RECENZJA: Oklou “Choke Enough” (2025) (#1581)

Są czasem takie płyty, które w pewnych kręgach generują ogromne emocje. I to zanim nawet się ukażą. Przekonałam się ostatnio, że fani nowoczesnego, zabarwianego sporą dawką elektroniki popu wyczekiwali i pokładali spore nadzieje w albumie “Choke Enough” francuskiej wokalistki Marylou Vaniny Mayniel, która muzyczną karierę zdecydowała się robić pod pseudonimem Oklou. Pięć lat po mixtapie “Galore” dopisuje swój rozdział w historii hyperpopu.

Jeśli pierwsza piosenka ma zachęcić do pozostania w dźwiękowym świecie wykreowanym przez danego artystę, to “Endless” spełnia się w tej roli na piątkę z plusem. Przytłumiona melodia, trochę niespodziewanych hałasów w tle, saksofonowe wstawki – dzieje się tu sporo, choć całość wygląda minimalistycznie. I takie też są pozostałe utwory – estetyczne, skromne, nie stawiające sobie za cel przebodźcowania słuchacza. Choć nie zawsze takie ciche, czego dowodem są elektroniczne hooki w “ict” (intryguje tu szczególnie wokal Oklou, której blisko do niepozbawionego całkowicie duszy robocika); szturchające edm “Choke Enough”; hyperpopowe “Take Me by the Hand” z potraktowanymi autotunem wokalami czy w końcu perełkę tej płyty, “Harvest Sky”, która przenosi nas na klubowe parkiety przełomu wieków.

Świetnie słucha się lśniącego “Plague Dogs”, które ma w sobie coś z kontrolowanych dziwactw FKA twigs. Intrygują “Thank You For Recording” i “Family and Friends”. Pierwsza z piosenek zaskakuje art popową aranżacją z domieszką czegoś co ma za zadanie przypominać… średniowieczny folk. Drugi z kawałków jest eteryczną, lecz wciąż ciepłą produkcją o przemyconych dźwiękach fletu. Lekko nuży “Obvious”. Nie odnajduję się także w “Want to Wanna Come Back” i “Blade Bird”, gdzie w obu próbowano połączyć akustyczne motywy z najntisowym downtempo.

Obecna na scenie od wielu lat Marylou dopiero teraz zalicza debiut z prawdziwego zdarzenia. Album “Choke Enough” odbił się już szerokim echem wśród miłośników elektronicznego, niestroniącego się eksperymentów popu. Czy faktycznie jest się czym zachwycać? Krążek Oklou jest dla mnie popowym dziełem na miarę naszych czasów, gdy technologia przenika każdy aspekt życia i nie do końca wiadomo, co jest prawdą a co fikcją. Idealnie słychać to w samych wokalach, które mało kiedy występują tu w wersji sauté. Samo wydawnictwo francuskiej wokalistki popularny ostatnio hyperpop ujmuje na sposób pozbawiony agresji i szaleństwa. Z fajnym skutkiem.

Warto: Endless & Harvest Sky

Autor

Zuzanna Janicka

Rocznik '94. Dziewczyna, która najbardziej na świecie kocha muzykę. Nie straszny jej (prawie) żaden gatunek, ale najbardziej lubi sięgać po r&b z lat 90. oraz indie/alt rocka. The-Rockferry prowadzi od 2010 roku.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *