Nie mogę powiedzieć, by brytyjski zespół Squid od razu wpadł mi w ucho, ale gdy już trafiłam na muzykę chłopaków (a było to, co bardzo dobrze pamiętam, w lato 2022 roku), szybko stała się ona moim ówczesnym soundtrackiem. Chwilę temu kapela powróciła z trzecim studyjnym krążkiem i w ramach jego promocji postanowiła przemierzać Europę.
Nie dla polskiego słuchacza występ brytyjskiego zespołu. Ostatni raz Squid gościli u nas w ramach OFF Festivalu, a mnie ich koncert ominął z powodu koszmarnego opóźnienia pociągu. Nikt później nie wpadł na pomysł, byśmy dowiedzieć się mogli, jak na żywo wypadają ich kolejne dwie płyty. Postanowiłam więc sama się o tym przekonać robiąc krótki wypad do Berlina. W stolicy Niemiec Brytyjczycy wystąpili w średniej wielkości klubie Lido. Warto dodać, że to póki co jedyny wyprzedany show na ich trasie.
Zanim jednak kapela rozgościła się na scenie, na kilkadziesiąt minut przejęła jej fragment brytyjska wokalistka Martha Skye Murphy, która na swojej stronie internetowej chwali się współpracą z Nickiem Cavem przy albumie “Push the Sky Away”. Jej występ był… dziwny. Ani znakomity, ani słaby. Chwilami nawet niekomfortowy, pełen ekspresyjnych krzyków czy wrażeń, jakby artystkę coś opętało (tak, oglądałam za dużo horrorów). To wszystko złożyło się jednak na koncert, który zapadł mi w pamięć, a debiutancka płyta Marthy (“Um”) czeka na odsłuch. Czy nie o to w tym chodziło?
A sam zespół Squid? Piątka chłopaków nie tworzy jeszcze zespołu, który potrafiłby porwać tłumy, ale który gra niezwykle solidnie i także w wersji koncertowej rozszerza aranżacje o dodatkowe instrumenty (m.in. kontrabas i trąbkę). Bo właśnie te dźwiękowe smaczki wzbogacające post punkowe granie kapeli sprawiło, że ich muzyka z taką łatwością do mnie trafiła. Podczas berlińskiego koncertu formacja zabrała nas w podróż po swojej dyskografii, szczególnie sporą uwagą obdarzając ciepły jeszcze krążek “Cowards”. Pochodzące z niego kawałki “Crispy Skin” czy “Building 360” na stałe powinny wejść do ich koncertowego repertuaru. Z pozostałych płyt Squid chętnie przypominają takie piosenki jak “Swing (in a Dream)”, “The Blades” czy moje ulubione “G.S.K.”. Podczas wykonywania utworu “Narrator” do zespołu dołączyła supportująca go Martha a mnie olśniło – to właśnie jej wokale słyszymy w studyjnej wersji tej kolosalnej, szalonej kompozycji. Największą niespodzianką (i zarazem highlightem występu) było dla mnie pozostawione na bis przypomnienie “Broadcaster” – piosenki, jaką Squid nagrali w 2020 roku, i której nie umieścili na żadnej z płyt. Odpowiadający za wokale Ollie Judge opuścił po raz pierwszy swoje stanowisko (jest nie tylko głównym głosem Squid, ale i perkusistą) i wyszedł do publiczności by dać się porwać krautrockowo-elektronicznej aranżacji. A ja pomyślałam sobie, że i pierwsze kawałki Brytyjczyków mają w sobie sporo mocy. Oby były przypominane jak najczęściej.