me Up” czy niesamowicie chwytliwego, post-break upowego “2am”. Intryguje nostalgicznie zerkające na pop punkowe klimaty początku XXI wieku “2001”, którego rozszerzeniem jest “(summer sky)”.

Nietypowym utworem jest stonowane “Flutter”, które próbuje połączyć ejtisowy synth pop z egzotyczną atmosferą rodem z afrykańskiej sawanny. Świetnie brzmi new wave’owe “Under the Radar”, przy którym także aż chce wypatrywać się daty powstania wskazującej na lata 80. Sporo na “Life Is Yours” i kompozycji, które wyciągnąć mogą niejednego słuchacza na parkiety. “Looking High” robi to dość nieśmiało, ale już “The Sound” czy “Wild Green”, w którym Foals zdają się odczytywać na swój sposób… techno, nie dają ustać spokojnie w miejscu.

Czy “Life Is Yours” jest najlepszym albumem w karierze brytyjskiego zespołu? Nie. Czy jest płytą, jakiej potrzebowaliśmy? Jak najbardziej tak. Tegoroczne Foals to grupa sięgająca po najbardziej popowe brzmienie, na jakie tylko mogli sobie pozwolić. Dodali do niego sporo funku, nietypowego, rockowego dance’u oraz synth popu. Efektem są kompozycje lekkie i odpowiednie do tego, by stać się hymnami nachodzących wakacji. Jeśli jednak szukacie tu utworów ambitniejszych i mocniejszych, “Life Is Yours” śmiało można sobie darować.

Warto: Wake Me Up & Under the Radar

_____________

What Went DownEverything Not Saved Will Be Lost – Part 1Everything Not Saved Will Be Lost – Part 2

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *