#195 Doda “7 Pokus Głównych” (2011)


Następcę “Diamond Bitch” Doda zapowiadała jakieś dwa lata temu. Prace nad krążkiem zmierzały ku końcowi, jednak w tym samym czasie zachorował ukochany wokalistki – Nergal. Cała historia ich zmagania się z chorobą była wielokrotnie opisywana na łamach prasy itp. Bez sensu więc ją tu przypominać. Może tylko dodam, że miała powstać również angielska wersja płyty, na którą bardzo czekałam. Jakoś ciężko jest mi słuchać tych utworów po polsku. Zanim jednak przejdę do sedna i zajmę się oceną poszczególnych utworów, pochwalę Dodę za samo przygotowanie płyty “7 Pokus Głównych”. Album ukazał się w siedmiu wersjach różniących się okładkami, wszystkie jednak kryją się pod jedną, wspólną, przedstawiającą logo Dody i liczbę 7. Nie będę nawet pisać o tym, co znajdziemy w środku opakowania (kto widział płytę Dody w sklepie ten wie, o czym mówię). Specjalna jest też sama oprawa płyty. Pomiędzy piosenkami znajdują się krótkie wstawki, paplanina wokalistki po…elficku. Pierwsze wrażenie jest więc bardzo pozytywne. Musiało to wszystko nieźle kosztować.


Piosenki, które znalazły się na płycie są próbą pogodzenia dawnej Dody (“Electrode”, “Dejanira”) z tą, która chce być stawiana na równi ze światowymi gwiazdami takimi jak Lady GaGa czy Britney Spears. Czasami jest więc łagodnie i ze szczyptą rocka. Więcej tu jednak elektronicznych i tanecznych brzmień. Najgorzej wypadają teksty. Doda chyba zapomniała, że dla słuchaczy oprócz samej melodii, przy której można się dobrze bawić, ważny jest też tekst. Oczywiście cieszę się, że Doda miała duży wpływ w ich tworzeniu (kilka nawet sama napisała), ale momentami jest naprawdę żałośnie i bezsensownie. W “XXX” śpiewa Słów słodkim sznurem wiążę Cię. Bo tego chcę, tego chcę, tego chcę e e e e W otchłani fal rozpłynę się; w “Oswój mnie” padają słowa Pił moją krew, zamiast wyssać gniew z pięknej dłoni pocieszenia- trucizna nie do odrzucenia. Nic jednak i pod względem tekstu i przebojowości nie przebije “Fuck It”. Jest tu utwór, który Doda wykonuje z raperem Fokusem. Od początku byłam ciekawa efektów ich pracy. Na świecie często zdarza się, że raper nagrywa kawałek z pop gwiazdą. Tak przecież było w przypadku np. Eminema i Rihanny (“Love the Way You Lie”) czy Alicii Keys i Jay’a-Z (“Empire State of Mind”). Chyba nikt nie powie, że te piosenki są słabe. W Polsce jednak wzbudziło to wzburzenie w środowisku hip hopowym. Ja jednak jestem ich wspólną piosenką zachwycona. Fokus świetnie wypadł w zwrotkach a Doda dała czadu w refrenie. Gdyby w każdej piosence tak brzmiała, moja ocena byłaby znacznie wyższa. Bardzo podoba mi się też połączenie angielskiego (Doda) z polskim (Fokus). Wydaje mi się, że “Fuck It” na długo pozostanie w mojej playliście. Jednak oprócz “Fuck It” niewiele tu piosenek, które mnie zainteresowały. Jedynie jeszcze “XXX”, “Bad Girls” i “Piąty żywioł”. Reszta gdzieś tam sobie przeleci w międzyczasie. “XXX” jest bardzo chwytliwe. “Bad Girls” wyróżnia się dobrym jak na ten album tekstem. Jego autorką jest Bura Suka. Nie żartuję. Ktoś pisał pod pseudonimem. Uważam, że nie ma się czego wstydzić. Mi się szalenie podoba. Szczególnie fragment: Od życia biorę to czego chcę Nigdy przed niczym nie cofam się Ja jestem rewolucja, ja nowa konstytucja. “Piąty żywioł” lubię tylko w niektórych momentach. Zwrotki są super, refren średnio przypadł mi do gustu. Jeśli chodzi o spokojniejsze utwory, polecam “Electrode”. Podoba mi się w niej połączenie delikatnego głosu Dody z elektrycznym bitem. Niby do siebie nie pasują, ale potrafią jednak stworzyć fajny klimat. Zauroczył mnie początek “Dejaniry”. Brzmi jak wyjęty z jakiegoś musicalu. Szkoda tylko, że potem cała magia gdzieś ulatuje. Doda w refrenie po prostu wyje.
Mimo, iż słuchałam tej płyty kilka razy, wielu piosenek nie pamiętam. Potrafię tylko stwierdzić, czy mi się podobały, czy nie (dobrze, że stawiałam obok tytułów + lub -). Mimo szumnych zapowiedzi album poniósł klęskę. Szkoda trochę Dody, bo chciała zrobić coś innego, ciekawego a wyszło jak zawsze. Na chwilę pomogła przecena krążka z 40 na 15 złotych. Ot, taka ‘świąteczna’ promocja. Nie wydaje mi się, bym w najbliższym czasie sięgnęła ponownie po “7 Pokus Głównych”. Płyta jest zbyt przekombinowana. Raz czy dwa elfickie wstawki cieszą, ale potem stają się mocno irytujące. A może by tak Doda postawiła nie na szokowanie, ale nagrała coś prostszego lecz ładniejszego? Czas pokaże, czy potrafi uczyć się na własnych błędach.

3 Replies to “#195 Doda “7 Pokus Głównych” (2011)”

  1. Dla mnie cała ta płyta Dody jest jedną wielką porażką na czeje z “Bad Girls” i rażąco idiotycznym tekstem tej piosenki.Świetny blog, widać, że wkładasz w niego dużo pracy. Co powiesz na wymianę do aff? 🙂 Pozdrawiam,www.jlo-fan.blog.onet.pl

  2. Ja tą płytę całkiem lubię. Może nie jest mistrzowska, ale fajnie się tego słucha. Uwielbiam “XXX”, “Bad Girls”, “Singin”. “Gra Temidy” i “Nieskromnie” też bardzo mi się podobają. Jedynie “Electrode”, “Piąty żywioł” i “Chimera” mniej mi się podobają (fizzz-reviews)

  3. Doda ze swoimi warunkami głosowymi mogłaby nagrać wreszcie coś porządnego…A “Masterpiece” Madonny jest całkiem fajne :)U mnie nowy post, zapraszam :)revisionesdelamusica.blogspot.com

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *